Wstecz

Memento mori. Przygotuj się do ostatniej drogi

Co się stanie z naszym ciałem po śmierci? Rodzina pochowa nas w trumnie, a może spopieli i szczątki umieści w urnie? Gdzie spoczniemy, jak będzie wyglądał nasz nagrobek? Zamiast się nad tym zastanawiać, możemy o tym zdecydować jeszcze za życia. Jak to zrobić?

O tym, co się stanie z naszym ciałem po śmierci możemy zdecydować jeszcze za życia.
shutterstock

Powiązane artykuły

O tym, co się z nami stanie po śmierci, możemy zdecydować jeszcze za życia. Ostatnią wolę najlepiej spisać i przekazać osobie bliskiej, która będzie odpowiedzialna za organizację naszego pogrzebu. Ale coraz popularniejszy jest też tzw. funeral planning. – Jest to usługa, która przyszła do Polski z Zachodu – mówi Rafał Świderek z zakładu pogrzebowego Hermes w Warszawie. – Firmy, które się tym zajmują, przyjmują zlecenie od żyjącej osoby, która chce odciążyć rodzinę od obowiązku organizacji pogrzebu. W ofercie funeral planningu znajduje się nie tylko organizacja pochówku, ale też inne sprawy, m.in. powiadomienie rodziny o zgodzie zmarłego na przekazanie organów do celów transplantologicznych lub naukowych.

Do podstawowych usług świadczonych przez funeral plannera należą:

- zorganizowanie miejsca na cmentarzu,

- przygotowanie wybranego nagrobka,

- wypisanie wybranej sentencji na tablicy nagrobnej lub klepsydrze,

- organizacja stypy.

Trumna czy urna?

To jeden z najważniejszych wyborów. Patrząc na koszty, przewagę ma urna. Za kremację trzeba zapłacić 600-800 zł, za urnę średnio 350 zł. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszt niszy urnowej. W zależności od miasta i wielkości niszy, jest to kwota od 1 tys. zł do 4 tys. zł. Łącznie daje to około 2-5 tys. zł.

To koszty o wiele mniejsze niż w przypadku pochówku tradycyjnego. Kupno trumny to bowiem wydatek co najmniej 800 zł - w zależności od województwa i użytego drewna. W województwach świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, pomorskim, podlaskim i podkarpackim ceny trumien sosnowych zamykają się w granicach 830-980 zł. W mazowieckiem i wielkopolskiem sięgają 1100 zł. O wiele droższe są trumny dębowe. Na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku przekraczają 4 tys. zł. Taniej jest na Podkarpaciu i Podlasiu – tam można znaleźć oferty z ceną 3,5 tys. zł.

Do tradycyjnego pochówku trzeba jeszcze doliczyć koszty miejsca na cmentarzu. Te wahają się od 2 tys. zł i dochodzą do nawet 6 tys. zł. Sporym wydatkiem jest też nagrobek. Tu ceny zaczynają się od 4 tys. zł. Za tradycyjny pochówek trzeba więc zapłacić co najmniej 6-7 tys. zł.

O wyborze między trumną i urną mogą też decydować kwestie wiary. W przypadku katolików, Kościół opowiada się za pochówkiem tradycyjnym, ale kremacji nie zakazuje, o ile ta – zgodnie z instrukcją watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary – nie została wybrana celem zaprzeczenia wierze chrześcijańskiej: „Tam, gdzie przyczyny typu higienicznego, ekonomicznego lub społecznego prowadzą do wyboru kremacji - wyboru, który nie może być sprzeczny z jasno wyrażoną wolą zmarłego, lub z jego wolą niebezpodstawnie domniemaną - Kościół nie dostrzega przyczyn doktrynalnych, by zakazać takiej praktyki, jako że kremacja zwłok nie dotyka duszy i nie uniemożliwia boskiej wszechmocy wskrzeszenia ciała, a więc nie zawiera obiektywnego zaprzeczenia doktryny chrześcijańskiej na temat nieśmiertelności duszy i zmartwychwstania ciała”.

