Wstecz

Boska w kinie, nieszczęśliwa w życiu. Zarobiła miliony, ale była legendarnie skąpa. 35 lat temu zmarła Greta Garbo

W dzieciństwie stołowała się w jadłodajniach dla ubogich, a mając niespełna 14 lat musiała iść do pracy, by pomóc utrzymać rodzinę. W Hollywood stała się najlepiej opłacaną aktorką. "Całe życie samotna, wycofana, dziwaczka. I nie można sobie wyobrazić większego skąpstwa".

Greta Garbo
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Powiązane artykuły

Greta Garbo odeszła w samotności w Święta Wielkanocne 1990 roku. Zmarła w Nowym Jorku. Mieszkała tam w siedmiopokojowym apartamencie na piątym piętrze elitarnego budynku The Campanile na Manhattanie.

To był jej azyl i ucieczka od ludzi, po tym jak nagle, mając 36 lat, postanowiła zakończyć karierę aktorską.

– Miałam dość Hollywood. Nie lubiłam swojej pracy – powiedziała cztery lata przed śmiercią szwedzkiemu biografowi Svenowi Bromanowi.

35 lat temu zmarła Greta Garbo. Dziewczyna ze sklepu z kapeluszami

Urodziła się w Sztokholmie jako Greta Lovisa Gustafsson. Mieszkała w jednej z najuboższych dzielnic miasta, często nie dojadała, stołowała się głównie w jadłodajniach dla ubogich, nosiła ubrania po starszym bracie. Jej matka nie pracowała, ojciec zamiatał ulice, a oprócz Grety, rodzina miała jeszcze na utrzymaniu dwójkę dzieci. Już jako mała dziewczynka zakradała się do teatru, przemykała niezauważona przez ochronę, by obejrzeć spektakle zza kulis. Na podwórku sama wystawiała przedstawienia, angażując rodzeństwo i dzieci z sąsiedztwa. 

Greta Garbo Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Gdy ojciec zmarł, czternastoletnia Greta musiała iść do pracy. Dlatego edukację zakończyła tylko na podstawówce. Pierwszą pracę znalazła u miejscowego męskiego fryzjera, gdzie przygotowywała z mydła pianę do golenia. Kolejną – w domu towarowym. Najpierw segregowała i układała towary na półkach, a gdy otworzono dział kapeluszy, kierowniczka zwróciła uwagę na jej ładne włosy, oczy i kształt głowy. I zaangażowała Gretę, by prezentowała na sobie kapelusze klientkom. Sklep wydał potem reklamowy folder, a na zdjęciach, które wystawiono w witrynie, zawisły portrety Grety Gustafsson. Po debiucie fotograficznym zaczęła występować w krótkich filmach reklamowych, a także jako statystka w większych produkcjach. Zapisała się również do szkoły aktorskiej w prestiżowym Królewskim Teatrze Dramatycznym. 

Na dziewczynę w kapeluszu ze sklepowej witryny zwrócił uwagę Mauritz Stiller, słynny wówczas szwedzki reżyser, uważany za geniusza i dziwaka. Gdy ją zobaczył, postanowił, że zrobi z niej wielką gwiazdę.

To on wymyślił jej nowe nazwisko, nawiązujące do leśnej nimfy ze starych norweskich baśni. To on nauczył ją dobrych manier, jedzenia nożem i widelcem, każdego ruchu i gestu na scenie, podstaw języka niemieckiego, który potem opanowała do perfekcji. To pod jego opieką Greta Garbo pierwszy raz wykąpała się w ciepłej wodzie, kiedy zabrał ją do Berlina.

W Berlinie Stiller i Garbo poznali Louisa Mayera, jednego z założycieli największej w tamtym czasie wytwórni filmowej Metro-Goldwyn-Mayer. Zaproponował im przyjazd do Hollywood.

Greta Garbo. Postać nie z tego świata

Przyjechali w 1925 roku. Rok później, po dwóch pierwszych rolach w "Kusicielce" i "Słowiku hiszpańskim", Greta Garbo stała się wielką gwiazdą. A wkrótce największą gwiazdą kina lat 20. i 30.

Krytycy i media określali Garbo mianem "doskonałości rozpalającej serce Ameryki", gazety pisały o "urzekających ustach i intensywnym, hipnotyzującym spojrzeniu" oraz, że "nigdy przedtem na ekranie nie pojawiła się kobieta tak powabna, obdarzona tak uwodzicielskim wdziękiem, o wiele potężniejszym niż jej uroda". – Greta Garbo jest uosobieniem piękna i personifikacją namiętności – uznali Amerykanie. Dziewczyna ze sklepu z kapeluszami została najlepiej opłacaną aktorką Hollywood. Gdy umierała, jej majątek szacowano na ponad 55 milionów dolarów.

