Wstecz

Jest takie miejsce, gdzie w Wielkanoc cała wieś toczy bój o piłkę... wypełnioną winem. Zwycięzca zanosi ją na cmentarz

To nie tylko gra przypominająca dzikie rugby, ale także mająca co najmniej 300 lat tradycja. Mieszkańcy małej wioski w Gruzji czekają na ten dzień cały rok. Ten kto wygra, dostąpi zaszczytu zaniesienia trofeum na cmentarz.

GEORGIA - LELO BURTI MATCH BETWEEN KVERMO SHUKHUTI AND ZEMO SHUKHUTI
Fot. AFP / East News

Powiązane artykuły

Shukhuti to mała wioska położona w zachodniej Gruzji w regionie Guria. Gdzieś po drodze z Kutaisi do Batumi.

Shukhuti słynie w świecie z Lelo Burti - niezwykle widowiskowej gry, którą męska część wioski rozgrywa w Wielkanocną Niedzielę. Od co najmniej 300 lat.

Jedyna taka Wielkanocna Niedziela na świecie

Na ten dzień mieszkańcy wioski czekają cały rok, do Shukhuti przybywają też turyści, aby obejrzeć te niecodzienne zmagania. Na czym polega Lelo Burti? W wielkim skrócie to gra przypominająca dziką odmianę rugby.

W meczu grają przeciwko sobie zawodnicy dwóch części wioski: Górnego i Dolnego Shukhuti, a całej zabawie przewodzi miejscowy pop. Piłka do gry waży...16 kilogramów i przypomina dynię. Przygotowana jest ze specjalnej skóry, a w środku wypełniona jest piaskiem, wiórami i...winem. Przed rozpoczęciem gry pop ugniata piłkę, wlewa do niej wino i wypija, wznosząc toast za Wielkanoc i za pomyślność gry.

Fot. AFP / East News

Zadaniem każdej drużyny jest przenieść ją na drugi brzeg rzeki po stronie przeciwnika. Po zakończeniu gry, która trwa nawet kilka godzin, piłka zostaje złożona przez zwycięską drużynę na grobie osoby, która zmarła w poprzednim roku.

Jak napisać wspomnienie w Miejscu Pamięci na Odeszli.pl? (czytaj tutaj )

Wielkanoc w Gruzji. Uczta, śpiewy i dużo wina

Ale zanim rozpocznie się walka, przygotowania do Lelo Burti trwają już od rana. Na niewielki plac w Shukhuti schodzą się mieszkańcy i przygotowują suprę, czyli tradycyjną gruzińską ucztę, a potem trwa napełnianie piłki piaskiem i winem.

Następnie powoli schodzą się mieszkańcy. Trwa uczta, wspólne śpiewanie, radość, rozmowy i picie wina z najróżniejszych naczyń. Najbardziej zaskoczyło mnie picie wina z … rynny, tudzież dachówki

- opisuje fotografka Sylwia Zarzycka na blogu akademianikona.pl.

Są występy ludowych zespołów, gry i zabawy dla dzieci, przeciąganie liny.

Po porannej uczcie piłka zanoszona jest do cerkwi, a potem, przed samą grą, pop organizuje małą rozgrzewkę rzucając chętnym piłkę ze schodów cerkwi.

Lelo Burti niczym dzikie rugby

Gdy wybija godzina 17, strzałem z pistoletu rozpoczyna się wielki bój.

Cała męska społeczność wioskowa gra w grę, której najbliżej do krwawej, dzikiej odmiany rugby. Przeciwne drużyny próbują przepchnąć piłkę do rzeki po stronie przeciwnika. Brzmi jak szaleństwo? To może bardziej obrazowo: rozemocjonowany tłum gruzińskich dżigitów, pozornie bez jakiegokolwiek ładu i składu biegający za 16 kilogramową piłką doświadczając mniejszych lub większych urazów fizycznych, a podejrzewam, że również psychicznych! Nikt nie bywa przy tej okoliczności trzeźwy

- relacjonuje na swojej stronie Martyna z Gruzji [martynazgruzji.pl].

GEORGIA - LELO BURTI MATCH BETWEEN KVERMO SHUKHUTI AND ZEMO SHUKHUTI Fot. AFP / East News
Początkowo zmagania toczyły się w centralnym punkcie wsi. Po kilkunastu minutach, gdy grupa graczy się przepychała i nie wiedziała, gdzie jest piłka, odnalazł ją jeden z graczy. Zaczął z nią biec, ale po kilkunastu metrach został złapany. Po chwili gra przeniosła się do błotnistego rowu, w którym doszło do krótkiej bójki między kilkoma mężczyznami. Potem, po wyłamaniu płotu, gra toczyła się w sadzie. Lelo Burti niczym tornado zabrało za sobą fragment ogrodzenia. W tej grze bez skomplikowanych zasad można jednak liczyć na pomocną dłoń pozostałych. Gdy ręce graczy idą w górę, to znak, że ktoś potrzebuje pomocy, kogoś trzeba wyciągnąć „z młyna", a może i wezwać karetkę. Grę można też opuścić, chwilę odpocząć, napić się wody, by z nową siłą wesprzeć swoją część wsi. W poprzednich latach zdarzył się nawet zgon z powodu ataku serca. Ścisk jest olbrzymi

- opisują Kavkaz Brothers [kavkazbrothers.com].

Wielkanocna Niedziela. Trofeum trafia na cmentarz

Gra trwa czasem godzinę, a czasem nawet sześć godzin. Zwycięska drużyna wygrywa piłkę i zanosi ją jako trofeum na grób zmarłego w ostatnim czasie gracza Lelo Burti.

A na sam koniec odbywa się wielka uczta na cmentarzu. Gruzini przynoszą tam jedzenie i mnóstwo wina, które leje się też na grób zmarłego.

Warto wyjaśnić, że gruzińskie cmentarze wyglądają zupełnie inaczej niż polskie. Wiele grobów to spore, ogrodzone działki, często wyposażone w altany, stoły i ławy.

Ponieważ Gruzja jest krajem prawosławnym, Wielkanoc obchodzona jest według kalendarza juliańskiego. W tym roku Wielka Niedziela przypada 6 maja.

Rodzinne pikniki na cmentarzach zakrapiane alkoholem. Gdzie tak obchodzi się Wielkanoc?

Agnieszka Drabikowska

Źródła: magazynpismo.pl, akademianikona.pl, kavkazbrothers.com, martynazgruzji.pl