Sanitariuszka w powstaniu warszawskim, lekarka, znana działaczka kombatancka. Halina Jędrzejewska z domu Dudzik urodziła się 19 października 1926 r. w Warszawie. Była córką Mateusza Dudzika, radcy prawnego w Ministerstwie Komunikacji. Ukończyła warszawskie Gimnazjum im. Słowackiego. Maturę uzyskała na tajnych kompletach w lipcu 1944 r., tuż przed wybuchem powstania warszawskiego. Działalność konspiracyjną rozpoczęła na początku niemieckiej okupacji. Była najpierw w tajnym harcerstwie (3. Czerwonej Warszawskiej Drużynie Harcerek), następnie przeszła do Konfederacji Narodu, która w 1942 r. włączona została do Armii Krajowej. Przybrała pseudonim "Sławka", pełniła funkcję łączniczki. W wywiadzie udzielonym w 2019 r. "Gazecie Wyborczej" wspominała: "Robiłam różne rzeczy, np. przenosiłam paczki. Kiedyś miałam dostarczyć pod wskazany adres niewielką paczkę z bronią. Były w niej jeden lub dwa pistolety. Wsadziłam ją do torebki, pojechałam tramwajem, wysiadłam gdzie trzeba, szłam Elektoralną. Nagle zobaczyłam przed sobą biegnących ludzi. Krzyczeli: "Niemcy! Niemcy!". Okazało się, że jest łapanka. Natychmiast zawróciłam i weszłam do jednej z kamienic, która miała otwartą bramę. Wspięłam się schodami na samą górę. Nikogo tam nie znałam, ale postanowiłam zaryzykować. Zadzwoniłam do którychś drzwi, otworzyła mi bardzo miła pani. Powiedziałam jej o łapance na ulicy, a ona zaprosiła mnie do mieszkania, posadziła w miękkim fotelu i przyniosła herbatę. (...) Kiedy tak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy o byle czym, w pewnym momencie powiedziałam: "Muszę się przyznać, że mam coś, co może być niebezpieczne. Mam przy sobie broń. Czy mogłaby ją pani schować na 15 minut, czy pół godziny?". Zaryzykowałam. Kobieta odpowiedziała: "Oczywiście, moje dziecko". Wzięła paczkę, wyszła z nią do innego pokoju i gdzieś włożyła, a potem spokojnie oddała. Gdy na ulicy zrobiło się cicho, odczekałam jakiś czas i poszłam. W czasie okupacji parę razy miałam sytuację, w której obcy ludzie bardzo mi pomogli". W powstaniu warszawskim została przydzielona do Kedywu jako sanitariuszka patrolu sanitarnego oddanego do dyspozycji kapitana Franciszka Mazurkiewicza "Niebory", dowódcy Batalionu "Miotła" w Zgrupowaniu "Radosław". Po śmierci "Niebory" przydzielono ją do oddziału porucznika "Szczęsnego". "Szliśmy przez Stawki. To był jeden wielki dramat. Nigdy w życiu nie słyszałam tak straszliwie działającej broni. Każdego kalibru. Wszystko huczało i leciało w naszą stronę. Zdobywaliśmy niemieckie magazyny, potem Niemcy nam je odbierali, a my znów je zdobywaliśmy. Ginęliśmy jak muchy. Po dotarciu na Starówkę najstraszniejsze chwile przeżyłam w szpitalu św. Jana Bożego przy Bonifraterskiej. Ośmiu chłopaków i ja dostaliśmy zadanie utrzymania go przez dobę, do przyjścia następnej zmiany. Sytuacja w budynku była koszmarna. Za plecami mieliśmy buchający ogień, który powoli przesuwał się w naszym kierunku. Dookoła byli Niemcy. Pacjentów szpitala, ludzi chorych psychicznie, wcześniej ewakuowano, ale nie wszystkich. Część z nich rozpierzchła się po terenie. Widzieliśmy kilka lub kilkanaście osób biegających tam w koszulach, kobiety z rozwianymi włosami. To był makabryczny obraz" - opowiadała nam w wywiadzie. Ze swoim oddziałem przebyła szlak bojowy od Woli przez Stare Miasto, Śródmieście do Czerniakowa. Z 30 na 31 sierpnia 1944 r. brała udział w słynnym