Jedna z największych gwiazd kina w historii tego medium. Aktor o łobuzerskim uśmiechu, intensywnie niebieskich oczach i polskich korzeniach. – Mój największy talent to zdolność koncentracji – mawiał. Paul Newman urodził się w Cleveland w stanie Ohio, wychowywał się w pobliskim miasteczku Shaker Heights. Jego babcia była polską Żydówką, dziadek Żydem węgierskim. Oboje wyemigrowali do Stanów i tam się poznali. Ich syn, a ojciec Paula - Arthur - prowadził sklep ze sprzętem sportowym. Pierwsze kroki na teatralnej scenie Paul zrobił w przedstawieniach szkolnych. Ale był też wyróżniającym się sportowcem – z powodzeniem grał w amerykańską odmianę footballu oraz w koszykówkę, wyróżniał się na pływalni. Właśnie dzięki dobrym wynikom sportowym w 1946 roku zdobył stypendium w Kenyon College z Gambier w Ohio. Zawodowym sportowcem jednak nie został, bo po jednej z kłótni wyleciał z drużyny. Wtedy przypomniał sobie o aktorstwie. Przez rok – w sezonie 1951/52 – uczył się w Drama School przy Yale University w New Haven. Jednak zabrakło mu pieniędzy i musiał się przenieść do Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy. Tam pracował w telewizji i chodził na zajęcia do słynnego Actors Studio Lee Strasberga. W 1953 roku zadebiutował na Broadwayu w komedii „Picnic” Williama Inge’a. Rok później dał się skusić na kontrakt z Warner Bros. Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawił się w „Srebrnym kielichu” (1954). Film okazał się klapą. Newman przypłacił to m.in. kpinami rodziny. Kiedy obraz pokazywano przez siedem dni w telewizji, wykupił w „Los Angeles Times” ogłoszenie: „Paul Newman przeprasza za każdy wieczór w tym tygodniu”. Mimo klapy „Srebrnego kielicha” w aktora postanowiła zainwestować wytwórnia MGM - Newman miał tam być „drugim Marlonem Brando” i następcą Jamesa Deana (z obydwoma zresztą studiował w jednej grupie w Actors Studio). W spadku po tragicznie zmarłym Deanie Paul Newman odziedziczył dwie pierwsze ważne role - romantycznego boksera-buntownika w „Między linami ringu” (1956) Roberta Wise'a i neurotyka, który postanawia dokonać krwawej zemsty w „Gwieździe szczęścia Billy Kida” (1958) Arthura Penna. Panie uwielbiały Newmana za niebieskie oczy i wdzięk przystojnego, silnego łobuza. Jednak wśród hollywoodzkich gwiazd wyróżniał się jeszcze czymś innym: charakterystycznym skupieniem, dystansem do granych postaci, inteligentną, subtelną ironią. W Hollywood był też podawany za przykład normalności - ponad 50 lat spędził z jedną żoną, aktorką Joanne Woodward, swoje dzieci wychował na wsi, a największy biznes zrobił, by pomagać biednym. Grał u najlepszych – Roberta Altmana, Alfreda Hitchcocka, Martina Scorsese, Johna Hustona, Sydneya Pollacka, Jamesa Ivory'ego. Nawet u braci Coen, którzy po „Hudsucker Proxy” mówili: „Baliśmy się, że Paul nie rozumie naszego kina - a on rozumie je doskonale!. Newman chętnie grywał samotnych outsiderów, którzy nie chcą lub nie potrafią dorosnąć, a jednak rzucają wyzwanie światu – jak w słynnym „Bilardziście” (1961) Rossena. Do tej roli zresztą powrócił w „Kolorze pieniędzy” (1986) Martina Scorsese - i dostał za nią jedynego, „aktorskiego” Oscara. Otrzymał dziewięć innych nominacji oraz dwa Oscary specjalne - za całokształt oraz za działalność charytatywną. Nigdy nie stał się niewolnikiem swojego wizerunku, bo lubił ryzykować - miał odwagę grać homoseksualistę uwodzonego przez żonę („Kotka na gorącym blaszanym dachu”, 1958), cynicznego i groteskowego fantastę, który udaje romantycznego wojownika („Buffalo Bill i Indianie”, 1976), staczającego się na dno adwokata-alkoholika („Werdykt”, 1982). Do historii kina przeszły jego występy z Robertem Redfordem, z którym stworzyli niezapomniany duet przyjaciół-rzezimieszków w pastiszowym westernie „Butch Cassidy i Sundance Kid” (1969), a później sensacyjnym „Żądle” (1973) z ragtime'ami Scotta Joplina. Aktorzy przyjaźnili się zresztą do końca – 10 lat młodszy Redford żartował z Newmana, że nie mogą znów zagrać razem, bo ten jest zbyt stary, by zapamiętać dialogi. A jednocześnie przyznawał, że zazdrości mu wszystkiego - żony, wyglądu i wolności... Ale Paul Newman nie tylko z powodzeniem grał - zajmował się też reżyserią. Swój pierwszy film „Rachelo, Rachelo” (1968), podobnie jak kilka następnych, zrealizował specjalnie dla żony, którą obsadził w głównej roli. „Harry i syn” (1984) był natomiast swoistym memento dla syna Newmana z pierwszego małżeństwa, który zmarł z przedawkowania narkotyków. Razem z przyjacielem - pisarzem A.E. Hotchnerem - Newman odniósł też niebywały sukces jako biznesmen, co opisał w książce „Bezwstydny wyzysk w pogoni za wspólnym dobrem”. Cały dochód ze sprzedaży sosów i lemoniady z wizerunkiem Newmana (w sumie prawie 200 mln dol.!) został przeznaczony na potrzeby organizacji zajmujących się m.in. chorymi dziećmi i walką z narkomanią. Wielką miłością Newmana były samochody, przez wiele lat brał udział w wyścigach jako „P.L.Newman”, a pseudonim porzucił dopiero wtedy, gdy dwukrotnie został mistrzem w klasie amatorskiej. Ma na koncie również liczne zwycięstwa w profesjonalnych turniejach. Nic dziwnego, że wystąpił w obsadzie animowanych „Aut” (2006) - użyczył głosu wójtowi Hudsonowi, byłemu mistrzowi rajdowemu, który po latach o wyścigach myśli jak najgorzej. Na szczycie był nieprzerwanie przez kilka dekad, cieszył się nieustającą sympatią widzów i krytyków. W przeciwieństwie do wielu gwiazd swojego pokolenia nie budował wokół siebie legendy. Pięknie się zestarzał, w 2007 roku oficjalnie wycofał się z zawodu. Na początku 2008 roku pojawiły się informacje, że Paul Newman cierpi na raka płuc. W sierpniu przeszedł chemioterapię. Miesiąc później jednak zmarł w otoczeniu najbliższych. Na wieść o śmierci przyjaciela Robert Redford powiedział: - Ten kraj i moje życie były dzięki niemu lepsze.