Po stracie babci, dziecku potrzebne jest wsparcie bliskich
Śmierć babci lub dziadka to dla każdego wnuka przykre doświadczenie, z którym często nie potrafi sobie poradzić samemu. Jak najlepiej pomóc dziecku przetrwać czas żałoby?
Śmierć babci lub dziadka to dla każdego wnuka przykre doświadczenie, z którym często nie potrafi sobie poradzić samemu. Jak najlepiej pomóc dziecku przetrwać czas żałoby?
Ewa Matyszewska, psycholog, terapeuta Fundacji Nagle Sami: - Zdecydowanie mądre wsparcie bliskich dorosłych jest dziecku w takiej sytuacji potrzebne. Z naciskiem na „mądre” i „bliskich dorosłych”. Mądre, czyli uważne na stan i potrzeby dziecka, czyli rozumiejące, że te emocje mogą być bardzo różne – to może być oczywiście smutek w różnych odcieniach, ale też złość, lęk, dezorientacja, wstyd. Dziecko, radząc sobie, może też odpychać nieprzyjemne, bolesne myśli i uciekać w zabawę, śmiech, co wcale nie oznacza, że nie jest mu smutno czy, że nie tęskni. Mądre wspieranie to otwartość dorosłego na przeżywanie przez dziecko całego tego wachlarza emocji, ale też na pytania czy ciszę. Natomiast to, by wsparcia udzielała osoba dziecku bliska jest ważne, bo poruszamy się w obszarze bardzo osobistych, intymnych wręcz przeżyć, a żeby się nimi podzielić potrzebne jest zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.
- Wspierające dla dziecka jest uważne bycie z nim, akceptacja różnych stanów, które przeżywa i nazywanie mu tego, co się dzieje. Emocje odczuwamy w ciele, a dla dzieci – zwłaszcza tych młodszych – jeszcze nie zawsze jest jasne czy ucisk w brzuchu to głód czy stres, czy drżenie nóg to zimno czy silne emocje. Dlatego to nazywanie jest takie ważne, żeby dziecko wiedziało, że dorosły widzi, co się z nim dzieje, że rozumie to, czuwa nad nim i wie, co zrobić. Ważne jest też, by dziecko wiedziało, że to przeżywanie jest normalne, że ono jest normalne w tym przeżywaniu. Można powiedzieć po prostu w odpowiedzi na łzy czy złość dziecka: „Wiesz, jak komuś jest smutno, to czasem płacze, a czasem się złości, tak to jest…” Albo: „Widzę, że coś mocno przeżywasz, że dzieje się coś ważnego w twoim serduszku”. Albo: „Dziękuję Ci, że mogę być przy Tobie, gdy tak mocno coś przeżywasz”.
- Na pewno nie na siłę. Ale być uważnym i naturalnie przyjmować dziecięcą chęć zabawy, śmiechu. Czasami dzieci miewają wątpliwości, czy mają prawo się śmiać czy bawić, gdy dziadziuś umarł. Jednoznaczny i spójny werbalnie i niewerbalnie komunikat dorosłego, że „tak, masz prawo”, daje dużą ulgę i otwiera drogę do znajomych dziecku sposobów radzenia sobie z napięciem.
- To bardzo dobrze, gdy dzieci zadają pytania. Dla dorosłego to z jednej strony sygnał, że dziecko mu ufa i czuje się przy nim bezpiecznie, a z drugiej – szansa, by po raz kolejny w tej konkretnej sytuacji na to zaufanie zapracować, wzmocnić je. A może to zrobić, poważnie traktując dziecięce pytania. Poważnie, to znaczy, że z grobową miną. Raczej chodzi o to, by było serio i z szacunkiem, bez bagatelizowania czy podśmiechiwania się. Ważne, żeby dorosły na rozmowę z dzieckiem miał odpowiednią ilość czasu. Są pytania, na które można odpowiedzieć „od ręki”, szybko, ale są takie na które lepiej mieć dłuższą chwilę. Wtedy lepiej powiedzieć: „Obiecuję Ci, że gdy wrócę z pracy odpowiem Ci na to pytanie”. Ale taką obietnicę trzeba bezwzględnie spełnić! Ważne, by rozmawiając z dzieckiem o śmierci, dorosły był łagodny też dla siebie – nie musi znać odpowiedzi na wszystkie pytania, może się czuć zaskoczony, może go jakieś pytanie mocno poruszać. Jeśli tak jest – warto to nazwać: „Wiesz, nie zastanawiałam się nad tym. Musze chwilkę pomyśleć”, „Dziękuję Ci za to pytanie, aż się wzruszyłam”, „Wiesz, że do końca nie wiem, ale wydaje mi się, że ………..” Taka postawa pokazuje dziecku, że można nie wiedzieć (ono też może!), ale też, że są takie pytania, na które może nie ma odpowiedzi. Gdy rozmawiamy z dziećmi o śmierci ważne, by nasz język był dostosowany do możliwości rozumienia dziecka. Niech nasze odpowiedzi będą proste i zgodne z prawdą. Budujmy zdania raczej krótkie niż długie, odwołujmy się do tego, co dziecko zna (bajki, wcześniejsze wydarzenia z życia), dopytujmy czy wszystko jest dla dziecka jasne, czy chce jeszcze o coś dopytać. Możemy też spytać: „A co ty o tym myślisz? Jak Tobie się wydaje?” i odnieść się do tego dzieląc się własnymi przemyśleniami. Ważne też, by pewne rzeczy/sytuacje nazywać wprost: np. powiedzieć „Babcia umarła”, „Babcia nie żyje”, a nie „Babcia odeszła” czy „Babcia zasnęła”. Dziecko myśli konkretnie – odeszła, czyli wróci, zasnęła, czyli obudzi się. To może być w rozumieniu dziecka mylące, rozczarowujące, a w efekcie – jeszcze bardziej bolesne.
- Codzienność stwarza wiele okazji by rozmawiać o życiu i śmierci. Dobrym pretekstem są oglądane bajki czy filmy, ale też znaleziony na spacerze martwy gołąb, mijany na parkingu karawan, śmierć domowego zwierzątka, żałoba przeżywana przez kolegów dziecka. Jeśli temat śmierci będzie się pojawiał w rozmowach w codziennym życiu rodziny, to kiedy przyjdzie czas pogrzebu kogoś bliskiego, ta sytuacja będzie nieco łatwiejsza do oswojenia.
- Z wątkiem tym wiąże się kwestia nieodwracalności śmierci. To owa nieodwracalność jest przez młodsze dzieci zupełnie naturalnie rozwojowo nierozumiana. Mogą one pytać kiedy dziadek wróci i być zdziwnione odpowiedzią, że to nie nastąpi. Trzeba to wyjaśnić prostymi słowami odwołując się do tego, co o życiu wie i rozumie dziecko, np.: „Śmierć jest wtedy, kiedy ktoś przestaje żyć, przestaje oddychać, jeść.” Wystarczy zacząć od takiego ogólnego stwierdzenia, dziecko dopyta, gdy będzie chciało.
- Śmierć kogoś bliskiego jest sytuacją dużo zmieniającą w życiu dziecka. Nie chodzi o samą nieobecność ukochanej babci, dziadka, czy cioci, ale też o zmianę, która od samego początku jest odczuwalna w domu. Rodzice zachowują się nieco inaczej, ktoś częściej płacze, ktoś mówi szeptem, mama ma podkrążone oczy, tata jest w domu zamiast w pracy, przyjeżdżają dawno nie widziani wujkowie i kuzyni, telefon częściej dzwoni. Jest ciszej i głośniej jednocześnie. Dni toczą się inaczej niż zwykle. W takich sytuacjach?szczególnie ważne jest dbanie o to, by dziecko rozumiało, co się dzieje, wiedziało czego się może spodziewać, co się będzie działo. Ważne jest też, by mogło mieć na coś wpływ w tej niekontrolowanej i nieodwracalnej sytuacji śmierci. I tu dochodzimy do działań około pogrzebowych i samego pogrzebu. Uczestnictwo w nich, poza wartością rytualną, pozwala też po prostu dziecku coś robić, czymś się zająć, gdy nie wiadomo co robić (bo skąd dziecko ma wiedzieć). Umożliwienie dziecku uczestnictwa w nich z uważnością na jego potrzeby, wyjaśniając niepokoje, odpowiadając na pytania, uprzedzając o tym, co się będzie działo, będąc przy nim może się stać doświadczeniem naprawdę ważnym, wręcz budującym dziecko i rodzinne więzi.
- Dziecko uczy się życia obserwując. Ujawnianie emocji, szukanie wsparcia, radzenie sobie z bólem, ze smutkiem, z tęsknotą to lekcje, które mogą się stać jego udziałem, gdy mu na to pozwolimy. Oczywiście trzeba mieć na uwadze własny stan i w miarę możliwości ocenić czy moja rozpacz jest do okiełznania, czy swoim zachowaniem nie przerażę dziecka. Gdyby miało tak być należy zadbać o siebie i bezpieczną przestrzeń do przeżycia swoich intensywnych emocji, dbając tym samym o dziecko. Ważne też, by w takiej sytuacji dziecko nie zostało samo, ale z zaufanym serdecznym dorosłym. A informacja np. o tym, że mama poszła do psychologa, bo jej smutno po śmierci babci, to kolejna ważna dla dziecka lekcja: nawet dorośli proszą o pomoc, gdy jej potrzebują. I jeszcze jedna ważna sprawa w kwestii ujawniania własnych emocji: ważne, by rozróżnić płakanie przy dziecku czy z dzieckiem od płakania do dziecka (tak jak wypłakujemy się przyjacielowi). To dorosły ma być oparciem dla dziecka, nie odwrotnie.
- Oczywiście, że tak. To istotne nie tylko dla dzieci, ale i dla wszystkich, całego systemu rodzinnego razem. Istotne dla wzmacniania więzi, poczucia tożsamości, poczucia przynależności. Warto korzystać z różnych okazji, jakie przynosi życie, by wspominać. Od celowych wizyt na cmentarzu, przez rozmowy o zmarłym, wspólne oglądanie zdjęć, po pieczenie ciasta czy racuchów według przepisu babci. A gdy się nie uda – wspominanie przez wspólny śmiech przy jedzeniu zakalca, że tylko ona umiała to zrobić doskonale.