nocnym desancie powstańców, który kanałami kanałami przeszedł z placu Krasińskich na plac Bankowy. Akcja zakończyła się porażką i śmiercią części uczestników. "Sławka" została dwukrotnie odznaczona Krzyżem Walecznych. W powstaniu straciła ojca. Był w grupie rozstrzelanych przez Niemców mieszkańców kamienicy na Ochocie. Po upadku zrywu Halina Jędrzejewska została wywieziona do obozu jenieckiego Stalag XB Sandbostel, następnie przeniesiona do obozu kobiet żołnierzy AK w Oberlangen. Po uwolnieniu wraz z grupą dziewcząt znalazła się w Holandii, potem Wielkiej Brytanii, gdzie skierowano ją do Pomocniczej Służby Kobiet w Polskich Siłach Lotniczych (WAAF). Do Polski wróciła w 1946 r. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęła studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego. W 1947 r. wyszła za mąż za poznanego w powstaniu Tadeusza Jędrzejewskiego i przeniosła się do Warszawy. Kontynuowała studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego. W 1952 r. uzyskała dyplom lekarza i podjęła pracę w klinice ortopedycznej, w której była zatrudniona aż do emerytury. W 1958 r. uzyskała specjalizację II stopnia w zakresie chirurgii urazowej i ortopedii, a w 1966 r. obroniła pracę doktorską. W 1987 r. przeszła na emeryturę, ale jeszcze do 2000 r. współpracowała z Lecznicą Spółdzielni Inwalidów „Inspol". Po październiku 1956 r. włączyła się w działalność społeczną na rzecz środowiska byłych żołnierzy Batalionu "Miotła". Przez wiele lat była przewodniczącą komisji socjalnej tego środowiska. W 1981 r. została wybrana do Prezydium Zarządu Wojewódzkiego ZBOWiD, a następnie przez trzy kadencje pełniła funkcję wiceprezesa Zarządu Wojewódzkiego do spraw socjalnych. W 1994 r. została wybrana do Zarządu Głównego Związku Powstańców Warszawskich. Powierzono jej wtedy funkcję wiceprezesa. W ZPW zajmowała się sprawami socjalnymi i ochrony zdrowia kombatantów. Wielokrotnie występowała na powstańczych uroczystościach. Zabierała też głos w ważnych dla Polski sprawach. W 2019 r. stanowczo skomentowała atak nacjonalistów i kiboli na Marsz Równości w Białymstoku. Związku Powstańców Warszawskich i Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego wydały wtedy wspólne oświadczenie w obronie uczestników marszu, których agresorzy obrzucili butelkami, kamieniami i petardami. "Jak mogłabym nie mieć jednoznacznej opinii na ten temat. To był niczym nieuzasadniony atak na pokojowy marsz. Zastanawiam się, co ci agresorzy mają w głowach" - powiedziała Halina Jędrzejewska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Została odznaczona Krzyżem Kawalerskim, Oficerskim i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a także wyróżniona Złotą Odznaką za Zasługi dla Warszawy. W 2019 r. otrzymała tytuł Honorowej Obywatelki m.st. Warszawy. Zmarła 31 lipca 2025 roku w wieku 98 lat. "Bardzo smutna wiadomość w przeddzień 81. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Dopóki mogła, na obchodach kolejnych rocznic zawsze byliśmy razem. Niestety od kilku lat zdrowie nie pozwalało jej w nich uczestniczyć. Co innego jednak nie widzieć się od jakiegoś czasu, a co innego wiedzieć, że więcej już nie będzie szansy... Będzie mi Pani zawsze brakować. Dziękuję za Pani oddanie i poświęcenie dla stolicy. Za każde spotkanie i rozmowę. Będziemy o Pani zawsze pamiętać" - napisał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.