Duke Ellington

Duke Ellington

Ur. 29.04.1899 Zm. 24.05.1974

Wspomnienie

Był jednym z najwybitniejszych kompozytorów i kreatorów muzycznych XX wieku. Edward Kennedy Ellington urodził się w Waszyngtonie w rodzinie wywodzącej się z czarnej klasy średniej. Przydomek „Duke” – „Książe” – przylgnął do niego już w czasach szkolnych - z powodu dobrego zachowania i wyniesionych z domu niecodziennych wśród jego rówieśników manier. Za namową matki, która grała na pianinie, zaczął brać prywatne lekcje muzyki. Prawdziwą szkołą gry były jednak kluby i bary, w których początkowo przysłuchiwał się występującym pianistom, a następnie, jako kilkunastolatek, sam zaczął grać zarobkowo. Kiedy miał 15 lat napisał swą pierwszą kompozycję, a jeszcze przed ukończeniem 18 spróbował sił, jako lider bandu. W latach 1919-1924 Duke Ellington grał w różnych zespołach, powoli dojrzewając, jako pianista i kompozytor. Przez następnych kilka lat, już z własnym zespołem, szybko zdobywał popularność i pod koniec 1927 roku jego band wygrał konkurs na etat w słynnym Cotton Club w Harlemie. Wkrótce, dzięki transmisjom radiowym z klubu, jego muzyki słuchano w całych Stanach Zjednoczonych. Do końca lat dwudziestych w orkiestrze Ellingtona pojawiali się genialni instrumentaliści: saksofoniści Harry Carney, Barney Bigard i Johnny Hodges, trębacz Cootie Williams, puzonista Juan Tizol. W 1932 roku, już jako sławny band-leader i kompozytor, Ellington opuścił Cotton Club i rozpoczął nie kończące się trasy koncertowe po USA i Europie, przerywane nagraniami i występami w filmach. Cała dekada lat 30. to pasmo triumfów i ogromnej popularności. W tym okresie Duke nie tylko komponował, prowadził znakomitą orkiestrę, grał w filmach, ale też miał pierwsze wykłady na uniwersytetach w USA. Koniec lat 40. i początek 50. wydawać się mogły schyłkiem Duke'a i jego orkiestry. Jednak w roku 1956, podczas festiwalu w Newport, nastąpił wielki powrót Ellingtona. W tym samym roku nagrał z zespołem suitę „A Drum Is a Woman”, będącą Ellingtonowską interpretacją historii jazzu, oraz podpisał lukratywny, długoletni kontrakt z wytwórnią płytową Columbia. Niezmiennie dbał o jakość muzyki firmowanej swoim nazwiskiem. Nic dziwnego, że jako jeden z najznakomitszych twórców muzyki amerykańskiej, w kwietniu 1969 roku, z okazji 70. urodzin, został odznaczony przez prezydenta Nixona Medalem Wolności. Duke Ellington był czynnym muzykiem aż do samej śmierci. Artysta zasłabł w styczniu 1974 roku podczas koncertu, ale w trakcie pobytu w szpitalu cały czas pracował: nad operą „Queenie Pie” i utworem „Three Black Kings”. Zmarł w maju tego samego roku. Spoczął na cmentarzu Woodlawn w Nowym Jorku. Nikt chyba nigdy słowami tak dobrze i w tak prosty sposób nie opisał geniuszu muzyki Duke'a Ellingtona, jak zakochany w jego twórczości wybitny trębacz jazzowy Wynton Marsalis. W artykule, który ukazał się na łamach „New York Timesa”, Marsalis napisał: „W świecie Duke'a Ellingtona ludzie chodzą uśmiechnięci, tańczą, kochają się. Bawią się, bo głównym celem jego muzyki było podnoszenie słuchaczy na duchu, dodawanie otuchy. Muzyka ta celebruje wolność wypowiedzi i wolność wyboru. Dlatego ją uwielbiamy. Dzięki niej kochamy być sobą i rozkoszujemy się majestatem życia”. Dźwięki wymyślone przez Ellingtona wciąż żyją, rozbrzmiewają na scenach całego świata, sprawiają milionom ludzi radość. Z tego powodu jazzmani traktują muzykę Duke'a Ellingtona, jako niewyczerpane źródło inspiracji, elementarz, bez którego nie sposób się obyć. Umiejętność łączenia różnych elementów wywodzących się z tradycji muzycznej czarnych Amerykanów, jak blues, gospel, ragtime, pieśni minstreli, styl nowoorleański i „call and response”, z nowoczesną jak na owe czasy harmonią i improwizacją, umożliwiła Duke'owi stworzenie spójnego, charakterystycznego języka dźwiękowego. Jego wspaniałe orkiestry, oryginalne brzmienie (wymyślony przez Ellingtona „jungle sound”) zapisały się na stałe w historii jazzu.

Redakcja

Zdjęcie profilowe: MEPL / East News