Jacek Kaczmarski

Jacek Kaczmarski

Ur. 22.03.1957 Zm. 10.04.2004

Wspomnienie

Był poetą, który stał się głosem może najważniejszym dla pokolenia opozycji demokratycznej z lat 70. i 80. XX wieku. Jego ballady śpiewano w podziemiu, w więzieniu, na wygnaniu. Był też emblematem podziemnej „Solidarności” w jej najbardziej szlachetnym, demokratycznym, humanistycznym i tolerancyjnym wcieleniu. Gdy śpiewał, tłum spijał z jego ust każdy wers. Był legendą. Dla jednych wieszczem, dla innych symbolem pokolenia ludzi walczących o inną Polskę. Sam Kaczmarski nazywał siebie „krnąbrnym sługą pani S.” Choć - jak w piosence „Mury” - czuł się w swej walce niezrozumiany. - Z jednej strony byłem dumny, z drugiej - rozczarowany, że ludzie nie zrozumieli tego, co napisałem - opowiadał w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. - Albo nie chcieli zrozumieć. Śpiewali: „wyrwij murom zęby krat”, „a mury runą, runą”, ale już trzecią zwrotkę ze słowami „a mury rosły” opuszczali... Jacek Kaczmarski zadebiutował w 1976 roku na Warszawskim Jarmarku Piosenki. Rok później na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie zdobył pierwsze miejsce za interpretację utworu „Obława” według Włodzimierza Wysockiego. Dwa lata później zaczął współpracę z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim. Przygotowali programy: „Mury”, „Raj”, „Muzeum” i „Krzyk”. Tytułowy utwór pierwszego z nich stał się hymnem pokolenia „Solidarności”, a sam Kaczmarski doczekał się statusu barda - poety, który mówił własnym głosem o rzeczach ważnych dla wielu. W międzyczasie – w 1980 roku - ukończył studia na wydziale polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Gdy wybuchł stan wojenny, Kaczmarski koncertował we Francji. Choć źle się czuł na emigracji, postanowił pozostać za granicą. Pracował w Radiu Wolna Europa, wydawał książki, koncertował. Do Polski powrócił w latach 90. Po powrocie już nie chciał śpiewać tekstów politycznych. Zaczął walkę z własnym mitem „twórcy narodowego”. Artysta zafascynował widownię odważną - albo lepiej: heroiczną - interpretacją własnych wierszy poruszających po raz pierwszy w całej polskiej poezji śpiewanej tematykę historyczną, polityczną, narodową, choć nie stronił nigdy od tematyki współczesnej. Wprost przeciwnie, czego przykładem gorzki komentarz w utworze "Nasza klasa". Opisał tam sytuację własnego pokolenia, które uciekało z Polski. Po latach okazało się, że tekst nie stracił na aktualności i że młodzi ludzie nadal szukają szczęścia gdzieś daleko. Na przełomie wieków Jacek Kaczmarski zachorował na raka krtani. W 2002 roku przeszedł operację. W wielu miastach Polski odbyły się koncerty i akcje charytatywne, z których dochód przeznaczono na rekonwalescencję artysty. Jednym z większych był koncert w Sali Kongresowej. Zagrali na nim m.in. Przemysław Gintrowski, Zbigniew Hołdys, Krzysztof Daukszewicz, Kayah, Lora Szafran, Mietek Szcześniak, Ryszard Rynkowski, T.Love, Kabaret Moralnego Niepokoju, Otto, Marcin Daniec i Tadeusz Drozda. Do druku przygotowywany był tomik poezji Kaczmarskiego, a dochód ze sprzedaży wydawnictwa również miał być przeznaczony na kurację Kaczmarskiego, który był bardzo wzruszony tą pomocą. Niestety, 10. kwietnia 2004 roku, po krótkim pobycie w gdańskim szpitalu, Jacek Kaczmarski przegrał walkę z chorobą. Dwa tygodnie później jego prochy spoczęły w Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach.

Redakcja

Zdjęcie profilowe: Damian Kramski / Agencja Gazeta