Wstecz

Słynny siatkarz ze wzruszeniem o swoim dziadku powstańcu. Akcja 'Korzenie pamięci'

- Dziadek jest moim bohaterem. Jestem żądny tej wiedzy, chciałbym wiedzieć jak najwięcej - mówi Andrzej Wrona, znakomity siatkarz, wnuk Zdzisława Rąbińskiego, ps. 'Rębacz'.

Andrzej Wrona
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Powiązane artykuły

Andrzej Wrona to wielokrotny reprezentant Polski w siatkówce, mistrz świata z 2014 roku, brązowy medalista Ligi Światowej z 2019 r., mistrz Polski (2014), dwukrotny wicemistrz kraju (2008, 2019) oraz czterokrotny brązowy medalista mistrzostw Polski (2015, 2016, 2021, 2024).

Ma też za sobą debiut na ekranie - zagrał jako Jezus w filmie „Bejbis" w reżyserii Andrzeja Saramonowicza (2022). Jest także ekspertem sportowym.

Zdrowa woda, pierogi

Zdzisław Rąbiński, ps. „Rębacz", miał zaledwie 12 lat, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie. Był łącznikiem Komendy Głównej Armii Krajowej - Oddziału II (Informacyjno-Wywiadowczego). Działał w batalionie AK „Miłosz".

Andrzej Wrona spędził z dziadkiem praktycznie całe dzieciństwo. - Odwiedzanie muzeów, bardzo częste uczestniczenie w honorowej zmianie warty na placu Piłsudskiego, udział we wszystkich uroczystościach państwowych, wszystko to na pewno kształtowało moją miłość do kraju – podkreśla znakomity siatkarz.

Opowiada o dziadku z wielką fascynacją. - Gdy się urodziłem, potrafił jeździć z baniakiem autobusem do Powsina, żeby tylko przywieźć mi ze źródła zdrową wodę oligoceńską. Potrafił pod naszą nieobecność wpaść do naszego domu, ugotować ze dwieście pierogów ruskich i zostawić karteczkę podpisaną „tajemniczy nieznajomy", chociaż wszyscy wiedzieli, kto to zrobił – mówi Wrona. - Tych gestów było mnóstwo, wspominamy je przy spotkaniach rodzinnych – dodaje.

Szachy, warcaby, karty, statki

Andrzej Wrona trzyma tablicę ze wszystkim najważniejszymi odznaczeniami dziadka, jego opaską kombatancką i portretem. – Jestem dumny, bo mamy jedno takie samo odznaczenie. To Złoty Krzyż Zasługi – podkreśla wnuk powstańca. Siatkarz otrzymał je z rąk prezydenta RP Bronisława Komorowskiego za zdobycie w 2014 roku mistrzostwa świata.

- Mam sporo historii z tym związanych, aczkolwiek nie tak dużo, jak chciałbym mieć. Żałuję, że nigdy nie namówiłem dziadka, że nie doczekałem takiego momentu, żebyśmy mogli usiąść i nagrać wywiad o Powstaniu Warszawskim, które było dla niego ciężkim przeżyciem. Być może dlatego nie siadał ze mną, gdy byłem dzieckiem i nie opowiadał mi. Te paręnaście lat temu siadaliśmy sobie i graliśmy w szachy, warcaby, karty, statki oraz chodziliśmy po muzeach. Teraz jestem żądny tej wiedzy, chciałbym wiedzieć jak najwięcej – opowiada Andrzej Wrona.

To było inne wychowanie

- Jestem wdzięczny za to, że grając z dziadkiem w te różne gry, nie dawał mi wygrywać. Dzięki niemu nauczyłem się przegrywać. Były to też zalążki rywalizacji, w dorosłym życiu porażki mobilizują mnie do cięższej pracy. Ten model wychowania mnie przez dziadka był chyba inny od tego, co teraz możemy obserwować – mówi wnuk „Rębacza".

Andrzej Wrona opowiada, że dziadek był elegancki. - Zawsze koszula, zawsze włożona w spodnie. Pamiętam jego specyficzny chód, z rękami zaplecionymi do tyłu, a nie - jak większość - machającymi, by pomóc sobie chodzić. Czapka z daszkiem i okulary, które teraz pewnie są w szczycie mody, a te prawie 30 lat temu naprawdę robiły wrażenie. Wszystko było idealnie dobrane. Gdy wieczorem, po prysznicu, kładł się spać, czesał się i zakładał na głowę czepek zrobiony z rajstop babci, żeby rano miał już idealną fryzurę – mówi.

