Przedzisław Polakowski

Przedzisław Polakowski

Ur. 07.08.1932 Zm. 26.03.2022

Wspomnienie

Przedzisław Polakowski, nasz ukochany Przedek, był człowiekiem niezwykłym. Na pozór spokojny i jakby odporny na nieszczęścia, ale w głębi był wrażliwy, ukrywający swoją czułość, zdenerwowanie, współczucie. Wymagał od siebie bardzo dużo i był surowy w ocenianiu innych, a jednocześnie wielkoduszny i tolerancyjny. Był pamiętliwy, ale wyrozumiały i refleksyjny, unikający pochopnych osądów. Na co-dzień nie prawił o zasadach etyki chrześcijańskiej, ale cenił je i żył według nich. Był uczciwy i dzielny, i tego oczekiwał od innych. Ukształtowało go dzieciństwo. Jako dwulatek został półsierotą – swoją matkę znał tylko z opowiadań. Będąc małym chłopcem musiał opiekować się innymi, doglądał znajome małe dzieci i zawsze wspominał o tym z zaskakującą czułością. Swoje uczucia okazywał czynem, a nie słowami, choć jego słów nieraz bardzo pragnęli najbliżsi. W dorosłym życiu najważniejsza była dla Niego praca zawodowa, jego Zakład Farmakologii, jego uczelnia Akademia Medyczna, a później Uniwersytet Medyczny w Łodzi, praca naukowa, ale przede wszystkim studenci, studenci i jeszcze raz studenci. Wieloletnią dydaktyką objął aż trzy pokolenia przyszłych lekarzy. Była to dydaktyka twórcza, wzbogacana naukowymi, nowatorskimi eksperymentami rozwijającymi wiedzę i poszerzającymi myślenie studentów medycyny. Niezwykłe zdolności manualne, umiejętność graficznego przedstawiania informacji i fotografowania ułatwiały mu pracę, i niejednokrotnie wzbudzały podziw. Dużo czasu poświęcał doskonaleniu metod egzaminowania i sprawdzania wiedzy oraz rozwijania umiejętności wyciągania wniosków przez studentów. Sam kształcił się do końca życia i lubił sprawdzać wiedzę innych. Myślenie zawodowe i pracowitość przenosił także do domu. Niezliczona ilość rozmaitych własnych, „ogromnie ważnych” narzędzi używanych z precyzją, niekiedy nowatorsko, a popularnie nazywanych rupieciami, znajdowała się w całym domu. Kochał wędrówki górskie, Wysokie Tatry i pięknie je dokumentował fotograficznie. Równie pięknie potrafił fotografować kwiaty, które hodował we własnym ogródku. Choroby i wiek odebrały mu zdolność sprawnego poruszania się, ograniczyły wzrok i słuch, ale do ostatniej chwili nie zmniejszyły Jego sprawności umysłowej. Do końca był dzielny i miał w sobie zadowolenie z pokonywanych trudności. Pozostawił nam przykazanie spokoju, wytrwałości i pogodzenia się z rzeczywistością. Wszyscy bardzo Przedka kochaliśmy.

Żona Basia z córką, wnukiem i zięciem