Krzysztof Podstawski

Krzysztof Podstawski

Ur. 20.07.1943 Zm. 04.12.2020

Wspomnienie

Słowa Szymborskiej zacytowane w gazecie zobowiązują, Więc chociaż miasto pożegnało Go godnie, nie od rzeczy będzie własne wspomnienie. Pamiętam czterowiersz Iwaszkiewicza na grobie wiejskiego cmentarza: „A chciałem przecie tak wiele / Poznać, pojąć, ukochać / Noc płaszcz narzuca na góry / Siklawy nie przestają szlochać” - często czytał to przesłanie na grobie młodego taternika i chociaż Jego życie trwało dłużej, ciągle brakowało Mu czasu, żeby jeszcze coś zrobić, pojąć, ukochać. Spora biblioteka w domu świadczyła o ciągłych poszukiwaniach historycznych, biograficznych i filozoficznych. Ostatnim życzeniem imieninowym było kupno najnowszego wydania Biblii z komentarzem. Nie zdążył jej przestudiować do końca. Wcześniej podróżował. Był w Indiach, Egipcie, Włoszech, Portugalii, Hiszpanii a także we Francji, Belgii, Izraelu oraz krótko w Kijowie, ale nie w Moskwie i Petersburgu, co planował, ani nie w Ameryce, o czym marzył. Sprawy klientów zaprzątały Mu umysł, bo żył w ciekawych czasach. Dlatego z przekonaniem i niesamowitą determinacją bronił swoich klientów (tych z „Solidarności” i tych, którym groziła kara śmierci) oraz wszystkich innych, którzy potrzebowali pomocy prawnej. Lubił ludzi, umiał z nimi rozmawiać nie tylko na tematy związane z prawem. Trudno było zasłużyć na jego przyjaźń, ale jako typowy hedonista cieszył się życiem w gronie przyjaciół i kolegów ze studiów. Miał szerokie zainteresowania: sport, myślistwo, podróże, książki, muzyka. Jego ukochana żona Wisełka mówiła, że chodził z „głową w chmurach”, a syn twierdził, że jest jak uczony z definicji Einsteina, czyli wiedział to, czego nie wiedział nikt i nie wiedział tego, co wiedzą wszyscy. Znał łacińskie nazwy drzew i roślin, znał wszystkich królów Polski, geografia nie miała przed Nim tajemnic, ale nie wiedział co to jest TVN - a czym jest Facebook zrozumiał stosunkowo krótko przed śmiercią. Korzystał z życia na bieżąco i pewnie dlatego wystarczał Mu stary samochód i mieszkanie, za które ciągle spłacał kredyt. My, absolwenci UMK, spotykaliśmy się na uroczystościach rocznicowych i rodzinnych, by potem wspominać je zawsze z entuzjazmem. W tych wspomnieniach On zawsze grał główne role. Jego nietuzinkowy, kwiecisty język, którym komunikował się z otoczeniem, brzmi ciągle w naszych uszach. Brakuje nam naszego Krzysia, Jego błyskotliwych uwag, Jego dystansu do świata.

Urszula Kondek