Polonista, historyk literatury, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, współtwórca programu telewizyjnego „Labirynty kultury”. Studenci go uwielbiali. Był autorem książki „Epos europejski” oraz licznych, kuriozalnych tekstów m.in. „O profanacji ludzkich zwłok i grobów” czy „O szkodliwości Kaczki – dziwaczki”. Pisał felietony dla „Gazety Wyborczej” i do uczelnianego „Przeglądu Uniwersyteckiego”. Był zaangażowany w życie miasta, brał udział w protestach w obronie demokracji. Na jego wykłady zawsze przychodziły tłumy studentów. Wrocławianie zapamiętali go w kapeluszu i prochowcu – albo w marynarce z przetartymi łokciami – z nieodłączną cygaretką i zegarkiem na łańcuszku. – Profesor Bogusław Bednarek to bezdyskusyjnie mistrz słowa – mówi absolwentka filologii polskiej Ewelina Kordiak-Gołębska. – Podziwiałam go za pasję, talent oratorski, nieprzeciętne poczucie humoru. Odszedł człowiek wybitny, legenda wrocławskiej polonistyki. Po latach, gdy spotykaliśmy się przy różnych okazjach, każdą rozmowę kończył pocałunkiem w dłoń. To był zaszczyt móc być jego studentką. – Śmierć i wszystko, co jej towarzyszy, zawsze była jego ulubionym tematem – wspomina z kolei Adam Domagała, z wykształcenia polonista, były dziennikarz i redaktor „Gazety Wyborczej”. – Żartował z niej, a jeszcze mocniej żartował z życia, które – jak wiadomo – jest snem idioty. Wszyscy go kochali i wszystkim teraz będzie brakować jego... Jego wszystkiego, całego Bednarka, doktora Bednarka. Profesora Bednarka pożegnał także prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. „Znowu zła wiadomość – napisał na Facebooku. – Wielki wrocławianin. Uwielbiałem – tak jak pewnie i Wy – go słuchać”. I dalej: „Był – jak by to młodzież powiedziała: nie do podrobienia. Wyjątkowy po prostu. Spotkaliśmy się ostatni raz latem, oczywiście przy naszym kochanym Uniwersytecie Wrocławskim, na którym przez lata pracował i kształcił wiele pokoleń studentów. Umówiliśmy się wtedy na spotkanie przy kawie i rozmowę na temat różnych ciekawych projektów. Nie zdążyliśmy. Panie profesorze, Wrocław, jego mieszkańcy, pana studenci oraz wszyscy, którzy przez lata mieli zaszczyt pana poznać i się od Pana uczyć, a przede wszystkim słuchać – nigdy o Panu nie zapomnimy”.