Wstecz

Telefon na wietrze - sposób na kontakt z tymi, których nam brakuje

NIecodzienna budka telefoniczna - "do rozmów z tymi, których brakuje" - stanęła na warszawskim osiedlu Jazdów.

Wietrzny telefon na Jazdowie w Warszawie
Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl / Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

Powiązane artykuły

Biała, przeszklona budka stanęła na niewielkim skwerku na tyłach ambasady Francji, kilkanaście metrów od ul. Jazdów. Prowadzi do niej drewniana ścieżka - pomost oraz kierunkowskaz: "Wietrzny telefon do rozmów z tymi, których brakuje".

Do budki może wejść każdy. W środku na niewielkiej półce znajdzie żółty, niepodłączony do sieci telefon. Kto zechce, może podnieść słuchawkę i porozmawiać, pożegnać się. Obok znajdzie pokaźnych rozmiarów księgę pamiątkową, w której chętni mogą zwrócić się do zmarłych na piśmie. Na jednej ze stron księgi ktoś napisał: "Hej dziadku", a pod spodem narysował dwa serca - mniejsze wewnątrz większego.

Telefon na wietrze - skąd wziął się pomysł?

Na pomysł postawienia budki wpadła pisarka Katarzyna Boni. Organizując zbiórkę w jednym z serwisów crowdfundingowych napisała: "Telefon na wietrze ma pomóc wszystkim tym, którzy chcieliby ze zmarłymi bliskimi porozmawiać, ale nie znają sposobu ani formy na takie rozmowy. Jest dla tych, którzy nie zdążyli się pożegnać - nie tylko z powodu pandemii."

Pierwowzorem budki na Jazdowie była podobna konstrukcja, o której pisarka dowiedziała się, kiedy zbierała materiały o życiu Japończyków po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi i tsunami z 2011 roku. Na pomysł "Kaze-no denwa" - "Telefonu na wietrze", wpadł jeden z mieszkańców miasta Otsuchi w północnej Japonii, pierwotnie do rozmów ze zmarłym kuzynem. Jednak po tsunami, które zabiło ponad 15 tysięcy osób, udostępnił telefon wszystkim chętnym. Z oferty skorzystało wtedy ponad 10 tysięcy osób. "Podnosili słuchawkę i zaczynali rozmowę", pisała Boni na stronie zbiórki. "Czasem tylko milczeli, czasem słuchali, czasem mówili nieprzerwanie. Wypowiadali wszystko to, co leżało im na sercu. Żegnali się."

Wietrzny telefon na Jazdowie w Warszawie Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl / Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

Od pomysłowego Japończyka Katarzyna Boni dostała zgodę na realizację podobnego projektu w Warszawie. Zbiórkę wsparło finansowo ponad 230 osób.

Telefon na wietrze - sposób na rozmowę nie tylko ze zmarłymi

Budka i prowadząca do niej ścieżka powstała w Stolarni Warszawskiej na ul. Różanej, w której na co dzień budowane są m.in. dekoracje dla stołecznych teatrów Guliwer i Baj. - To nie było łatwe zadanie, bo budka jest zrobiona z dużej ilości elementów, które musiały być precyzyjnie spasowane ze sobą - wspomina Adam Lamirowski, właściciel stolarni. - Sam pomysł jest bardzo interesujący i chętnie się podjęliśmy tego zadania. W zeszłym roku straciłem ojca, który zmarł z powodu COVID-19. To stało się tak nagle, że nie zdążyłem się pożegnać. Taka budka jest dobrym sposobem na rozmowę nie tylko z tymi, którzy już odeszli, ale też na dialog z samym sobą.

Pomysł wsparło Stowarzyszenie Otwarty Jazdów, a matronat nad inicjatywą objął Instytut Dobrej Śmierci. - Kiedy Kasia Boni, która działa w naszym kolektywie, opowiedziała o telefonie z Japonii, zaczęłyśmy się zastanawiać, czy w Polsce ten pomysł też spotka się z podobnym zainteresowaniem - mówi Anja Franczak z IDŚ. - Okazało się, że tak właśnie może być, bo spotkałyśmy się z wieloma pozytywnymi reakcjami. Kiedy podczas otwarcia budki ustawiła się do niej kolejka ponad 20 osób, zdałyśmy sobie sprawę, że "telefon na wietrze" jest ludziom potrzebny, że może wypełnić istotną lukę w ich życiu.

"Telefon na wietrze" ma stać na Jazdowie co najmniej do maja 2023 roku.