Honorata Niezgódka

Honorata Niezgódka

Ur. 08.02.1929 Zm. 26.11.2023

Wspomnienie

Nasza ukochana Mamę, Babcia i Prababcia Honorata Antonina Niezgódka urodziła się w Sandomierzu 8 lutego 1929 r., w czasie jednej z najmroźniejszych zim w ubiegłym stuleciu. Była najmłodszym, piątym dzieckiem Piotra i Antoniny Perlików, których potomkowie żyją w Polsce, w Czechach i Stanach Zjednoczonych. Sandomierz był do końca jej dni ukochanym miejscem na ziemi. Poświęciła mu ostatnie słowa – "to moje rodzinne miasto". Patrzyła wtedy na wiszący w jej pokoju obraz - gdy kładła się spać 25 listopada, aby już nigdy się nie obudzić. W Sandomierzu, jeszcze przed wybuchem wojny, rozpoczęła naukę w ulubionej szkole podstawowej, często wspominała zamordowaną żydowską przyjaciółkę czarnowłosą Felę. Wojna zabrała jej dzieciństwo. Przypadło ono na koszmarny okres okupacyjnej biedy, chłodu i terroru, o którym często opowiadała. Podkreślała jak dzielną kobietą była jej matka Antonina, która po wywiezieniu męża na roboty do Niemiec, musiała utrzymać rodzinę. Także w Sandomierzu w 1950 r. skończyła szkołę średnią w klasie humanistycznej w Collegium Gostomianum. Tam też poznała przyszłego męża - kolegę z klasy matematycznej – Władysława Niezgódkę – warszawiaka, którego dom został zniszczony w czasie Powstania Warszawskiego. Do Warszawy przyjechała w 1955 r. z niespełna roczną córką, którą urodziła w Sandomierzu. Wówczas jej mąż po skończeniu studiów dostał dla 4 osobowej rodziny przydział jednego pokoju w dwupokojowym mieszkaniu. Wspominała o odbudowującej się Warszawie, o trudnym życiu i dusznej atmosferze lat pięćdziesiątych, wybuchu przedwczesnej i jak się okazało złudnej nadziei w październiku 1956 r. W latach 60 tych podjęła pracę w przemyśle elektronicznym w księgowości w nieistniejących już zakładach – Tewie i Róży Luksemburg tam, gdzie dzisiaj jest biurowe centrum miasta na Mokotowie i Woli. Przepracowała prawie 35 lat, wielokrotnie wyróżniana za rzetelne wywiązywanie się z obowiązków. Była ciekawa świata. Kochała góry i morze, a najczęściej spędzała urlopy nad jeziorami, z uwagi na hobby męża – wędkarstwo. Na ile było to możliwe zwiedzała bliską Europę („demoludy”). Bardzo żałowała, że świat się otworzył, kiedy ze względów zdrowotnych przestał być dla niej dostępny. Podróżą jej życia na 70 – te urodziny, także w sensie duchowym, jako dla osoby głęboko wierzącej, był wyjazd do Ziemi Świętej. Kochała książki, ostatnio krótsze teksty w gazetach. Do końca mimo prawie 95 lat była sprawna umysłowo i fizycznie. Wzięła udział w ostatnich wyborach i cieszyła się ich wynikiem. Była nestorką i zwornikiem Rodziny. Rodzina była dla niej bardzo ważna. Jej mieszkanie na warszawskiej Pradze, w którym spędziła prawie 70 lat, było otwarte dla wszystkich bliskich, stanowiło przystań dla tych, którzy potrzebowali jej ciepła, pomocy i wsparcia. Miała też szczęście mieszkać wśród życzliwych sąsiadów, szczególnie bliska w ostatnich latach była jej Pani Ala. Wiemy, że kochała nas, interesowała się naszym życiem, studiami, pracą, podróżami, sukcesami. Była dla nas bardzo ważna, najważniejsza. Odpoczywaj w spokoju Mameczku i Babusiu.

Córka, Wnuki i Prawnuki