Sentencje nagrobne to forma literacka drobna, ale zaskakująco trwała i niezmienna, potrafiąca zachwycić i przykuć uwagę czytających. Wiele rzymskich inskrypcji można umieścić - z niewielkimi zmianami – na współczesnych nagrobkach i nikogo by nie zdziwiły. W twórczości epitafijnej można się doszukać trendów, wychwycić modne akcenty, ale w centrum zawsze jest pamięć o zmarłym, a czasem też – o fundatorach pomnika. Rzymianie, którzy stawiali grobowce wzdłuż dróg wychodzących z miast, uważali, że dzięki temu zmarli nie tracą kontaktu z żywymi, nie odchodzą w zapomnienie. Wystarczy, że przechodzień przeczyta imię wyryte w kamieniu, pochwałę zmarłego czy też pozdrowienie.
Inskrypcje nagrobne – świadectwo o zmarłych i żyjących
Ale najpierw należało zwrócić uwagę wędrowca, co proste nie było. Na jednych grobowcach widnieją więc miłe słowa skierowane do przechodniów, życzenia „zdrowia, powodzenia i snu bez troski". Na innych – przypomnienie, że wszystkich spotka ten sam los. Jedni prosili o uwagę, inni przypominali o sprawach ostatecznych albo próbowali zainteresować ciekawymi szczegółami ze swojego życia. Zachęcali do korzystania z przyjemności ziemskiego świata, nie ukrywali słabości do wina, dobrego jadła i kąpieli. Albo przeciwnie, dawali świadectwo powściągliwości. Tak, jak Quintus Caestronius, żołnierz kohorty pretorianów, zmarły w 29 r., który zaznaczył, że żył biednie, uczciwie, obyczajnie, nie oszukując nikogo.
Jak założyć Miejsce Pamięci w serwisie Odeszli.pl? (instrukcja tutaj )
Warto przy tym jednak pamiętać, że opowieści te były najczęściej konstruowane przez żyjących i zdarzało się, że kierowały uwagę na autorów. Na grobowcu niejakiego Fulviusa Charisiusa, zmarłego dwa tysiące lat temu, umieszczono zapewnienie, że ze wszystkimi dobrze się obchodził, a jeśli kogoś niechcący znieważył, prosi go o wybaczenie. Najważniejszymi jednak i najbardziej godnymi upamiętnienia wydarzeniami z życia Fulviusa Charisiusa były cztery małżeństwa. Trzy pierwsze żony (dobre towarzyszki, jak zaznacza inskrypcja) odeszły w zaświaty przed Fulviusem, czwarta pozostała w świecie żywych. I ta czwarta była oczywiście najlepsza, niezrównana, wyjątkowa, co brzmi prawie jak ogłoszenie matrymonialne.
Sentencje nagrobne – kiedyś lament i pochwała zamożnych
Inskrypcje nagrobne bliższe naszym czasom, z naszych kościołów i cmentarzy, mają podobną konstrukcję: imię zmarłego, szczegóły z jego życia, okoliczności śmierci, wspomnienie tych, których pozostawił. W podziemiach cerkwi Zaśnięcia Matki Bożej, stojącej w ukraińskiej wsi Niskienicze, spoczywa od prawie 370 lat wojewoda Adam Kisiel (opisany przez Sienkiewicza w „Ogniem i mieczem", w filmowej adaptacji zagrany przez Gustawa Holoubka), wzruszająco pożegnany przez żonę Anastazję:
„Synowcu z bratem niedawnoś mogiły
I matce sypał ze mną, mężu miły,
Teraz niestotyż na tom się została,
Bym ci mogiłę samemu sypała,
Mnie kto wysypie, zostałam się sama,
Przecz mnie nie kryje z mężem jedna jama.
Jednomem ciało było z Tobą. Twoje
Tu leży w grobie, czemu też nie moje (...)"
Wierszowany lament w języku polskim budzi największe zainteresowanie, ale ważniejsza jest tablica w języku łacińskim, opiewająca czyny i zasługi wojewody Adama Kisiela, „ozdoby i podpory Rzeczypospolitej".
Napisy na grobach – dziś każdy może mieć własną inskrypcję
„Podpora Rzeczpospolitej", to brzmi dumnie, ale też tylko „podporę" stać było na taki nagrobek i napis honoryfikacyjny. Warto tu przypomnieć, że wojewoda Kisiel był fundatorem monastyru. Biedota spoczywała w anonimowych grobach, oznaczonych tylko drewnianymi krzyżami i często przekopywanych.
Jak napisać wspomnienie w Miejscu Pamięci na Odeszli.pl? (czytaj tutaj )
Prawo do pamięci chcieli mieć jednak wszyscy i gdy w XIX wieku zaczęły powstawać za murami miast nowe, obszerne nekropolie, powiększył się też krąg zmarłych, których imiona wpisano do „kamiennych albumów".
„Nowe cmentarze pozamiejskie zindywidualizowały kult zmarłych" - pisze Jacek Kolbuszewski w pracy „Wiersze z cmentarza" (1985). – „Konsekwencją tego stało się rychło powszechne opatrywanie grobów znakami (...), potwierdzającymi tożsamość zmarłego. Niezależnie zaś od tego, że zachowane były na nich ślady hierarchii społecznej, można mówić o demokratyzacji cmentarzy w tym sensie, że każdy z umarłych miał prawo do odpowiedniej inskrypcji, na którą od średniowiecza po schyłek wieku XVIII zasługiwali tylko możni tego świata. Nagrobna inskrypcja chroniła teraz każdego z umarłych przed zapomnieniem (...)".
I nadal chroni, dając namiastkę nieśmiertelności, dopóki żyją ludzie, którzy te napisy czytają.