Artysta, który Łukaszence głęboko zaszedł za skórę, zmarł w więzieniu „w niewyjaśnionych okolicznościach”. Jego najsławniejszą akcją była ta z 1999 r., gdy wywrócił – pod hasłem „Gnój na prezydenta” – taczkę z łajnem pod siedzibą białoruskiego dyktatora. Studia na Wydziale Malarstwa w Białoruskim Państwowym Instytucie Artystyczno-Teatralnym przerwało powołanie na wojnę w Afganistanie. Po udziale Puszkina w protestach przeciwko sfałszowaniu przez Łukaszenkę wyborów w 2020 r. reżim sfabrykował sprawę o „rehabilitację nazizmu” przeciwko artyście, posługując się wykonanym przez artystę portretem Auhiena Żychara, poety i działacza antysowieckiego, który pod koniec wojny działał w zbrojnym podziemiu antykomunistycznym na terytorium Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Puszkin, który w chwili postawienia zarzutów przebywał w Ukrainie, wrócił do kraju. Aresztowano go w 2021 r. we wsi Żylicza, gdzie restaurował cerkiew, a po pokazowym procesie został skazany na pięć lat więzienia. Wyrok odbywał w kolonii karnej w obwodzie brzeskim, jednak w listopadzie 2022 r. został przeniesiony do więzienia w Grodnie, w którym trzyma się więźniów w izolacji i ogranicza ich kontakt z rodziną. Nie wiadomo, z jakiego powodu Puszkin znalazł się na oddziale intensywnej terapii, gdzie zmarł w nocy, i jaka była bezpośrednia przyczyna jego śmierci. Białoruska opozycja nie ma jednak wątpliwości, że odpowiedzialność za śmierć artysty spada na reżim Łukaszenki.