Wstecz

Martwym na pamiątkę, żywym ku przestrodze. Cmentarz Ofiar Gór w Karkonoszach

Kochali góry, a góry kochały ich. I to właśnie górom oddali swoje życie. Wszystkim tym osobom poświęcone jest szczególne miejsce w Karkonoszach - Cmentarz Ofiar Gór.

Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl

Powiązane artykuły

Kocioł Łomniczki to potoczna nazwa – oficjalnie nazywa się Kocioł pod Śnieżką. Najgłębszy karkonoski kocioł polodowcowy znajduje się w Sudetach Zachodnich, u podnóża Równi pod Śnieżką. Obok polsko-czeska granica, do Karpacza tylko kilka kilometrów, choć oczywiście wyprawa szlakiem zajmie nam blisko dwie godziny.

Miejsce piękne, ale i tragiczne

Każdego roku te urocze regiony Polski odwiedzają tysiące turystów. Część z nich zachwyca się widokami, ale część na tym nie poprzestaje. Postanawia pójść na bliższe spotkania z górami. Niestety, takie wyprawy potrafią skończyć się tragicznie.

I to właśnie osobom, które swe życie zostawiły w górach, poświęcone jest wyjątkowe miejsce w Kotle Łomniczki – Cmentarz Ofiar Gór. Słowo cmentarz może tutaj nieco mylić, bo nie jest to klasyczna nekropolia, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. To miejsce symboliczne, utworzone z myślą o tych, którzy pokochali góry, a te postanowiły ich tu zatrzymać.

Żyli w górach – w górach pozostali

Po raz pierwszy o założeniu takiego miejsca zaczęto mówić wiele dekad temu, w latach 50. XX wieku. Z różnych względów wówczas to się nie udało. Inicjatywa wróciła po tragicznych wydarzeniach z 1979 roku. To wtedy w Himalajach zginęli trzej uczestnicy Pierwszej Jeleniogórskiej Wyprawy w Himalaje Annapurna South 1979: Jerzy Pietkiewicz, Julian Ryznar i Józef Koniar. Do tego rok później w Karkonoszach zginął himalaista Jerzy Woźnica.

Pomysłodawcy tego wyjątkowego przedsięwzięcia, pasjonaci gór, we współpracy z PTTK, krzyż i pierwsze tablice postawili w 1985 roku. Wybrali urwisty stok u podnóża Kopy, w górnej partii Kotła Łomniczki.

Krzyż jest wysoki na 2,4 metra, waży 130 kg. Napisy na nim i na tablicy chwytają za serce: "Ofiarom gór" oraz "Żyli w górach – w górach pozostali".

Uroczyście cmentarz otwarto nieco ponad rok później – 10 sierpnia 1986 roku. Data nie jest oczywiście przypadkowa. 10 sierpnia przypada bowiem Dzień Przewodników i Ratowników Górskich.

Zainteresowała się Służba Bezpieczeństwa

Niewiele brakowało, a inicjatorzy tego wspaniałego przedsięwzięcia mieliby spore kłopoty. Jak czytamy w serwisie karpaczskiarena.pl, miejscem tym zainteresował się wydział do spraw wyznań w Służbie Bezpieczeństwa.

"Jednak funkcjonariusze tajnej policji pomylili… Kocioł Łomniczki z Łomnicą i trafili do proboszcza tej podjeleniogórskiej wsi. Sądzili, że to on postawił krzyż bez ich wiedzy" – opisuje karpaczskiarena.pl.

– Uratował nas wtedy prokurator i zapalony turysta, Wojciech Sobiech, który w rozmowie z dziennikarzem jednej z gazet stwierdził, że przy ustawianiu krzyża pomagali żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza. Wypowiedź opublikowano i wtedy SB dało nam spokój – wspomina na karpaczskiarena.pl Jerzy Pokój, realizator pomysłu i były naczelnik grupy karkonoskiej GOPR.

Wanda Rutkiewicz i inni

Symboliczny cmentarz – oprócz krzyża – tworzą przytwierdzone do skał tablice. Każda upamiętnia osobę zakochaną w górach, którą góry zabrały. Jest więc tablica Wandy Rutkiewicz, jednej z najwybitniejszych himalaistek wszech czasów, pierwszej Europejki, pierwszej Polki i trzeciej kobiety na świecie, która zdobyła Mount Everest.

Swoje tablice mają także m.in. jeleniogórscy himalaiści oraz ratownicy Horskiej Sluzby: Jan Messner i Stefan Spusta. Zginęli 16 stycznia 1975 roku na zboczach Śnieżki, idąc na pomoc rannemu turyście, który poślizgnął się na oblodzonym szlaku.

Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl

Znajdziemy tu także tablice upamiętniające m.in. przewodnika Waldemara Siemaszko, oczywiście Jerzego Pietkiewicza, Juliana Ryznara, Józefa Koniara, Jerzego Woźnicy, a także Tadeusza Stecia. Ten ostatni, nazywany "przewodnikiem przewodników", wychowawca wielu pokoleń przewodników sudeckich nie zginął wprawdzie w górach, ale jego wkład w górską, krajoznawczą dziedzinę jest nieoceniony. Tadeusz Steć został w tajemniczych okolicznościach zamordowany w swoim mieszkaniu w Jeleniej Górze 11 stycznia 1993 roku.

Za gardło ściska także napis na pamiątkowej płycie:

Martwym ku pamięci – żywym ku przestrodze

Wzięto go z dzwonu kaplicy na symbolicznym Cmentarzu Ofiar Tatr pod Osterwą.

Spotkania dwa razy w roku

Przewodnicy, goprowcy, ale także turyści spotykają się w tym miejscu dwa razy w roku i wspominają pasjonatów gór, których nie ma już wśród nas, a po których pamięć zostanie na zawsze. Takie spotkania odbywają się 1 listopada i oczywiście 10 sierpnia.

Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl

Serwis karpaczskiarena.pl radzi, jak najłatwiej dotrzeć do Cmentarza Ofiar Gór. "Korzystając z kolei linowej na Kopę. Następnie kierujemy się czarnym szlakiem w kierunku Śnieżki. W rejonie schroniska Dom Śląski zmieniamy kolor szlaku na czerwony i kierujemy się do Kotła Łomniczki".

Piotr Rozpara