Janisław Zwoliński

Janisław Zwoliński

Zm. 22.08.2022

Wspomnienie

Janisław. Mój mąż. 46 lat małżeństwa. A dziś, gdy go zabrakło, trudno mi go opisać, tak bardzo był jedyny w swoim rodzaju. Tak inny od większości ludzi, tak „nietypowy”, jak Jego piękne imię. Urodzony w Uniejowie i wychowany w położonej w środku Puszczy Bieniszewskiej leśniczówce Bieniszew, tuż obok eremu zakonu Kamedułów. Ukształtowany przez swoje dzieciństwo, wędrując codziennie do oddalonej o 5 km szkoły w Kazimierzu Biskupim, ucząc się przy lampie naftowej, wraz z rodzeństwem pomagając rodzicom. Dom rodzinny wpoił mu ambicję i wielki szacunek do nauki i wiedzy. Wcześnie okazało się, jak wielką miał łatwość uczenia się, rozumienia, syntetyzowania i zapamiętywania faktów i zjawisk, toteż kontynuował naukę już z dala od domu – w Poznaniu, a potem na Politechnice Warszawskiej na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa. Janisław był wybitnie zdolny i niemal bez reszty zafascynowany swoją dziedziną nauki – wytrzymałością materiałów i konstrukcji. Szybko zostało to dostrzeżone i rozpoczęła się długa droga Jego akademickiej kariery. Pracował niestrudzenie niemal do samego końca, pochłonięty zjawiskami zachodzącymi we wszelkiego rodzaju konstrukcjach, głównie stalowych. Miał w tych sprawach niejako „szósty zmysł” i niezwykłe wyczucie. Pisał ekspertyzy, wyjaśniał różne przypadki i wypadki, projektował. To było najciekawsze, no i ważniejsze, niż własna ścieżka kariery naukowej. Nie wykorzystał wszystkich możliwości, które Jego wybitny talent i wiedza dawały. Wyżywał się też w swojej firmie − spółce Techkomp, rozwiązując zadania-łamigłówki, czyli jak najlepiej zaprojektować lub poprawić taką, czy inną konstrukcję. Lubił też nauczać i patrzeć, jak w głowach studentów układał się – nieraz z trudem - naprawdę niełatwy materiał, zadając- nie tylko zresztą studentom - podchwytliwie postawione pytania, bo przecież „ooh, nie można tego nie wiedzieć”. Przez wiele lat współpracował też z PAN w instytucie Wysokich Ciśnień współtworząc szereg nowatorskich rozwiązań. Janisław to człowiek-historia. Od dziecka kochał sport, odnosił sukcesy w różnych grach i zawodach, a w czasach studenckich był aktywnym zawodnikiem – uprawiał lekkoatletykę, grał w piłkę ręczną, w siatkówkę, w tenisa, także stołowego. Tenis – to miłość od młodych lat. Zdobywał trofea, uwielbiał trenować i spędzać czas na kortach. No i szachy – był dobrym szachistą, grał często m.in. ze swoim teściem, a później także z naszym synem. Wiernie kibicował swoim faworytom w różnych dyscyplinach sportu. Pod koniec lat 80tych zaprojektował i podjął próbę produkcji aluminiowych i kompozytowych rakiet tenisowych z tzw. dużą główką. Dziś innych już chyba w ogóle nie ma, wtedy było to dopiero raczkujące rozwiązanie. Niestety, czasy nie sprzyjały temu przedsięwzięciu, ani kolejnemu – produkcji rakietek do tenisa stołowego. Był trudnym przeciwnikiem w najróżniejszych grach i łamigłówkach. Fascynowała go historia i dzieje życia ludzi i narodów. Zaczytywał się w potężnych dziełach historycznych., w biografiach i pamiętnikach. Miał ogromną wiedzę, a Jego pamięć często wprowadzała nas w zdumienie. No i wreszcie, to co najbardziej i naprawdę odróżniało go od innych – to typ inteligencji, niezwykle błyskotliwej, prawdziwego esprit, połączonego z poczuciem humoru które bardzo trudno opisać – dobrotliwe, ale z odrobiną uszczypliwości, nieco przewrotne, jedyne w swoim rodzaju. Uwielbiał żartować, często używając zaskakujących sformułowań, z kamienną twarzą mówiąc – po swojemu, powoli - rzeczy, które zaskoczeni słuchający go dopiero po chwili „chwytali” i wybuchali tym większym śmiechem. Miał swój naprawdę niepowtarzalny styl, język, sposób budowania wypowiedzi. Choć bezwzględnie rzetelny w pracy, miał w sobie coś z pięknoducha - bez poczucia czasu, pochłoniętego swoją pracą-pasją, niechętnego prozie codzienności. Jednak wszystko, do czego postanowił się zabrać – nawet w dokuczliwych domowych zadaniach – było zrobione najlepiej na świecie, z pomysłem i wielką skutecznością. Był ufny, niechętnie widzący zło wokół siebie, życzliwy ludziom, wierny w przyjaźni. Nieustępliwy, gdy był pewien swoich racji, uparty, ale nie bez granic. Gaduła, choć introwertyk. Uczuciowy, choć nie wylewny, kochający, ale bez mówienia o tym. Bardzo oddany rodzinie. Janisław. Jedyny taki. Została przeraźliwa pustka.

Halina Wrońska-Zwolińska