Antoni Pawłowski

Antoni Pawłowski

Ur. 22.09.1935 Zm. 09.02.2021

Wspomnienie

Mijały godziny, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. I choć Pan Antek dożył pięknego wieku, to jeszcze długo nie pogodzę się z tym, że odszedł. Przecież obiecał mi jeszcze jeden tekst... Druga połowa 1992 roku, kielecka redakcja „Gazety Wyborczej” przy ul. Małej. Byłem przekonany, że moja dziennikarska przygoda potrwa tylko do matury. Pan Antek jednak proponował: zostań, pomożesz. I dał kolejne zadanie. – Pingpongistki Siarki Tarnobrzeg grają ważny mecz. Zadzwoń do jednej z nich. Ona ci powie, że to ciężki rywal, że nie wiadomo, czy zagra, bo ma lekką kontuzję, ale postara się wykurować. Zrób krótką rozmówkę – powiedział. – To po co mam dzwonić? Przecież wszystko wiadomo – odparłem całkiem szczerze. Pan Antek tylko na mnie spojrzał. Zadzwoniłem. Usłyszałem dokładnie to, co przed chwilą od Pana Antka. Rozmówkę zrobiłem. Skąd On to wszystko wiedział? – pomyślałem potem. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Pan Antek o sporcie wiedział wszystko. Koszykarz, potem działacz w tej dyscyplinie, ale przede wszystkim dziennikarz. Świetny dziennikarz. I kapitalny człowiek. O sporcie gawędziło się z Nim godzinami. I nigdy nie było nudno. Pasji, z jaką opowiadał kolejne historyjki, powinien Mu zazdrościć każdy. I to nie te wyświechtane, znane niemal wszystkim. Tylko wyszukane, a także te, których sam był świadkiem. Sportem zaraził swoich synów. Starszy, Piotr, koszykarskie tajniki przekazywał najpierw jako trener w Kielcach, a od lat robi to we Francji. Młodszy, Marcin, lokalne dziennikarstwo też zaczynał od działu sportowego. Szybko przebił się do ogólnopolskich mediów, aż został dziennikarzem i prezenterem „Faktów” TVN. Zmarł w 2004 roku, miał zaledwie 33 lata. Pan Antek, bo chyba inaczej nigdy się do Niego nie zwróciłem, wpoił we mnie wszystko to, co początkujący dziennikarz sportowy wiedzieć powinien. I to, co przydało się na kolejne lata tej pracy. Nie tylko w sporcie. Rzetelność to podstawa, że przed żadnym wydarzeniem nie ma co ferować rozstrzygnięć, że gra się do końca. Przeprowadził mnie przez trudne morze dziennikarskiej szkoły niemal suchą stopą. Choć oczywiście trudnych momentów nie brakowało. Szkoły, jaką dostałem, nie są w stanie dać najlepsze dziennikarskie uczelnie świata. Pracowaliśmy i współpracowaliśmy kilkanaście lat. Ale i potem regularnie odwiedzał nas w redakcji. Zawsze rzucił celną uwagę odnośnie do aktualnych wydarzeń, powiedział swoje zdanie, które często dawało do myślenia. Pan Antek zadzwonił przed świętami Bożego Narodzenia. Zaproponował tekst o kielczaninie Janie Frandofercie, zmarłym kilkanaście dni wcześniej innym świetnym dziennikarzu sportowym, piszącym głównie w krakowskich mediach, który został pochowany na cmentarzu Starym w Kielcach. Ucieszyłem się na kolejną dobrą opowieść. Zadzwonił znów na początku stycznia. Zamiast tekstu powiedział mi, że zmarł znany świętokrzyski działacz bokserski, nasz dobry wspólny znajomy, Marian Treliński. Ale o tekście oczywiście pamięta. Informację, że Pan Antek nagle zmarł, dostałem w Hali Legionów, tuż przed rozpoczęciem meczu Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Nie mogłem uwierzyć. Kilka minut myślałem, czy to zrobić, ale zadzwoniłem na Jego komórkę. Odebrała żona, pani Maria. Słysząc płacz, nie musiałem już o nic pytać. Patrzę na zdjęcie sprzed kilku lat. Pan Antek siedzi w naszej redakcji, a za nim na półkach mnóstwo zszywek z archiwalnymi wydaniami „Gazety”. Ile w nich Jego tekstów, ile ciekawych opowieści – trudno zliczyć. Ostatniego tekstu nie napisał. Dokończymy go kiedyś razem. Antoni Pawłowski urodził się 22 września 1935 roku w Proszowicach. Uczył się w gimnazjum i liceum im. św. Stanisława Kostki w Kielcach. Grał w koszykówkę w kieleckich klubach Gwardia, Zryw i Tęcza, później był działaczem i popularyzatorem tej dyscypliny, prezesował okręgowemu związkowi koszykówki. Jako dziennikarz debiutował w 1954 r. w „Słowie Ludu”. Później był m.in. redaktorem naczelnym zakładowego pisma „Głos Załogi SHL”, współpracował również z „Przeglądem Sportowym” i krakowskim „Tempem”. Po powstaniu „Echa Dnia” w 1971 r. został szefem działu sportowego tego dziennika. Był korespondentem na igrzyskach olimpijskich w Rzymie (1960), Monachium (1972), Innsbrucku (1976) i Moskwie (1980). W latach 90. i później pracował i współpracował z kielecką redakcją „Gazety Wyborczej”. Tworzył dział sportowy, publikował m.in. cykl artykułów „Historia kieleckiego sportu”. Audycję na ten temat prowadził też w Radiu Kielce. Jest współautorem, wspólnie z Markiem Michniakiem, książek poświęconych dziejom sportu w regionie, m.in. „Z piłką nożną przez Kielecczyznę”, „Iskra – dumą Kielc”, „Cykliści Gór Świętokrzyskich” i „Świętokrzyska encyklopedia sportu”. Laureat Nagrody Miasta Kielce, nagrody Fair Play Polskiego Komitetu Olimpijskiego, kapituła plebiscytu Świętokrzyskie Gwiazdy Sportu przyznała Mu tytuł „Zasłużony dla świętokrzyskiego sportu”. Uroczystości pogrzebowe Antoniego Pawłowskiego odbyły się w sobotę 13 lutego w kościele św. Wojciecha w Kielcach. Następnie kondukt żałobny przejechał na cmentarz Stary.

Piotr Rozpara

Zdjęcie profilowe: Paweł Małecki/Agencja Wyborcza.pl