Wstecz

To na tym cmentarzu narodził się Lord Voldemort, a grobu swego pana strzegł pies, któremu stawiano pomniki

Ten szkocki cmentarz odwiedza tak wielu turystów, że zarządcy nekropolii obwiniali ich o zadeptywanie terenu.

Cmentarz Greyfriars Kirkyard w Edynburgu
Fot. Shutterstock

Powiązane artykuły

Położony w samym centrum Edynburga cmentarz Greyfriars Kirkyard przyciąga z całego świata przede wszystkim fanów Harrego Pottera.

Interesuje ich szczególnie jeden nagrobek – zmarłego w 1806 roku gen. Thomasa Riddella. Dlaczego? Bo czarnoksiężnik Lord Voldemort, czyli "Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać", główny antagonista młodego czarodzieja Pottera, nazywał się właśnie Tom Riddle. A gdy dodamy do tego, że na cmentarzu pochowany jest również William McGonagall (szkocki poeta), staje się jasne skąd pisarka J.K. Rowling czerpała inspirację, by nazwać swoich bohaterów. Jedna z głównych postaci jej książek, szefowa Gryffindoru w Hogwarcie, nazywa się Minerva McGonagall.

Trudno się dziwić, że do Greyfriars Kirkyard ciągną tłumy: na świecie sprzedano ponad 600 milionów książek o Harrym Potterze. Turystów jest tak dużo, że w 2020 roku zarządcy cmentarza zaalarmowali na Twitterze, że "z powodu 100 tys. odwiedzających", teren ulega dewastacji, szczególnie w pobliżu grobu gen. Riddella. Do komunikatu dołączone było zdjęcie mocno wydeptanego, błotnistego grzęzawiska pomiędzy nagrobkami.

Administratorzy nekropolii nieustannie muszą borykać się również ze sprzątaniem listów i prezentów, które turyści zostawiają na grobie generała.

O psie, któremu stawiano pomniki 

Ale zanim jeszcze J.K. Rowling stworzyła serię o młodym czarodzieju, cmentarz Greyfriars Kirkyard był sławny także z powodu innego bohatera, dużo sympatyczniejszego niż Lord Voldemort. Nazywał się Bobby, był psem rasy skye terrier i przez niemal czternaście lat czuwał przy grobie swojego właściciela Johna Graya.

John był konstablem w miejscowej policji, a podczas nocnych patroli zawsze towarzyszył mu Bobby. Gdy w 1858 roku John zmarł na gruźlicę, Bobby już następnego dnia po pogrzebie pojawił się przy jego grobie. I został tam na 14 lat, do końca swojego psiego życia. Opiekun nekropolii próbował go początkowo przeganiać, ale szybko zaakceptował obecność czworonoga, zapewniając mu wikt i opierunek. Bobby stał się również ulubieńcem wielu mieszkańców Edynburga, a jeden z lordów zapłacił nawet za niego podatek, kiedy władze wprowadziły opłatę od psów. Te, które nie zostały opłacone, były usypiane. Gdy wierny terrier odszedł z tego świata, pochowano go przy bramie cmentarza, niedaleko grobu jego pana.

Ale na tym historia się nie skończyła. Baronowa Angelia Georgina Burdett-Coutts, wzruszona postawą czworonoga, zafundowała mu nawet w mieście fontannę z jego posągiem. Oryginał można obejrzeć dziś w Muzeum Edynburga, a kopia znajduje się na rogu ulic Edinburgh's Candlemaker Row i George IV Bridge.

Wiek później, w 1981 roku, Szkockie Towarzystwo Pomocy Psom ufundowało Bobby'emu pamiątkową płytę z czerwonego granitu. Postawiono ją na cmentarzu Greyfriars Kirkyard.

O Bobby'm napisano też dwie książki i nakręcono dwa filmy.

Cmentarz Greyfriars Kirkyard w Edynburgu Fot. Shutterstock

Cmentarz Greyfriars Kirkyard w Edynburgu. Na trasie Ghost Tour

Legendy mówią, że wierny terrier do dziś strzeże szkockiego cmentarza, co spójnie splata się z opowieściami o duchach i innych tajemniczych zjawiskach, które ponoć pojawiają się na Greyfriars Kirkyard. Niektórzy mieli tu słyszeć dziwne dźwięki i głosy, niektórzy widzieć niekoniecznie ludzkie sylwetki. Pewne jest to, że "nawiedzony" cmentarz znajduje się na trasie tak zwanych Ghost Tours po Edynburgu – 80-minutowych wycieczek z przewodnikiem, podczas których "usłyszysz krwawe, ale zawsze zabawne i odkrywcze opowieści o duchach, torturach, egzekucjach, morderstwach, kanibalizmie i czarach".

Na terenie cmentarza, za okratowaną bramą, znajduje się szczególnie ponure i przygnębiające miejsce – więzienie Covennaters. W XVII wieku przetrzymywano tu ponad tysiąc zwolenników szkockiego Przymierza Narodowego, którzy sprzeciwiali się narzuceniu przez króla Karola I anglikańskich praktyk religijnych prezbiteriańskiemu kościołowi Szkocji. Szkocja i Anglia były wówczas dwoma niezależnymi krajami, ale oba podlegały królowi Anglii.

Zwolennicy ruchu Przymierza trafili do więzienia w Edynburgu pokonani przez wojska rządowe w bitwie pod Bothwell 22 czerwca 1679 roku. Przetrzymywano ich przez cztery miesiące w nieludzkich warunkach. Dziennie otrzymywali zaledwie 4 uncje chleba, czyli ok.120 gramów.

Według miejskich legend, cmentarz nawiedza dziś postać mocno związana z tamtymi wydarzeniami: duch Sir George'a Mackenzie'go, szkockiego lorda i prawnika, który odpowiadał za politykę prześladowań króla wobec prezbiteriańskich covenanterów. Jego domniemane, niematerialne wcielenie, przedstawiane jest w opowieściach jako Krwawy Mackenzi. 

Cmentarz w Edynburgu. Pięć wieków historii 

Cmentarz Greyfriars Kirkyard został założony w 1562 roku. Jego nazwa pochodzi od klasztoru Franciszkanów Greyfriars, który został założony w 1562 roku przez Marię Stuart, królową Szkocji. A klasztor zawdzięczał swoją nazwę szarym habitom zakonników. 

Szacuje się, że pochowano tu nawet ok. 100 tys. zmarłych, choć obecnie nekropolia liczy ok. 700 nagrobków. Spoczywają tu m.in. James Craig, słynny szkocki architekt, projektant Nowego Miasta w Edynburgu, który zmarł jako nędzarz czy James Hutton, nazywany "ojcem nowoczesnej geologii".

Cmentarz Greyfriars Kirkyard w Edynburgu warto odwiedzić jeszcze z jednego powodu: pięknego widoku na Stare Miasto.

Agnieszka Drabikowska