Wiesław Gołas

Wiesław Gołas

Ur. 09.10.1930 Zm. 09.09.2021

Wspomnienie

Wybitny aktor, którego kinomani i telewidzowie zapamiętali m.in., jako Czereśniaka z „Czterech pancernych i psa”, oraz tytułowych „Ogniomistrza Kalenia” i „Kapitana Sowę na tropie”. Był też gwiazdą Kabaretu Starszych Panów i kabaretu Dudek. Wiesław Gołas pochodził z Kielc, z rodziny przedwojennego wojskowego – artylerzysty, którego hitlerowcy zamordowali w Majdanku w 1942 roku. W czasie II wojny światowej Wiesław należał do Szarych Szeregów, uczestniczył m.in. w akcjach zdobywania broni. Schwytany przez Niemców pod koniec 1944 r., był torturowany przez Gestapo i przetrzymywany w tej samej celi więzienia w Kielcach, w której wcześniej więzili jego ojca przed wywózką do obozu koncentracyjnego. Po wojnie studiował w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Szkołę na ul. Miodowej skończył w 1954 roku, jako ulubieniec profesora Aleksandra Zelwerowicza. Do legendy uczelni przeszła odpowiedź, jakiej Gołas udzielił, gdy poproszono go, żeby zagrał ołówek: „Zwykły, czy kopiowy?". Wiesława Gołasa kojarzono z rolami komediowymi, ale potrafił zagrać wszystko. Przy okazji jego 75-lecia Gustaw Holoubek powiedział: – Kreowany na komika, jest w gruncie rzeczy o wiele głębszym aktorem niż wskazuje to, co dane mu było zagrać. Co na to sam Gołas? – Gucio Holoubek mówił, że łatwiej jest dosmucać niż rozśmieszać. Zawsze przychodziło mi to łatwo, i w życiu, i w teatrze – mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Mówił, że ma kłopoty z nauczeniem się dużych ról, ale gdy już je przyswoił, znał je „na blachę". W filmie jego specjalnością było jednak opracowywanie fragmentów właściwie pantomimicznych, które znakomicie charakteryzowały graną przez niego postać. W czołówce drugiej serii „Czterech pancernych i psa" (1968-72) Konrada Nałęckiego, gdy kamera zagląda do wnętrza czołgu, by przedstawić bohaterów, kierowca-mechanik Grigorij (Włodzimierz Press) podkręca wąsa i wskazuje na siedzącego obok Czereśniaka, który bawi się karabinem maszynowym, udając, że z niego strzela. Gdy Czereśniak uświadamia sobie, że „został podejrzany", wstydzi się i poprawia opadający mu na oczy hełmofon. W jednym z odcinków pochodzący ze wsi Tomasz znajduje stos niemieckich książek obwiązanych sznurkiem - książki zostawia, jako go nieinteresujące, ale sznurek zabiera. Znakomity był w scenach dwójkowych z Tadeuszem Fijewskim grającym jego ojca, choćby gdy musieli jechać na jednym rowerze, i z Gustlikiem - Franciszkiem Pieczką - któremu pomaga, choć byli wcześniej pokłóceni, przygotować się do wspólnego rozrzucania ziarna w scenie siewu. Gdy w „Prawie i pięści" (1964) Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego jako jeden z bandy szabrowników przedstawia się bohaterowi (Holoubek), mówiąc swoje nazwisko - „Smółka" - akurat gryzie bułkę. Genialnie zagrał tu Smółkę pijanego, który, przekonany przez Holoubka, krzyczy, że nie wolno rabować poniemieckiego miasteczka. Za tę drugoplanową rolę w Ameryce dostałby Oscara. U Hoffmana był także hetmanem Czarnieckim w „Potopie" (1973). W 1958 r. zagrał Gila w „Paradach" Jana Potockiego w reżyserii Ewy Bonackiej. Gdy rok później Teatr Dramatyczny był z tym przedstawieniem w paryskim Teatrze Narodów, zachwycona prasa francuska pisała o nim: „jeden z aktorów jest po prostu sensacyjny i umie wszystko: grać komedię – oczywiście, ale także śpiewać, tańczyć, grać pantomimę i pojedynkować się [na szable z Wojciechem Pokorą] tak, jak nikt się na naszych scenach nie pojedynkuje". Recenzje z paryskich występów Gołas trzymał w domu na pamiątkę. Za swą najważniejszą rolę teatralną uważał jednak Papkina („W tej roli zawarty jest cały nasz zawód" – mówił), którego zagrał