Zbigniew Andrzej Nowicki

Zbigniew Andrzej Nowicki

Ur. 16.05.1949 Zm. 12.03.2021

Wspomnienie

Urodził się w 1949 r. w Warszawie. Tu zdobył wykształcenie, podjął pracę z tym miastem związał się na zawsze. Był prawym, nietuzinkowym człowiekiem. Mężczyzną starej daty, tradycjonalistą, zdecydowanie bronił własnych przekonań. Nigdy nie poddawał się żadnym naciskom. Obcy był mu oportunizm i koniunkturalizm. Nie tolerował chamstwa, arogancji, prostactwa i głupoty. W 1971 r. ożenił się z dziewczyną poznaną jeszcze w liceum. Wychował i wykształcił dwóch synów, z których był bardzo dumny. Zbudował dom, posadził wiele drzew. Cieszył się z dorastającego wnuka i dwóch małych wnuczek, ale młodszej z nich urodzonej latem w pandemicznym 2020 r., ze względu na konieczność utrzymywania dystansu nie zdążył nawet wziąć na ręce. Był prawdziwym erudytą, człowiekiem szerokich horyzontów. Miał ogromną wiedzę z zakresu nauk humanistycznych, przyrodniczych i ścisłych, którą lubił dzielić z innymi. Interesował się wszystkim: polityką, sportem, wędkarstwem. Lubił rywalizację. Grał w siatkówkę w drużynie akademickiej, nieco później brał udział w samochodowych rajdach na orientację. Jego prawdziwym hobby była fotografia. Dużo czytał, lubił książki historyczne, literaturę faktu, książki z dziedziny political fiction i naukowo-fantastyczne. Cytował z pamięci fragmenty książek Stanisława Lema. Jednak jego prawdziwą pasją była praca zawodowa. Od czasu ukończenia studiów na Wydziale Geologii UW w 1972 r. prowadził badania wód podziemnych, m.in. przy pomocy nowatorskiej wówczas metody datowania izotopowego. W 1989 r. obronił pracę doktorską nt. pochodzenia i migracji wód podziemnych w utworach oligoceńskich niecki mazowieckiej. Był hydrogeologiem z zamiłowania i wykształcenia, doktorem nauk przyrodniczych, wieloletnim pracownikiem Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Techniki Geologicznej oraz Państwowego Instytutu Geologii, współtwórcą Państwowej Służby Hydrogeologicznej. Wody podziemne Polski nie miały dla niego żadnych tajemnic. Miał uprawnienia inspektora ochrony radiologicznej i dostęp do aparatury radiometrycznej, więc po katastrofie jądrowej w Czarnobylu w 1986 r., badał czystość przynoszonych przez znajomych produktów spożywczych – głównie mleka w proszku dla dzieci, owoców i warzyw. Oficjalnie miał zakaz wykonywania tych czynności, bo władze PRL początkowo ukrywały katastrofę. Kochał Tatry. Eksplorował jaskinie tatrzańskie. Badał możliwości eksploatacji wód termalnych w niecce podhalańskiej. Zajmował się też problemem likwidacji zanieczyszczeń wód podziemnych w poradzieckich bazach wojskowych na terenie Dolnego Śląska i Pomorza, w tym w Bornem Sulinowie. W 1992 r. szukał możliwości uratowania Kopalni Soli w Wieliczce, zalewanej przez wodę. Interesował się historią zaopatrzenia Warszawy w wodę. Był współautorem projektu awaryjnego ujęcia wody i wyznaczenia obszarów perspektywicznych do zaopatrzenia stolicy w wodę. Propagował wykorzystywanie energii ze źródeł odnawialnych. Stawiał na geotermię, swój dom ogrzewał pompą cieplną. Miał duszę społecznika. Angażował się w tworzenie struktur tzw. pierwszej Solidarności, ale wycofał się z niej po przełomie 1989 r. W stanie wojennym wspierał finansowo represjonowanych górników z kopalni miedzi w Lubinie, potem brał udział w pomocy dla członków Związku Polaków na Litwie oraz w akcji pomagamy dzieciom polskim na Białorusi. Chorował od wielu lat. Dopadły go wszystkie choroby cywilizacyjne, spowodowane w dużej mierze nałogowym paleniem papierosów. 5 lat temu na żądanie lekarzy umiał rzucić palenie z dnia na dzień. Wiedział, jakim zagrożeniem jest dla Niego koronawirus. Przestrzegał hasła „zostań w domu”, rezygnując z wyjazdów oraz spotkań rodzinnych i towarzyskich. Wychodził tylko na niezbędne badania i zabiegi lekarskie. Covid-19 dopadł go na „ostatniej prostej”, już po pierwszym szczepieniu dającym nadzieję, na powrót do normalnego życia. Zbyszek nie był ideałem. Kochał ludzi, ale okazywanie uczuć uważał za oznakę słabości. Był bardzo pryncypialny, stanowczy w swoich opiniach i sądach, rzadko zgadzał się na kompromis i korzystanie z cudzych rad. Jednocześnie szybko zjednywał sobie rozmówców, bo był świetnym gawędziarzem, organizatorem spotkań towarzyskich. Miał wielu przyjaciół, ale czasem miał wobec nich wygórowane wymagania. Tych, którzy zawiedli jego zaufanie, potrafił na zawsze wykreślić z grona znajomych. W pracy był ceniony i lubiany, o czym świadczy pożegnanie zamieszczone przez Jego kolegów i współpracowników na stronie internetowej PIG i laudacja wygłoszona na pogrzebie. Zmarł 12 marca 2021 r. w wieku 72 lat. Gdyby żył, to 14 kwietnia świętowalibyśmy 50. rocznicę ślubu.

Żona - Dorota Nowicka