Paweł Irzyk

Paweł Irzyk

Ur. 29.06.1961 Zm. 12.11.2020

Wspomnienie

Mój mąż 12.11.2020 zmarł w szpitalu w Dębicy na oddziale covidowym. Jego śmierć była dla mnie szokiem. Była i jest. Walczył prawie 13 szpitalnych dni, potrzebował coraz więcej i więcej tlenu. Jego zniknięcie z linii mojego horyzontu zostawiło ogromną ziejącą beznadzieją czarną dziurę, cholerną pustkę, jakiej sobie wcześniej nie wyobrażałam. Na nic modlitwy, smsy o miłości, wierze, nadziei. Zostawił mnie i dwoje dzieci, lat 19 i 17. Nadal nie wierzę. Przed szpitalem mąż zażywał Viregyt-K (amantadyna). Wszystko na nic. Covid tak Mu zniszczył ciało, że musiał odejść. Taki dobry, potrzebny nam i nie tylko nam Człowiek. Mam nadzieję, że tam, gdzie jest - nadal się do nas łagodnie uśmiecha i że już nie cierpi i nic Go nie boli. Do zobaczenia u Ciebie, Kochany Pawełku.... Miałam niebywałe szczęście trafić na- i wyjść za- takiego Człowieka. Za Faceta, którego oddania mogło się być po prostu pewną! Który jak raz powiedział, że kocha, to po prostu kochał i pokazywał to w każdym dniu, tak jak było potrzeba, albo tak jak tylko potrafił. Ponad 21 lat małżeństwa… Był i jest (tam, gdzie jest) najlepszym człowiekiem, jakiego znałam. Wspaniały mąż, najlepszy przyjaciel, świetny ojciec. Równie świetny informatyk, z ponad 33 letnim stażem pracy. Pasjonat elektroniki i informatyki. Fan gier komputerowych retro, o które bywałam zazdrosna 😊. Rzadki przypadek człowieka lubiącego swoja pracę. Umierał w samotności. To nie powinno się nigdy wydarzyć. Tak bardzo Go kocham.

żona Agnieszka