Roztaczająca coraz szersze kręgi pandemia koronawirusa sprawiła, że ludzie na całym świecie każdego dnia muszą rewidować swoje dotychczasowe zwyczaje i przyzwyczajenia. Dotyczy to również takich wydarzeń rodzinnych, jak pogrzeby . Obowiązujące w świątyniach limity osób mogących uczestniczyć w celebrze, bardzo ograniczona możliwość podróżowania, ale też zwyczajna obawa przed zachorowaniem sprawiają, że wiele osób w uroczystościach pogrzebowych nie uczestniczy.
Niespodziewanie, z pomocą przyszła tu technologia, umożliwiająca przeprowadzenie transmisji online z pochówków. To bezpieczna alternatywa i bywa, że jedyna możliwość, aby towarzyszyć komuś bliskiemu w jego ostatniej drodze.
Jak to wygląda w praktyce? – Najpierw, przed każdą ceremonią pytamy o preferencje w sposobie filmowania – opowiada pani Agnieszka z pogrzebyonline.pl. – Musimy wiedzieć, czy mamy filmować uczestników pogrzebu, czy możemy robić zbliżenia na twarze? Czy może rodzina chce, abyśmy filmowali tylko trumnę i księdza albo mistrza ceremonii? O tym wszystkim decydują zamawiający.
Co się dzieje dalej? – Przed pogrzebem udostępniamy rodzinie, mailem lub esemesem, tzw. klucz, czyli hasło do prywatnej transmisji na kodowanym łączu w serwisie internetowym – tłumaczy Maciej Siwek z firmy Videopogrzeb.pl. - Dzięki temu tylko ci, którzy mają ten link mogą zobaczyć uroczystość. Nikt z zewnątrz dostępu do przekazu nie ma.
Dostęp do transmisji nie wymaga instalowania żadnych dodatkowych aplikacji. Dzięki temu w pogrzebie online mogą uczestniczyć wszyscy członkowie rodziny praktycznie w dowolnym miejscu na Ziemi.
Transmitowane mogą być – to też zależy od zamawiających usługę – praktycznie wszystkie części pogrzebu: od pożegnania, przez mszę świętą, po przejazd na cmentarz i wreszcie pochówek.
Czy ta nowa na rynku oferta znajduje odbiorców? - Zainteresowanie jest bardzo duże i ciągle rośnie – przyznaje Maciej Siwek. - Pracuję na północy Polski i w miesiącu transmituję ponad 10 pogrzebów. Można powiedzieć, że prawie cały czas jestem w trasie.
Pełne ręce roboty ma też ekipa z serwisu pogrzebyonline.pl. – Udostępniamy relacje z pochówków w całej Polsce – mówi pani Agnieszka. – Popyt jest z dnia na dzień coraz większy. Ostatnio byliśmy najpierw w Gdańsku, następnego dnia pojechaliśmy do Warszawy, później był Gorzów Wielkopolski, okolice Tarnowa. Czasami nawet jestem zmuszona odsyłać chętnych do konkurencji.
Kto jest odbiorcą takich transmisji? - Nie ma jednej odpowiedzi – wyjaśnia pani Agnieszka. – Czasami są to osoby zmuszone do siedzenia w domu na kwarantannie z powodu pandemii koronawirusa, często ci mieszkający za granicą, też z powodu pandemii nie mogący przyjechać do Polski. Zdarzają się też ludzie starsi, którzy mają problemy z poruszaniem się. Ale nie tylko oni. Ostatnio robiliśmy transmisję dla młodej kobiety w zaawansowanej ciąży, której kilkaset kilometrów dalej zmarł ojciec. Nie mogła pojechać na pogrzeb, lekarze odradzali jej podróż z powodu odległości i dla uniknięcia stresu.
- A po pogrzebie ludzie z reguły dzwonią i dziękują, że chociaż na chwilę i nawet jeśli tylko przez internet, to jednak połączyliśmy rodzinę – mówi Maciej Siwek.
Ile to kosztuje? Koszt takiej transmisji internetowej waha się od 1 tys. zł do 1,7 tys. zł. – Cena zależy m.in. od tego, jak daleko musimy pojechać na nagranie – tłumaczą przedstawiciele firm.