trzykrotnie - w Jeleniej Górze (1954), u Holoubka w Dramatycznym (1970) i u Dejmka w Polskim - w latach 80. w sumie ponad 300 razy. Holoubek powiedział, że po Papkinie Gołasa lepszego już w życiu nie widział. Gdy Dejmek angażował Gołasa, ostrzegł go, że dostaje trudne zadanie, bo wcześniej Papkina grał u niego Tadeusz Łomnicki. Gołas nie tylko pokazał mu, jaki będzie jego Papkin, ale też „odtworzył" Papkina Łomnickiego, choć nigdy Łomnickiego w tej roli nie oglądał. Był tytułowym bohaterem pierwszego polskiego serialu kryminalnego „Kapitan Sowa na tropie" (1965), ale po ośmiu odcinkach, razem z Michałem Szewczykiem grającym jego asystenta Albina, przekonali reżysera Stanisława Bareję, że scenariusze są marne, więc lepiej rzecz zakończyć. Cztery lata wcześniej był u Barei kapitanem milicji - Prokoszem - w „Dotknięciu nocy". Dbał o różnorodność wybieranych ról. Częściej był poczciwcem, jak ogniomistrz Kaleń, biorący udział w powojennych walkach w Bieszczadach, tyle że w tym przypadku poczciwcem bohaterskim, ginącym w finale. Na planie wykorzystał swe znakomite przygotowanie fizyczne, m.in. biegając prawie nago po śniegu. Poczciwy był również jako Chudy należący do brygady robotników budujących wielką zaporę wodną w „Chudym i innych" (1966) Henryka Kluby. A także jako kierowca Marianek Szyguła w serialu „Droga" (1973) Sylwestra Chęcińskiego, który pomaga innym w rozwiązywaniu życiowych problemów i tylko o własne życie zadbać nie potrafi. Na planie Gołas prowadził ciężarówkę, choć nie miał prawa jazdy. Dla równowagi jako niemiecki żołnierz gwałcił Barbarę Krafftównę w „Jak być kochaną" (1962) Wojciecha Hasa. U Hasa był też groteskowo nieprzyjemnym baronem Krzeszowskim w „Lalce" (1968). W roli wstrętnego Marcysia pojawił się w bieszczadzkim „westernie" „Rancho Texas" (1958) Wadima Berestowskiego, a w „Kazimierzu Wielkim" (1975) Ewy i Czesława Petelskich jako wojewoda poznański Maciej Borkowic seryjnie podrzynał ludzkie gardła – pogrzebano go tam żywcem w podziemnym lochu. Dwoistość jego kreacji filmowych najlepiej oddają role u Jerzego Gruzy. W „Dzięciole" (1970) był Stefanem Waldkiem, pracownikiem Supersamu uwielbiającym słuchać ptaków, który, terroryzowany przez żonę (Alina Janowska) trenującą strzelanie, podczas jej nieobecności próbuje podrywać inne kobiety. Za to w „Nocy poślubnej w biały dzień" (1982, premiera 1996), jako zacięty chłop Biernacki, próbował przekupić grupę geometrów, nie chcąc, żeby wytyczana przez nich droga przechodziła przez jego grunty. Świetnie pracowało mu się z Elżbietą Czyżewską u Barei - najpierw w rolach drugoplanowych, później w głównych. W „Mężu swojej żony" (1960) jako nieśmiały bokser Józef Ciapuła podrywał Renatę, córkę profesora Trębskiego (Czyżewska). Zaś w „Żonie dla Australijczyka" (1963) był Robertem, Polakiem z Australii, który wybiera sobie na żonę Hankę z Zespołu „Mazowsze" (Czyżewska). Był też gwiazdą kabaretów. Występował w Koniu Jerzego Dobrowolskiego (1957-59), w którym ruch liczył się bardziej niż słowo. W kabarecie Dudek śpiewał „W Polskę idziemy, drodzy panowie", „W co się bawić" i „Tupot białych mew" na melodię „Strangers in the Night" Franka Sinatry. Grał też w znakomitych skeczach, choćby „Ucz się Jasiu", z Janem Kobuszewskim i z Wiesławem Michnikowskim, czy „Karolkowa" z Michnikowskim, w którym świetnie zagrał homoseksualistę domagającego się zamiany mieszkania. A w Kabarecie Starszych Panów śpiewał „Upiornego twista" i „No, co ja ci zrobiłem". Wiesław Gołas od dawna chorował, w 2020 roku przeszedł udar. Miał problemy z poruszaniem się i prawie nie wychodził z domu. Na początku września 2021 roku przeszedł drugi udar.

Jacek Szczerba

Zdjęcie profilowe: Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta