Amerykański aktor pochodzenia chińskiego, mistrz wschodnich sztuk walki. Rozsławił kung-fu w filmach z lat 70., spośród których najsłynniejszym było „Wejście smoka”. Bruce Lee to pseudonim tego niewysokiego, szczupłego aktora. Naprawdę nazywał się Lee Jun-Fan. Urodził się w San Francisco, ale dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Hongkongu. Tam chodził do szkoły i tam zaczął trenować kung-fu oraz boks, ale również taniec towarzyski. Kiedy skończył 18 lat wrócił do Ameryki. Tam, w San Francisco, był najpierw pomywaczem w restauracji krewnego i instruktorem tańca. Później wyjechał do Seattle, gdzie na Uniwersytecie Waszyngtońskim studiował filozofię. Na początku lat 60. poświęcił się trenowanemu jeszcze w Azji kung-fu. Publikował książki instruktażowe, założył szkołę walki, opracował własny styl walki - Jeet Kune Do. Właśnie dzięki swoim sportowym umiejętnościom Bruce Lee trafił do filmu. W 1965 roku wygrał casting na rolę Kato, skośnookiego pomocnika tytułowego super bohatera w serialu telewizyjnym „Zielony Szerszeń” (1966-67). Przed kamerą zaprezentował się tak atrakcyjnie, że zachwyceni Amerykanie to jemu nadsyłali więcej listów z wyrazami uwielbienia, niż odtwórcy głównej roli. Później zagrał w trzech epizodach serialu o Batmanie (1966-67). I... przestał dostawać nowe propozycje ról. Rozczarowany wyjechał do Hongkongu. W Azji skorzystał z okazji i zagrał - od razu główne role - w kilku filmach, które dzięki niemu stały się przebojami, m.in. „Wielki szef” (1971), „Wściekłe pięści” (1971), „Droga smoka” (1972) Oszałamiającego, międzynarodowego rozgłosu, jaki towarzyszył jego najsłynniejszym obrazom – „Powrotowi smoka” (1972) w reżyserii Lee oraz „Wejściu smoka” (1973) w reż. R. Clouse'a - jednak nie doczekał: obydwa weszły na ekrany już po jego nagłej śmierci. Fabuła obu filmów stanowiła pretekst do zademonstrowania mistrzowskich umiejętności Bruce'a Lee w kung-fu i karate. Obrazy zostały niemal natychmiast uznane za klasyczne pozycje gatunku i zapoczątkowały w kinie światowym modę na wschodnie sztuki walki. Również w Polsce. Kiedy „Wejście smoka” dotarł nad Wisłę niemal dekadę po premierze, kolejkom przed kinami nie było końca. W mniejszych miejscowościach i na wsiach organizowano wycieczki autokarowe na seanse w miastach większych (jednym z powodów była mała ilość kopii filmu). Każdy chciał być „Małym smokiem” (jak Bruce’a Lee nazwała w młodości siostra), a szkoły walki przeżywały prawdziwe oblężenie. Sama śmierć aktora w Hongkongu zapoczątkowała też jego kult. Na całym świecie powstawały fankluby Bruce'a Lee, a jego wizerunek stał się jedną z ikon kultury popularnej końca XX w., uwiecznianą na koszulkach, plakatach i tysiącach innych gadżetów.