Agnieszka Osiecka

Agnieszka Osiecka

Ur. 09.10.1936 Zm. 07.03.1997

Wspomnienie

Jedna z najwybitniejszych poetek polskich, autorka ponad dwóch tysięcy niezapomnianych tekstów piosenek, musicali, słuchowisk radiowych i widowisk telewizyjnych - swoistej kroniki jej pokolenia. Agnieszka Osiecka urodziła się w Warszawie, ale pierwsze lata życia spędziła w Zakopanem, gdzie jej mama Maria prowadziła kawiarnię Watra. Ojciec Wiktor był pochodzącym z Lwowa pianistą o węgierskich korzeniach. O nim Agnieszka napisze po latach: „Był wesoły, ale nie miał złudzeń co do ludzi”. Wojnę Osieccy spędzili w Warszawie, rodzice prowadzili w tym czasie kawiarnię. Powstanie przeżyli schronieni w piwnicy domu przy ul. Moniuszki. Po powstaniu trafili do obozu w Pruszkowie, a następnie zostali wywiezieni na roboty do St. Pölten w Dolnej Austrii. W tym obozie kilkuletniej Agnieszce całkiem się podobało: mogła bawić się z innymi dziećmi, a na niebie zamiast groźnych samolotów widziała ptaki. Po wojnie razem z rodzicami wróciła do Warszawy i zamieszkała w swoim dawnym domu na Saskiej Kępie. Jak jednak później Osiecka napisze, „nic z tamtego czasu rodzicom nie zostało oprócz rozżalenia, że pierwszy dom się nie udał” (ojcec wkrótce porzucił rodzinę). W latach 1948–1952 uczyła się w pobliskim żeńskim liceum im. Marii Skłodowskiej-Curie. Jako nastolatka napisze o sobie w „Dziennikach”: „jestem zarozumiała, jestem dobrą polonistką i złą matematyczką, lubię pływać, lubię ładnych chłopców (z daleka!!), jestem bezczelna wobec przełożonych i okrutna wobec smarkaczy”. W liceum należy do ZMP, ale na zebraniach pyskuje. Rezygnuje z lekcji religii. Oprócz pływania trenuje siatkówkę. Wysportowaną sylwetkę zachowa na długo. W 1956 roku Agnieszka Osiecka Skończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, sześć lat później – również reżyserię w łódzkiej Filmówce. W tej ostatniej szkole Osiecka reżyseruje etiudę na podstawie opowiadania Sławomira Mrożka „Słoń”. Asystuje też Andrzejowi Wajdzie na planie „Niewinnych czarodziejów”. Jednak dość szybko dochodzi do wniosku, że film nie jest dla niej. To praca zbiorowa, a ona czuje się zbyt osobna, no i nie za bardzo umie kierować grupą. Za to pisuje reportaże i eseje, które w latach 1954–1957 publikuje w „Sztandarze Młodych”, „Po prostu” i „Nowej Kulturze”. Jednak prawdziwym powołaniem Agnieszki Osieckiej okazuje się poezja. Pierwsze teksty piosenek pisze dla Studenckiego Teatru Satyryków, z którym związana będzie przez blisko 20 lat. W sumie stworzy ich tam 166. Pierwsze nagrody w Opolu zdobywa w 1966 roku za „Na całych jeziorach ty” oraz „Dookoła noc się stała”. Wydaje płyty i wymyśla slogany (jak słynne „Coca-cola to jest to” w 1972 roku). Jej piosenki śpiewali m.in. Kalina Jędrusik, Maryla Rodowicz, Seweryn Krajewski, Skaldowie. Wykonywano je w gdańskim teatrzyku Bim-Bom, krakowskiej Piwnicy pod Baranami i kabarecie Pod Egidą. Osiecka pisała też powieści i wspomnienia: „Zabiłam ptaka w locie”, „Szpetni 40-letni”, „Czarna wiewiórka”, „Rozmowy w tańcu”, musicale – „Apetyt na czereśnie”, „Dziś straszy”, „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, „Znajomi znajomych...”. Jej monodram „Biała bluzka” kreowała Krystyna Janda. W książce „Na początku był negatyw”, opisała jedną ze swoich pasji - fotografię. O sobie pisała, że lubi Anglików, cyniczne żarty i buty dziecinne. A także żaby, jawność i kluski. Włóczyć się samotnie po barach, śmiać się przez łzy i chodzić na pocztę. Nie lubiła ascezy, banałów i haków. Nudził ją antyk, męczyły sztywne panie i "ynteligenci". Nie chciała zbawiać świata. Zmarła w szpitalu po długiej, ciężkiej walce z rakiem jelita grubego. Została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. – Agnieszka była poetką i kronikarką pokolenia, które w swojej młodości miało tej poezji bardzo mało – powiedział „Gazecie Wyborczej” pisarz i reporter Ryszard Kapuściński. – Była klasycznym pisarzem pokoleniowym. W wierszach, piosenkach zawarła niepowtarzalny klimat tamtych trudnych, powojennych czasów, w których przyszło nam dorastać. Jak Marek Hłasko, sztandarowa postać tego pokolenia, Agnieszka potrafiła opowiedzieć o radościach, marzeniach, nadziejach i smutkach tamtych czasów. W dodatku w tak ciepły, pogodny, refleksyjny i bardzo ludzki sposób.

Redakcja

Zdjęcie profilowe: Michał Mutor/Agencja Gazeta