Martwym na pamiątkę, żywym ku przestrodze. Cmentarz Ofiar Gór w Karkonoszach
Kochali góry, a góry kochały ich. I to właśnie górom oddali swoje życie. Wszystkim tym osobom poświęcone jest szczególne miejsce w Karkonoszach - Cmentarz Ofiar Gór.
Kochali góry, a góry kochały ich. I to właśnie górom oddali swoje życie. Wszystkim tym osobom poświęcone jest szczególne miejsce w Karkonoszach - Cmentarz Ofiar Gór.
Kocioł Łomniczki to potoczna nazwa – oficjalnie nazywa się Kocioł pod Śnieżką. Najgłębszy karkonoski kocioł polodowcowy znajduje się w Sudetach Zachodnich, u podnóża Równi pod Śnieżką. Obok polsko-czeska granica, do Karpacza tylko kilka kilometrów, choć oczywiście wyprawa szlakiem zajmie nam blisko dwie godziny.
Każdego roku te urocze regiony Polski odwiedzają tysiące turystów. Część z nich zachwyca się widokami, ale część na tym nie poprzestaje. Postanawia pójść na bliższe spotkania z górami. Niestety, takie wyprawy potrafią skończyć się tragicznie.
I to właśnie osobom, które swe życie zostawiły w górach, poświęcone jest wyjątkowe miejsce w Kotle Łomniczki – Cmentarz Ofiar Gór. Słowo cmentarz może tutaj nieco mylić, bo nie jest to klasyczna nekropolia, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. To miejsce symboliczne, utworzone z myślą o tych, którzy pokochali góry, a te postanowiły ich tu zatrzymać.
Po raz pierwszy o założeniu takiego miejsca zaczęto mówić wiele dekad temu, w latach 50. XX wieku. Z różnych względów wówczas to się nie udało. Inicjatywa wróciła po tragicznych wydarzeniach z 1979 roku. To wtedy w Himalajach zginęli trzej uczestnicy Pierwszej Jeleniogórskiej Wyprawy w Himalaje Annapurna South 1979: Jerzy Pietkiewicz, Julian Ryznar i Józef Koniar. Do tego rok później w Karkonoszach zginął himalaista Jerzy Woźnica.
Pomysłodawcy tego wyjątkowego przedsięwzięcia, pasjonaci gór, we współpracy z PTTK, krzyż i pierwsze tablice postawili w 1985 roku. Wybrali urwisty stok u podnóża Kopy, w górnej partii Kotła Łomniczki.
Krzyż jest wysoki na 2,4 metra, waży 130 kg. Napisy na nim i na tablicy chwytają za serce: "Ofiarom gór" oraz "Żyli w górach – w górach pozostali".
Uroczyście cmentarz otwarto nieco ponad rok później – 10 sierpnia 1986 roku. Data nie jest oczywiście przypadkowa. 10 sierpnia przypada bowiem Dzień Przewodników i Ratowników Górskich.
Niewiele brakowało, a inicjatorzy tego wspaniałego przedsięwzięcia mieliby spore kłopoty. Jak czytamy w serwisie karpaczskiarena.pl, miejscem tym zainteresował się wydział do spraw wyznań w Służbie Bezpieczeństwa.
"Jednak funkcjonariusze tajnej policji pomylili… Kocioł Łomniczki z Łomnicą i trafili do proboszcza tej podjeleniogórskiej wsi. Sądzili, że to on postawił krzyż bez ich wiedzy" – opisuje karpaczskiarena.pl.
– Uratował nas wtedy prokurator i zapalony turysta, Wojciech Sobiech, który w rozmowie z dziennikarzem jednej z gazet stwierdził, że przy ustawianiu krzyża pomagali żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza. Wypowiedź opublikowano i wtedy SB dało nam spokój – wspomina na karpaczskiarena.pl Jerzy Pokój, realizator pomysłu i były naczelnik grupy karkonoskiej GOPR.
Symboliczny cmentarz – oprócz krzyża – tworzą przytwierdzone do skał tablice. Każda upamiętnia osobę zakochaną w górach, którą góry zabrały. Jest więc tablica Wandy Rutkiewicz, jednej z najwybitniejszych himalaistek wszech czasów, pierwszej Europejki, pierwszej Polki i trzeciej kobiety na świecie, która zdobyła Mount Everest.
Swoje tablice mają także m.in. jeleniogórscy himalaiści oraz ratownicy Horskiej Sluzby: Jan Messner i Stefan Spusta. Zginęli 16 stycznia 1975 roku na zboczach Śnieżki, idąc na pomoc rannemu turyście, który poślizgnął się na oblodzonym szlaku.
Znajdziemy tu także tablice upamiętniające m.in. przewodnika Waldemara Siemaszko, oczywiście Jerzego Pietkiewicza, Juliana Ryznara, Józefa Koniara, Jerzego Woźnicy, a także Tadeusza Stecia. Ten ostatni, nazywany "przewodnikiem przewodników", wychowawca wielu pokoleń przewodników sudeckich nie zginął wprawdzie w górach, ale jego wkład w górską, krajoznawczą dziedzinę jest nieoceniony. Tadeusz Steć został w tajemniczych okolicznościach zamordowany w swoim mieszkaniu w Jeleniej Górze 11 stycznia 1993 roku.
Za gardło ściska także napis na pamiątkowej płycie:
Martwym ku pamięci – żywym ku przestrodze
Wzięto go z dzwonu kaplicy na symbolicznym Cmentarzu Ofiar Tatr pod Osterwą.
Przewodnicy, goprowcy, ale także turyści spotykają się w tym miejscu dwa razy w roku i wspominają pasjonatów gór, których nie ma już wśród nas, a po których pamięć zostanie na zawsze. Takie spotkania odbywają się 1 listopada i oczywiście 10 sierpnia.
Serwis karpaczskiarena.pl radzi, jak najłatwiej dotrzeć do Cmentarza Ofiar Gór. "Korzystając z kolei linowej na Kopę. Następnie kierujemy się czarnym szlakiem w kierunku Śnieżki. W rejonie schroniska Dom Śląski zmieniamy kolor szlaku na czerwony i kierujemy się do Kotła Łomniczki".
Piotr Rozpara