– Żeby zrozumieć Gretę Garbo, trzeba zdać sobie sprawę jak wówczas funkcjonowało kino. Było wówczas miejscem kultu, a Greta Garbo była tam bożyszczem, idolem, ołtarzem, który tam funkcjonował. To była epoka dyktatorów, wielkich programów, silnych słów – opowiadał w 1988 roku krytyk filmowy Zygmunt Kałużyński w "Notatniku kulturalnym" Polskiego Radia.

– Jej postać to było coś nie z tego świata. Na tym polegała jej siła, że to był bożek znikąd. To nie była przecież dziewczyna taka jak inne, która jest matką, która gotuje, pracuje gdzieś w biurze itp. Ten typ aktorki wyłonił się dopiero wiele lat później. Ale wówczas kino było obowiązane dostarczyć mitologii. I ona to spełniała. Była kobietą tak sztuczną, tak znikąd, tak nierzeczywistą i nieosiągalną, że w ogóle nie można było marzyć, że się kiedykolwiek ją spotka – tłumaczył jej fenomen Kałużyński.

Greta Garbo Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zagrała łącznie w 27 filmach, dziesięciu kina niemego. Czterokrotnie była nominowana do Oscara za role w "Annie Christie", "Romansie", "Damie kameliowej" i filmie "Ninoczka". Nie zdobyła za nie statuetki – otrzymała honorowego Oscara już po zakończeniu kariery w 1954 roku.

– Amerykańską widownię zafascynowało jej ciało, kiedy jej nieforemne proporcje (nie miała idealnej figury) zamieniały się w zmysłowy układ. Była związana ze stylem swojej epoki. Grała zawsze postaci tragiczne w miłości. I to odpowiadało nastrojowi publiczności – to było przecież 20-lecie zbiorowego nieszczęścia po pierwszej wojnie światowej – opisywał Zygmunt Kałużyński.

35. rocznica śmierci Grety Garbo. Samotna, wycofana, dziwaczka

Bo Greta Garbo sama była nieszczęśliwa. Chorobliwie nieśmiała, czująca się najlepiej w swoim własnym towarzystwie, romansująca z mężczyznami i kobietami, nie potrafiła stworzyć stabilnej relacji.

– Całe życie samotna, wycofana, dziwaczka. I nie można sobie wyobrazić większego skąpstwa. Kiedy mieszkała w luksusowej willi – a jedenaście razy zmieniała lokum, codziennie rano pływała w basenie i uważała, że jest umyta. Bo trzeba oszczędzać na wodzie. Źle znosiła kalifornijskie upały, ale zamiast włączać wiatraki, kazała służącym produkować lód w zamrażarce. Całymi dniami leżała potem w zimnej wodzie i kazała sobie tego lodu donosić. Uważała, że tak będzie taniej – opowiadała w audycji "O czym milczy historia" Radia Katowice Urszula Pawlik, tłumaczka i krytyk literatury, rozmawiając o wydanej w 2022 roku znakomitej książce Roberta Gottlieba "Garbo. Najbardziej tajemnicza gwiazda Hollywood".

Greta Garbo miała też inne dziwactwa. Kupowała wyłącznie męskie buty, bo były tańsze niż damskie. A w basenie pływała zawsze nago, bo 20 dolarów za kostium kąpielowy uważała za zbyt wygórowany wydatek. Ubierała się niechlujnie. Najczęściej w spodnie i nie zawsze czyste swetry. 

– A swoje życie prywatne chroniła do tego stopnia, że Hollywood nawet nie wiedziało, gdzie mieszka. Gdy trzeba było ściągnąć ją na plan, zatrudniono detektywa – opisywała Urszula Pawlik.

Chcę zostać sama

– tym zdaniem często określano jej życiowe motto.

Gdy postanowiła zakończyć karierę w wieku 36 lat, wielokrotnie proponowano jej potem role w dużych produkcjach i występy w programach telewizyjnych. Nigdy się nie zgodziła. Jak ognia unikała też fotoreporterów. Kiedy w 1975 roku odwiedziła Szwecję na zaproszenie króla i jego małżonki, wyjechała obrażona na rodzinę królewską. Poszło o zdjęcie z wizyty, które ukazało się potem w prasie. 

Greta Garbo. Po śmierci wróciła do dziewiczej przyrody Szwecji

Zmarła 15 kwietnia 1990 roku w wieku 84 lat. "The New York Times" nazwał ją wtedy "największą ekranową odtwórczynią ról kobiet cierpiących". 

Greta Garbo Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Greta Garbo została pochowana na cmentarzu w Sztokholmie, gdzie spoczywają jej rodzice i siostra. Prochy legendarnej aktorki przeniesiono tam dziewięć lat po jej śmierci. – Ona kochała Szwecję i często mawiała, że chciałaby powrócić do domu, do dziewiczej przyrody Szwecji. Dlatego właśnie wybrałam położony w lesie cmentarz Skogskyrkogaarden – mówiła mediom jej siostrzenica Gray Reisfield, jedyna spadkobierczyni fortuny aktorki. Garbo miała z nią bardzo dobre relacje, każdej wiosny wyjeżdżały razem na Karaiby. Reisfield zmarła w 2017 roku.

Agnieszka Drabikowska