Pani Iwona mieszka w Kielcach, ale od dziecka uwielbia Mazury i Podlasie. Gdy tylko może, jeździ tam z przyjaciółmi, znajomymi. Najpierw jako nastolatka, potem – także ze swoją córką.
– Któregoś wakacyjnego dnia spacerujemy z grupą znajomych po suwalskich lasach. Zastanawiamy się, czy dobrze poszliśmy, aż tu nagle jedzie jakiś samochód. Zwykłe osobowe auto. Kierowca zatrzymuje się przy nas i pyta: "Pomóc państwu?". Zaglądamy do środka, a tu Stasiu Tym. Zaniemówiliśmy – wspomina kielczanka.
Urodzony w Małkini. W lipcu, w drugiej połowie lipca
Stanisław Tym od zawsze był zakochany w Suwalszczyźnie. Zresztą na świat przyszedł w mieście położonym pomiędzy Warszawą a tym rejonem Polski.
– Urodziłem się w Małkini, w 1937 roku, w lipcu. Znaczy, w połowie lipca, w drugiej połowie lipca właściwie. Dokładnie 17 lipca – mówił, gdy przedstawiał się jako kaowiec w kultowym filmie "Rejs".
Ta cytowana Małkinia to Małkinia Górna, miasto i siedziba gminy o tej samej nazwie w obecnym województwie mazowieckim, w powiecie ostrowskim, podczas poprzedniego podziału administracyjnego Polski należąca do województwa ostrołęckiego. Data wypowiedziana przez Stanisława Tyma w "Rejsie" też jest prawdziwa – na świat przyszedł w Małkini Górnej właśnie 17 lipca 1937 roku.
Następnie rodzina z małym Stasiem przeprowadziła się do Warszawy. Później została wysiedlona pod Częstochowę, ale wróciła do stolicy. W Warszawie zaledwie 16-letni Stanisław zdał maturę w XXVII Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Czackiego. Po egzaminie dojrzałości nie od razu poszedł na studia aktorskie. Najpierw jego uczelniami były Politechnika Warszawska oraz Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, a dopiero potem Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna. Studia rozpoczynał, ale ich nie kończył. Egzamin aktorski zdał dopiero w 1964 roku u… Stanisława Barei. Tak, tak, tego samego Barei, z którym kilkanaście lat później przyszło mu pracować przy kultowym "Misiu".
Przypadkowa rola w "Rejsie"
Stanisław Tym nie tylko zagrał słynną rolę prezesa Ryszarda Ochódzkiego w "Misiu", ale i – oczywiście wraz ze Stanisławem Bareją – napisał scenariusz tego filmu. Podobnie jak po latach – choć tym razem już sam, bo Bareja zmarł w 1987 r. – do jego kontynuacji, czyli "Rozmów kontrolowanych".
Już kręcąc "Misia", Stanisław Tym był gwiazdą kina. Przede wszystkim dzięki głównej roli w "Rejsie" Marka Piwowskiego z 1970 roku.
Jak przypominała "Gazeta Wyborcza Toruń" w tekście z okazji półwiecza powstania "Rejsu", Tym na planie tego filmu znalazł się przypadkowo. Aktor przypominał potem w jednym ze swoich felietonów, że Piwowski stworzył rolę kaowca specjalnie dla Bogumiła Kobieli. – Znaliśmy się jeszcze z czasów studenckich. Aktor wybitny. Zawsze mówiłem, że jeśliby Kobiela to, co mówił i jak to mówił, mówił po angielsku, to Hollywood by dzisiaj inaczej wyglądało. To wygląda na żart, ale jest w tym dużo prawdy. Kiedy Bobek zginął w wypadku samochodowym przed rozpoczęciem zdjęć, Piwowski był w rozpaczliwej sytuacji, poprosił mnie na rozmowę i zaproponował mi rolę. "Słuchaj, zmienimy trochę scenariusz. Będziesz improwizował, a ty to umiesz", powiedział – wspominał Tym.
Ukochana Suwalszczyzna
W "Rozmowach kontrolowanych" z 1991 roku akcja filmu przenosi się z Warszawy do Suwałk. To nie jest przypadek. Stanisław Tym uwielbiał ten rejon Polski. Już pod koniec lat 70. XX wieku zbudował dom we wsi Zakąty nad jeziorem Wigry. Opiekował się w nim porzuconymi i chorymi psami. Gdy Stanisław Tym gościł w show Kuby Wojewódzkiego, ten spytał go, z czego w życiu jest najbardziej dumny. – Z moich psów – odpowiedział Tym.
Mieszkańcy Suwałk, okolic jeziora Wigry, wystąpili także w roli statystów w wyreżyserowanym przez Tyma filmie "Ryś", do którego także napisał scenariusz. "W »Rysiu« uwiecznione zostały Suwałki z przejazdem kolejowym i stacją benzynową przy Sejneńskiej, klasztor pokamedulski, okolice Jeleniewa, Stańczyki" – przypomina portal Suwalki24.pl.
Kontynuacja "Misia" i "Rozmów kontrolowanych" nie była już jednak takim sukcesem jak dwa poprzednie filmy.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.plWażny głos w najważniejszych sprawach
Stanisław Tym to oczywiście nie tylko "Rejs", "Miś", "Rozmowy kontrolowane" czy kolejne dzieła Stanisława Barei – "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", "Nie ma róży bez ognia", "Poszukiwany, poszukiwana". To także Studencki Teatr Satyryków z lat 60. ubiegłego wieku, wrażliwość na codzienne życie w kraju. To m.in. Stanisław Tym w 1976 roku podpisał się pod listem protestacyjnym do Komisji Nadzwyczajnej Sejmu PRL w sprawie zmian w konstytucji. Cenzura błyskawicznie zrewanżowała się aktorowi, zdejmując z afisza spektakle z jego udziałem.
Był wielką postacią kultury i mediów. Zabierał głos w najważniejszych sprawach politycznych, przez dekady publikował felietony. Najpierw w "Literaturze", później w "Tygodniku Kulturalnym", "Wprost", "Rzeczpospolitej" oraz przez osiemnaście lat – w "Polityce".
Stanisław Tym. Najlepszy Prezes naszego klubu
W 2008 r. Stanisław Tym przeszedł operację, po tym jak wykryto u niego raka żołądka. W ostatnich miesiącach życia bardzo chorował. Zmarł w Warszawie 6 grudnia 2024 r. Chciał, aby jego prochy zostały złożone wśród drzew przy domu w Zakątach. Niestety, nie pozwoliły na to przepisy. Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach żegnali go bliscy i przyjaciele, przedstawiciele rządu oraz tłum warszawiaków.
Fot. Robert Kowalewski/Agencja Wyborcza.plNajlepszy Prezes naszego klubu. Nauczyłeś nas śmiać się z władzy, z ponurej w tamtych czasach rzeczywistości i z nas samych. Posmutnieliśmy dziś, za to w niebie na pewno jest o wiele weselej
– napisał po śmierci Stanisława Tyma premier Donald Tusk.
Piotr Rozpara