Kremację zaleca się wyznawcom hinduizmu i buddyzmu . Jest ona też praktykowana przez większość wspólnot protestanckich i świadków Jehowy. Kategorycznie zabrania się jej za to wyznawcom judaizmu , grekokatolikom , wyznawcom islamu oraz wyznawcom prawosławia .

Pochówek tradycyjny. Czy skorzystać z tanatopraksji?

Tanatoprakcja to nic innego, jak balsamowanie. – Jest to zabieg, dzięki któremu możemy zatrzymać zmiany następujące w ciele po śmierci – mówi balsamista Piotr Bartczak. – Biobójcze działanie płynów używanych do balsamowania gwarantuje nam eliminację wszelkich bakterii i wirusów. W ten sposób zabezpieczamy ciało przed rozkładem, oraz, w większości przypadków, pozbędziemy się oszpecających plam opadowych.

W ten sposób, dzięki tanatopraksji zmarły z reguły wygląda, jakby był pogrążony we śnie.

Jak twierdzi Piotr Bartczak, zabieg tanatopraksji warto wykonać wtedy, gdy rodzina życzy sobie pożegnania przy otwartej trumnie. – A szczególnym wskazaniem dla balsamowania jest transport zmarłego na dalszą odległość oraz sytuacja, gdy pogrzeb musi być opóźniony w czasie – twierdzi balsamista.

Koszt tanatopraksji, tak jak pozostałych usług świadczonych przez zakłady pogrzebowe, jest zróżnicowany. Wpływ na cenę ma renoma zakładu oraz balsamisty, ale też region i wielkość miasta. - Koszt tanatopraksji to wydatek od około 400 zł do około 1,5 tys. zł – szacuje Piotr Bartczak.

Urna. Gdzie dokonać kremacji?

W Polsce działa 66 krematoriów. Jedno jest w województwie małopolskim (Kraków), po dwa w opolskim (Opole, Skarbimierz) i lubelskim (Czerniejów, Milejów). Trzy działają w województwach: pomorskim (Gdańsk, Słupsk, Roszkowo), wielkopolskim (Poznań, Kalisz, Środa Wielkopolska), lubuskim (Skwierzyna i dwa w Gorzowie Wielkopolskim). Po cztery w województwie podkarpackim (Rzeszów, Stalowa Wola, dwa w Mielcu), kujawsko-pomorskim (Bydgoszcz, Nowa Chełmża, Toruń, Włocławek) i łódzkim (Bełchatów, trzy w Łodzi). Aż 5 krematoriów działa w województwie podlaskim (Karakule, Suwałki, trzy w Białymstoku), 7 w zachodniopomorskim (Szczecin, Ramlewo, Police, Ramlewo, trzy w Koszalinie), 8 w mazowieckim (Pruszków, Wyszków, Otwock, Radom, dwa w Przasnyszu, dwa w Warszawie), 9 na Dolnym Śląsku (Strzelin, Lubin, Żmigród, Legnica, Wrocław, dwa w Jeleniej Górze, dwa w Głogowie) a 10 na Śląsku (Chorzów, Bytom, Częstochowa, Dąbrowa Górnicza, Katowice, Jasienica, Bielsko-Biała, Żory, dwa w Rudzie Śląskiej).

Jak wygląda kremacja? Dokonuje się jej w trumnie ekologicznej (np. z papieru) lub drewnianej, ale bez okuć. Ciało umieszczane jest w piecu, w którym temperatura osiąga nawet 1000 stopni Celsjusza. Kremacja trwa od 50 minut do nawet 2 godzin. Po jej zakończeniu prochy są starannie wybierane z pieca i chłodzone zimnym powietrzem. Następnie umieszczane w urnie, a ta szczelnie zamykana. Część prochów można przesypać do relikwiarzy i zabrać ze sobą do domu. Zgodnie z polskim prawem, prochów nie można rozsypać, np. nad morzem albo w górach. Obowiązująca ustawa zezwala wyłącznie na pochówek na cmentarzach.