Katarzyna Herbert

Katarzyna Herbert

Ur. 23.11.1929 Zm. 15.02.2025

Wspomnienie

"Towarzyszyła Herbertowi w jego wszystkich dobrych i chyba o wiele liczniejszych – najtrudniejszych dniach. Niejeden znający to małżeństwo mówił, że stała się dla „Zbyszka aniołem”, „przedłużyła mu życie”. Katarzyna Herbert urodziła się 23 listopada w 1929 roku w Zarzeczu w ówczesnym województwie lwowskim. Była córką hrabiego Włodzimierza Dzieduszyckiego herbu Sas i Wandy Sapieha-Różańskiej herbu Lis. Miała 12 rodzeństwa. W 1944 r. jej rodzina została wysiedlona z Zarzecza, a ojca i starszych braci aresztowano. Mieszkała w Jarosławiu, Rabce, a od końca lat 40. w Warszawie. Tam obracała się w kręgu warszawskich artystów, w 1956 roku dostała pracę jako asystentka dyrektora w Stowarzyszeniu Polskich Artystów Muzyków. W tym samym roku poznała Zbigniewa Herberta. Pobrali się 12 lat później - 29 marca 1968 roku, w Paryżu. - Bardzo nas śmieszyło, że ślubu udzielał nam konsul nazwiskiem Mickiewicz - wspominała w rozmowie z Jackiem Żakowskim dla "Gazety Wyborczej". W stolicy Francji Katarzyna Dzieduszycka Herbert mieszkała od 1961 roku. Kształciła się na Sorbonie, związała się ze środowiskiem polskich artystów na emigracji, pracowała jako lektorka we francuskich wydawnictwach, a także tłumaczka literatury francuskiej. Oświadczyny Herberta były dla niej kompletnym zaskoczeniem. - Od dwunastu lat byliśmy przecież ze sobą pół na pół. I nagle taka decyzja. Właściwie nie wiem, skąd mu się to wzięło. Z jednej strony wiedział chyba, że nasz związek trzeba przypieczętować lub skończyć. Z drugiej czuł się zagrożony chorobą [zmagał się z chorobą afektywną dwubiegunową]. Chyba chciał sobie stworzyć jakiegoś rodzaju azyl, miejsce, gdzie będzie mógł normalnie pracować, pisać, rozłożyć cały warsztat. Myślę, że chciał mieć miejsce, gdzie ktoś się nim zawsze zaopiekuje - opowiadała Jackowi Żakowskiemu. Po ślubie podróżowała z mężem po świecie, mieszkali m.in. w Berlinie i Stanach Zjednoczonych, odwiedzali Włochy czy Hiszpanię. Była towarzyszką jego życia, pierwszą czytelniczką wierszy i oddaną współpracowniczką. "Kochałam go. Może to moje szczęście nie było zbyt łatwe, może nawet chwilami było bardzo trudne - w każdym razie dla mnie. Ale byłam ze Zbyszkiem szczęśliwa. Wiem, że nic lepszego, nic wspanialszego mi się zdarzyć nie mogło" - wspominała. Do Polski wróciła na stałe w 1991 roku, mąż dołączył do niej rok później. Po śmierci Zbigniewa Herberta (zmarł w 1998 roku) stała się opiekunką i promotorką jego twórczości, dzięki niej wydawano jego archiwalne wiersze, eseje, a Herbert był stale obecny w polskiej i świtowej literaturze. Założyła Fundację im. Zbigniewa Herberta, a także ustanowiła Międzynarodową Nagrodę literacką jego imienia. "Była osobą szlachetną, mądrą, a zarazem trzeźwą, najdalszą od egzaltacji, powierzchownej „kulturalności”. Towarzyszyła Herbertowi w jego wszystkich dobrych i chyba o wiele liczniejszych – najtrudniejszych dniach. Niejeden znający to małżeństwo mówił, że stała się dla „Zbyszka aniołem”, „przedłużyła mu życie”. I tak właśnie było. Niewątpliwie bardzo go kochała, mówiła nieraz, że wokół niego koncentrował się jej świat, że zawdzięcza mu niesłychanie wiele. Ale nie zamazywała tego, co bolesne, nie budowała „kapliczki” ku czci wielkiego poety. I właśnie nie chcę pisać o niej jako o „wdowie po”, „żonie”. Po prostu człowiek – ważny, życzliwy. Sam dużo jej zawdzięczałem, otrzymałem dar zaufania i – wydaje mi się, że mam prawo to powiedzieć – przyjaźni. Dziękuję Ci za to, Kasiu" - pożegnał ją w osobistym wpisie na Facebooku prof. Andrzej Franaszek, autor biografii Zbigniewa Herberta. Katarzyna Dzieduszycka Herbert zmarła 15 lutego 2025 roku. Miała 95 lat.

Agnieszka Drabikowska

Zdjęcie profilowe: Bartosz Bobkowski/Agencja Wyborcza.pl