Richard Donner

Richard Donner

Ur. 24.04.1930 Zm. 05.07.2021

Wspomnienie

Twórca dwóch „Supermanów” z Christopeherem Reeve, komedii przygodowej „Goonies”, serii „Zabójcza broń” z Melem Gibsonem i Dannym Gloverem oraz romantycznego fantasy „Zaklęta w sokoła” z Michelle Pfeiffer i Rutgerem Hauerem. Pochodzący z Nowego Jorku reżyser i producent swoją przygodę z filmem zaczynał, jako aktor. Jednak przed kamerą szło mu średnio, bo z reguły nie potrafił się dogadać z reżyserem. W końcu Martin Ritt (reżyser m.in. obrazu „Hud, syn farmera”) zasugerował mu: - Nie umiesz przyjmować krytyki, zajmij się reżyserią. Na szczęście Richard Donner posłuchał. I stał się jednym z najsłynniejszych hollywoodzkich twórców, specem od kina rozrywkowego wielu gatunków. Z początku był asystentem Ritta, ale w latach 50. usamodzielnił się i szlifował warsztat reżyserski, pracując przy produkcjach telewizyjnych. Pierwszy własny film fabularny wyreżyserował w 1961 r. - był to wojenny dramat „X-15” z Davidem McLeanem i Charlesem Bronsonem. Siedem lat później zrealizował kolejny - komedię kryminalną „Sól i pieprz” z Sammym Davisem Jr. Prawdziwy przełom w jego karierze przyszedł w 1976 r. wraz z premierą horroru „Omen”. Ten film na oścież otworzył Donnerowi drzwi do wielkobudżetowego Hollywood. Historia opętanego przez szatana chłopca terroryzującego rodzinę ambasadora z twarzą Gregory'ego Pecka była gigantycznym sukcesem kasowym (przy budżecie niespełna 3 mln dol. zarobiła na całym świecie ponad 60 mln). Być może dlatego, że Donner postanowił usunąć ze scenariusza wszelkie sugestie, że bohaterowie mają do czynienia z mocami ciemności, czymś paranormalnym. Zależało mu na tym, by widzowie odebrali "Omen" jako film o kryzysie rodzinnym, zastanawiali się nad poczytalnością bohatera Pecka. Sukces „Omenu” sprawił, że Donner został zaangażowany, jako reżyser do produkcji słynnego „Supermana” (1978) z Christopherem Reeve'em, Marlonem Brando i Gene'em Hackmanem. W czasie realizacji pierwszego filmu ekipa pracowała jednocześnie nad zdjęciami do jego sequela (1980). Oba filmy odniosły kolosalny sukces finansowy, zapewniając Donnerowi wolną rękę przy jego kolejnych produkcjach. „Superman” rozpoczął złoty okres Donnera w Hollywood i ugruntował jego renomę giganta kina rozrywkowego. Ale na pewno go nie zaszufladkował. Donner przez całą karierę udowadniał bowiem, jak bardzo jest wszechstronny. W 1985 r. wyreżyserował romantyczną baśń „Zaklęta w sokoła” z Michelle Pfeiffer w roli tytułowej, której partnerowali Rutger Hauer i Matthew Broderick. W tym samym roku we współpracy ze Stevenem Spielbergiem zrealizował „Goonies”, przygodową komedię o grupie dzieciaków, które w czasie wspólnych wakacji podpadają rabusiom, znajdują skarb i poznają moc przyjaźni. „Goonies” to jeden z najsłynniejszych filmów lat 80., ponadczasowy klasyk, który dla wielu widzów jest ideałem kina familijnego. Donnerowi mało było jednak kultowych filmów w dorobku. W 1987 roku na ekrany kin weszła więc jego „Zabójcza broń” - ideał sensacyjnego kina akcji z Melem Gibsonem i Dannym Gloverem w rolach policyjnych partnerów o diametralnie różnych charakterach i metodach działania. Donner wyreżyserował cztery filmy z tej serii, odciskając piętno na całym kinie akcji. Do tej pory tzw. buddy movies nie mogą powstać bez porównywania właśnie do „Zabójczej broni”. Seria zarobiła na całym świecie blisko miliard dolarów. Pasmo sukcesów Donnera gwałtownie zostało przerwane w 2003 r. wraz z premierą „Linii czasu” - kiepskiego jak na niego filmu przygodowego opartego na prozie Michaela Crichtona. - Nikt nie chciał mnie potem zatrudnić, mieli mnie za starego pierdziela - żalił się magazynowi „Empire”. - Zrobiłem jeden kiepski film i nagle nie chcieli dawać mi pieniędzy na następne. Jego upór sprawił jednak, że pieniądze w końcu się znalazły. W 2006 r. Donner wyreżyserował swój ostatni film - sensacyjne „16 przecznic” z Bruce'em Willisem. Mimo, że najbardziej był znany, jako reżyser, Donner wiele filmów - np. kilka z serii „X-Men” - wyprodukował, okazjonalnie wracał też do aktorstwa, np. w małych rolach, we własnych filmach. Hollywood po jego śmierci pogrążyło się w żałobie. „Dick niepodzielnie rządził na planach swoich filmów" - napisał Steven Spielberg w oświadczeniu przesłanym serwisowi Variety. – „Był utalentowany, świetnie odnajdywał się we wszystkich gatunkach filmowych. Przebywanie z nim było, jak przebywanie z twoim ulubionym trenerem, najmądrzejszym profesorem, nieustraszonym, ukochanym przyjacielem i wiernym sprzymierzeńcem. I oczywiście - najwspanialszym Goonie" - dodał odnosząc się do tytułu stworzonego wspólnie filmu.

Marta Górna

Zdjęcie profilowe: Katy Winn / AP