Pokazuje zegarek dziadka. – Pierwsze, co robił, gdy wstawał z łóżka, to zakładał zegarek. Pewnie po nim mam zamiłowania do zegarków i bez zegarka czuję się trochę jak bez ręki – dodaje siatkarz.

Dostał pomoc i ofiarował pomoc

W Powstaniu Warszawskim Zdzisław Rąbiński nie tylko przenosił meldunki, brał także udział jako „czujka" w ewakuacji „spalonych" mieszkań, a także w ewakuacji wytwórni materiałów wybuchowych przy ul. Poznańskiej.

- Opowiadał mi historię, że uciekali grupą gdzieś przy moście Poniatowskiego i Niemcy strzelali do nich jak do kaczek. Dziadkowi z kolegą udało się zeskoczyć ze skarpy. Tylko oni przeżyli, reszta kolegów z oddziału zginęła – wspomina Andrzej Wrona.

Po Powstaniu Warszawskim 12-letni Zdzisław Rąbiński został zesłany na prace przymusowe do Austrii. – Palił tam w kotłach. Nabawił się przy tym problemów z kręgosłupem, które miały swoje konsekwencje przez całe jego życie. A mimo wszystko nie zginęła w nim ta potrzeba robienia czegoś bezinteresownie dla ludzi – mówi wnuk „Rębacza".

Po latach Zdzisław Rąbiński pojechał do Austrii, żeby spotkać się z wnukami rodziny, która uratowała mu życie.

Ta rodzina po kryjomu, gdzieś w stodole, dawała im herbatę, jedzenie. Po latach dziadek miał okazję im podziękować

- mówi Andrzej Wrona.

Opowiada, że wraz z żoną odwiedzili kiedyś Dom Powstańca Warszawskiego. – Byliśmy na Nowolipkach, to było przemiłe spotkanie. Byłem bardzo wzruszony, bo poczułem się trochę, jakbym znowu pojechał do dziadków na herbatę. Czułem wtedy, że mogę powiedzieć tym wszystkim bohaterom to, czego nie zdążyłem powiedzieć mojemu dziadkowi – wspomina.

Zdzisław Rąbiński ps. 'Rębacz' Archiwum

Nie zdążył pokazać dowodu

Znakomity siatkarz podkreśla, że dziadek sam z siebie nie rozpoczynał opowieści o Powstaniu Warszawskim. – Raczej opowiadał anegdoty z wojska, z lat 50., gdy dwa lata był w Dywizji Pancernej im. Tadeusza Kościuszki. Bo stamtąd miał wesołe wspomnienia. Tymczasem dla ówczesnego 12-latka temat powstania był ciężki – mówi.

Zdzisław Rąbiński zmarł 9 stycznia 2007 roku, dwa tygodnie po 18. urodzinach Andrzeja Wrony. – Wydarzyło się to, zanim zacząłem zarabiać pierwsze pieniądze. Żałuję, że nie zdążyłem zabrać dziadka w jakieś miejsce w Europie czy na świecie, żeby pozwiedzał w innych okolicznościach niż w wagonie zamknięty z rodzicami i kuzynami. I jednocześnie odwdzięczyć się za to, ile czasu mi poświęcił – opowiada siatkarz. – Niestety, nie doczekał tego, żebym mógł mu pokazać mój pierwszy dowód, bo najpierw z tym dokumentem miałem pojechać właśnie do dziadka.

Cała rozmowa Karoliny Sulej z Andrzejem Wroną

Korzenie pamięci

„Korzenie pamięci" to inicjatywa Muzeum Powstania Warszawskiego, która została zainaugurowana w 2021 roku i stała się kluczowym elementem realizacji długofalowej misji Muzeum.

Aby uhonorować powstańców, muzeum zachęca ich bliskich, aby dzielili się wspomnieniami o swoich przodkach, tak aby pamięć o nich przetrwała dla przyszłych pokoleń.

„Chcemy tworzyć społeczność potomków powstańców warszawskich, która podejmuje >sztafetę pokoleń< - opiekunów wspomnień, marzeń i wartości przekazywanych przez powstańców" – brzmi przesłanie akcji.

Wywiady z członkami rodzin powstańców są dostępne na stronie internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego oraz na muzealnym kanale w serwisie YouTube .

Akcja jest wciąż otwarta. Każdy potomek powstańca, który wypełni ankietę dostępną na stronie internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego , będzie miał okazję zostać zaproszony na wywiad.

Równocześnie, w ramach projektu, w warszawskich parkach sadzone są drzewa upamiętniające powstańców.

Tekst powstał na podstawie materiałów udostępnionych przez Muzeum Powstania Warszawskiego.