Grażyna „Gaja” Kuroń

Grażyna „Gaja” Kuroń

Ur. 02.01.1940 Zm. 23.11.1982

Wspomnienie

Z wykształcenia była psychologiem, ale w historii zapisała się przede wszystkim, jako kobieta dzieląca z mężem - Jackiem Kuroniem - niełatwy los działaczki opozycji antykomunistycznej. Swojego przyszłego męża Grażyna poznała w 1955 roku na kolonii letniej, organizowanej przez tzw. walterowców (młodzieżówki, nazwanej od pseudonimu patrona gen. Karola Świerczewskiego), w ramach których działał Jacek Kuroń. Pobrali się cztery lata później, a w 1960 roku na świat przyszedł ich syn Maciej. Grażyna Kuroń chciała studiować fizykę, ale ostatecznie poszła na psychologię, którą ukończyła w 1964 roku. Ponieważ była żoną dysydenta, nie miała szans, aby dostać się na staż asystencki i nie mogła pozostać na uczelni. Pracowała najpierw w poradni wychowawczej na Grochowie, później w podobnej placówce na Żoliborzu, cały czas działając w opozycji. Dom Kuroniów był w tamtym czasie dla kilkuset przyjaciół i znajomych miejscem, gdzie zawsze można było przyjść i dostać coś do zjedzenia, gdzie można było zawsze, nawet w środku nocy, zadzwonić i powiedzieć, że kogoś zaaresztowano, pobito, że gdzieś była rewizja. „Gdy Jacek siedział, a siedział często i długo, to Gajka te telefony odbierała, podtrzymywała na duchu, przekazywała informacje o represjach za granicę. Była zawsze spokojna, opanowana”, wspominali po latach jej przyjaciele z „Gazety Wyborczej”. 15. grudnia 1981 roku, dwa dni po wprowadzeniu stanu wojennego i aresztowaniu męża oraz syna Macieja, Grażyna Kuroń została internowana, pierwotnie w areszcie śledczym w Olszynce Grochowskiej. Stamtąd została przewieziona najpierw do Gołdapi, a 1. marca 1982 roku do Darłówka, gdzie ośrodek wczasowo-sanatoryjny „Gniewko” zamieniono na obóz odosobnienia. „Komenda miejscowa i personel bezwzględni i tępi”, pisała w grypsie do syna. „Tryumfujące chamstwo i kłamstwo. Staramy się tak żyć, żeby mieć jak najmniej okazji do kontaktowania się”. Ale już niedługo potem, na początku kwietnia 1982 roku, jej stan zdrowia pogorszył się. Wkrótce została zwolniona z internowania i ulokowana – przez Marka Edelmana – w szpitalu im. Pirogowa w Łodzi. Lekarze zdiagnozowali u niej niedające wielu nadziei zwłóknienie płuc. Ostatni raz z mężem - przewiezionym do Łodzi z więzienia - widziała się kilka godzin przed śmiercią. Grażyna „Gaja” Kuroń została pochowana na stołecznym cmentarzu Powązkowskim.

Redakcja

Zdjęcie profilowe: Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl