Gerhard „Gerd” Müller

Gerhard „Gerd” Müller

Ur. 03.11.1945 Zm. 15.08.2021

Wspomnienie

Legendarny napastnik Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec. Od lat cierpiał na chorobę Alzheimera. Gerd Müller był dla Bayernu ikoną. W latach 1964-79 grał w tym klubie w 453 meczach, zdobył 398 goli. Był czterokrotnym mistrzem Niemiec, trzykrotnie zdobył Puchar Europy, był siedmiokrotnym królem strzelców Bundesligi. Jego rekord 40 goli w jednym sezonie pobił po 50 latach Robert Lewandowski. Müller był przy tym bardzo charakterystycznym piłkarzem, o sylwetce, którą każdy kibic rozpoznałby z najdalszych miejsc na stadionie - krótkonogi, „nieprzewracalny”, biegał z rękoma szeroko odwiedzionymi od ciała, jakby w każdym momencie meczu dbał o zachowanie równowagi. I miał niebywały instynkt strzelecki. Dla reprezentacji Niemiec wystąpił w 62 spotkaniach. Strzelił 68 bramek, stąd przez kibiców nazywany był „Bomber der Nation”. Polacy najbardziej pamiętają tę jedną - w 76. minucie „meczu na wodzie”. decydującym o awansie do finału mistrzostw świata w 1974 r. Na Stadionie Leśnym we Frankfurcie nad Menem poszła kontra, Müller dostał piłkę od przewracającego się Rainera Bonhofa - na środku pola karnego. Strzelił po ziemi. Piłka na zrytym korkami, rozmiękłym boisku podskakiwała i minęła Jana Tomaszewskiego. Holendrzy pamiętają następny mecz - było 1:1 w finale tych mistrzostw, kiedy Müller strzelił gola, dzięki któremu Niemcy zdobyli tytuł. To był jego ostatni mecz w reprezentacji. Dwa lata wcześniej Müller zdobył z reprezentacją tytuł najlepszej drużyny „starego kontynentu”, a trafiając cztery razy do bramki rywali został królem strzelców tamtego turnieju. Müller od lat zmagał się z chorobą Alzheimera. Od 2015 r. przebywał w ośrodku pod Monachium, gdzie miał zapewnioną całodobową opiekę medyczną. Codziennie odwiedzała go żona Uschi. - Zawsze był wojownikiem - - mówiła w 2020 roku w reportażu dla „Bildu”. - Odwagę miał przez całe życie i teraz też. Śpi i powoli odchodzi. Jest spokojny. Wydaje mi się, że nie cierpi. Mam nadzieję, że nie myśli o swoim losie ani o chorobie, która pozbawia ludzi resztek godności. Nigdy nie zdawał sobie sprawy ze swoich osiągnięć. Po prostu dobrze się bawił. Nigdy nie myślał, że jest najlepszy.

Radosław Leniarski

Zdjęcie profilowe: Bikas Das / AP