David Lynch

David Lynch

Ur. 20.01.1946 Zm. 16.01.2025

Wspomnienie

Nie ma drugiego reżysera na świecie, który wywarłby wpływ na taką rzeszę ludzi. Lynch, urodzony w 1946 roku w Montanie syn naukowca i nauczycielki dzieciństwo spędził na wędrówce z rodzicami przez Stany. Chciał zostać malarzem, uczył się w szkołach artystycznych i wybrał nawet do Europy, licząc, że zostanie studentem Oskara Kokoschki, a gdy nic z tego nie wyszło, wrócił do Ameryki i zaczął kręcić eksperymentalne filmy krótkometrażowe. Jego pełnometrażowy fabularny debiut, surrealistyczna „Głowa do wycierania" z 1977 roku, sprawił, że błyskawicznie stał się twórcą kultowym. A drugi film, „Człowiek słoń" z 1980 roku, opowiadający prawdziwą historię chorego człowieka, który w czasach wiktoriańskich był cyrkowym dziwadłem, dopóki nie zainteresował się nim czujący swoje powołanie lekarz, przyniósł mu nominację do Oscara dla najlepszego reżysera. Kolejne dostał za „Blue Velvet" i „Mulholland Drive", a w 2019 roku został wyróżniony honorowym Oscarem za całokształt twórczości. Z kolei „Dzikość serca" przyniosła mu Złotą Palmę w Cannes w 1990 roku. A potem przyszła pora na „Miasteczko Twin Peaks", najdziwniejszą, najoryginalniejszą i do dziś jedną z najbardziej intrygujących rzeczy, jaka powstała w telewizji na przełomie lat 80. i 90. Serial, który Lynch stworzył wraz z Markiem Frostem, opowiadał o małym, wyglądającym typowo miasteczku, kryjącym w sobie surrealistyczne tajemnice. Grany przez Kyle'a MacLachlana agent Cooper, który prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa licealistki Laury Palmer, do dziś jest bohaterem niezliczonych memów, bo serial pozostaje kultową produkcją dla kolejnych pokoleń widzów. Muzyka Angelo Badalamentiego, zmarłego dwa lata temu, to zaś przykład doskonałej muzyki filmowej, której nie ima się czas. Gdy serial leciał w amerykańskiej telewizji, na festiwalu w Cannes w 1990 roku premierę miał kolejny film Lyncha, „Dzikość serca" z Nicolasem Cage’em i Laurą Dern w rolach kochanków uciekających przed ludźmi jej matki, której nie spodobał się chłopak córki świeżo po więzieniu. Film był początkiem kariery Cage’a, a jego kurtka ze skóry węża stała się jednym z ikonicznych przedmiotów kina nie tylko lat 90. Sam film zdobył w Cannes Złotą Palmę. W latach 90. reżyser nakręcił jeszcze surrealistyczną „Zagubioną autostradę" i, w kontraście, „Prostą historię", zupełnie zwyczajny film o starym człowieku, który na kosiarce do trawy wyrusza przez Stany, by pojednać się z chorym bratem. Do charakterystycznego dla siebie, surrealistyczno-noir stylu Lynch powrócił w „Mulholland Drive", filmie będącym mieszanką snu i jawy rozgrywającym się w Los Angeles przedstawionym jako miasto występku. Dostał za niego w 2002 roku trzecią oscarową nominację. W 2016 roku w sondażu BBC został wybrany najlepszym filmem XXI wieku. Lynch — jak celnie zauważyła krytyczka Katarzyna Czajka-Kominiarczuk — wytworzył własny przymiotnik. Jakby jego dzieła były osobnym gatunkiem, czymś niepodrabialnym i na wskroś oryginalnym. "Lynchowski" znaczy mroczny, bizarny, niesamowity, nienaturalny, śmieszny, straszny i kampowy zarazem. Wykreował rozpoznawalny na całym świecie styl. Na myśl o Lynchu przed oczami stają nam konkretne obrazy: tańczący karzeł, zdeformowane ludzkie ciało czy odcięte ucho na trawniku. Był reżyserem niezwykle innowacyjnym i radykalnym. Prowokował, podsuwał tropy, ale nigdy nie dawał prostych rozwiązań. Częściej niż narracyjną logiką, kierował się artystycznym instynktem. Alegoryczność zawarta w jego dziełach jednych inspirowała, drugich zniechęcała. Krytycy prześcigali się w interpretowaniu jego dzieł, niekiedy pozostając bezradnymi — wzruszali ramionami, uznając swoją porażkę w starciu z kinem Lyncha. "Filmy, tak jak życie, nie zawsze są zrozumiałe" — tłumaczył. Unikał rozgłosu, żył na swoich warunkach. „Guardianowi" powiedział w wywiadzie „Lubię kręcić filmy. Lubię pracować. Nie lubię za to specjalnie wychodzić do ludzi". Miał nosa do aktorów. Stworzył najbardziej przerażające postacie w historii kina. W roli legendarnego Boba, a więc głównego antagonisty z serialu "Twin Peaks", obsadził naturszczyka Franka Silvę, który pracował na planie jako dekorator. Ujrzał w jego oczach, coś przerażającego. Wydobył mrok także z Dennisa Hoppera, który w "Blue Velvet" (1986) zagrał Franka Bootha, psychopatycznego gangstera, lubującego się w brutalnym seksie. Interesowała go dwoistość ludzkiej natury: Czarna i Biała Chata, symbolizujące mrok i jasność, które każdy w nas w sobie nosi. Wbrew pozorom jego dzieła zawsze były o czymś więcej; docierały do istoty naszej egzystencji; rozdzierały to, co materialne, aby wygrzebać jakąś prawdę. "Twin Peaks", "Człowiek słoń", "Głowa do wycierania", "Mulholland Drive" czy "Blue Velvet" były dla wielu momentem inicjacyjnym; Lynch kształtował gusta, rozwijał nasze wyobraźnie, uczył myślenia na opak. Bez niego bylibyśmy inni. Bez niego bylibyśmy ubożsi. Reżyser zmarł 16 stycznia 2025 roku. Miał 78 lat.

Maja Staniszewska, Dawid Dróżdż, oprac. Agnieszka Drabikowska

Zdjęcie profilowe: Beata Kitowska/Agencja Wyborcza.pl