Paweł Adamiak

Paweł Adamiak

Ur. 21.07.1971 Zm. 07.01.2021

Wspomnienie

Zmarł 7 stycznia 2021 r. Po kwarantannie spowodowanej zakażeniem COVID-19, w poniedziałek 4 stycznia pojechał rano jak zwykle do pracy w Warszawie. Pracował w biurze projektowym „HRA Architekci” jako dyrektor, wcześniej jako kierownik projektu, projektant. Nie przyjechał do domu w święto Trzech Króli, bo nazbierało się trochę zaległości. Planował powrót do domu w czwartek, gdyż piątek chciał spędzić w gronie rodzinnym z okazji urodzin żony Marty. Najprawdopodobniej wcześnie rano w czwartek, musiał się poczuć nie tak, bo jak opowiadali właściciele kwatery, w której zamieszkiwał, wstał i wyszedł. Nie zauważyli, kiedy wrócił. Chyba był w aptece po lekarstwo, które zażył, i postanowił jeszcze chwilę pospać. Niestety, już się nie obudził. Zmarł nagle na zawał. Tak to opisał lekarz w akcie zgonu. Nie kojarzył tego z COVID-19 bo nie wiedział. Gdyby nie był sam, może by się tak nie stało. Paweł złych scenariuszy nie zakładał. Zawsze był optymistą. Dla rodziców było zawsze ważne, że on i jego rodzina są szczęśliwi. Przypominali mu jednak, że zdrowie jest ważne. W wieku 40 lat przeszedł pierwszy zawał. Paweł wychodził z założenia, że te wyjazdy w każdy poniedziałek i piątek mają swój sens. W piątek wracał do domu i rodziny. W poniedziałek jechał tam, gdzie się spełniał zawodowo. Dla pracy, którą wykonywał, konieczna była tak zwana pasja. Twierdził, że praca, którą wykonywał zawsze mu wszystko wynagradzała. W ostatnim okresie była to kompletna realizacja nie swojej koncepcji, olbrzymiego zadania inwestycyjnego. Bardzo trudne zadanie. Trzeba zrozumieć czyjś pomysł, a potem rozpracować. Trzeba skoordynować wszystkie współpracujące tam instalacje wewnętrzne i zewnętrzne. Paweł w pracy właśnie tym żył. Musiał przed powstaniem budynku nie tylko go sobie wyobrażać, ale prawie widzieć. Z tym się zasypia i z tym się rano budzi. Był to kompleks „Varso” w Warszawie, zespół dwóch 23 i 22 piętrowych wieżowców i czterech kondygnacji podziemnych z infrastrukturą, ciągnących się aż do Dworca Centralnego. Na części podziemnej stał jeszcze budowany równolegle największy w Unii Europejskiej wieżowiec. Było to niesamowite zadanie. Ktoś kto tego nie widzi i nie czuje, nie ma po co wchodzić na teren budowy. Jego najbliżsi współpracownicy i koledzy z pracy, tak napisali o Pawle w liście pożegnalnym: Przy tych budowach Paweł realizował swoją pasję. Chyba, jak mówili, był uzależniony od zapachu betonu i klimatu budowy. Koledzy, jeżeli był problem, wskazywali: idź do Pawła. Zawsze, gdy chodziło o jakieś rozwiązanie budowlano-projektowe czy materiał, jego wiedza była przydatna. Nie odmówił komukolwiek pomocy. Jeśli nie wiedział – to z zaangażowaniem szukał odpowiedzi. Paweł potrafił scementować ludzi pracujących razem przy projektach. Zawsze dobrze potrafił się dogadać z każdym, niezależnie od charakteru i tematu rozmowy. Szybko skracał dystans i budował dobrą relację. Potrafił zmotywować do działania i doceniać pracę innych. Podobnie będą go takim pamiętać najbliżsi. Zawsze był im bardzo oddany i wzajemnie kochany. Jako chłopiec i młodzieniec nigdy nie przekraczał zasad, których rodzice by nie mogli akceptować, lub się z nimi przynajmniej pogodzić. Był zdolny. W szkołach miał zawsze wyniki dobre, podobnie na studiach. Zdawał w terminach. Na wydział Architektury Politechniki Łódzkiej zdał egzamin wstępny celująco. Miał zdolności w zrozumieniu przestrzeni. Pięknie rysował. Po studiach początkowo projektował w Łodzi, potem w Warszawie, potem znów w Łodzi i znów w Warszawie w biurze projektów „APA Markowski Architekci”, przy rozbudowie i budowie istniejących i nowych budynków dla TVN. Wygrał konkurs na koncepcję architektoniczną Zespołu Obiektów TVN SA w Warszawie przy ul. Zawodzie. Zmiany miejsca pracy wymagały zmiany miejsca zamieszkania. Stały wynajem mieszkania nie stabilizował życia. Małżonkowie mimo to cieszyli się, że byli zawsze razem. Żona Marta urodziła córkę. Kolejny powrót do pracy w Łodzi zdecydował o zakupie mieszkania w mieście rodzinnym. Zadowolenie rodziców było również ogromne. Paweł zaprojektował dla nich dom. Rozwiązanie architektoniczne przez wszystkich było i jest bardzo chwalone. To była dla rodziców największa nagroda. Paweł kolejny raz musiał zmienić pracę. Znalazł w Warszawie, dumny bo w biurze projektów HRA Architekci, które miało swój autorytet. Zdawał sobie zapewne sprawę z kolejnych utrudnień w życiu rodzinnym. Był jednak rozumiany przez żonę i córkę. Kiedy trzeba było w czymś pomóc rodzicom zawsze znalazł czas, przynajmniej w weekendy. Nie odczuwali braku syna i jego rodziny. Zawsze wakacje były wspólnym dziełem obu rodzin. Jak byli młodsi wyjeżdżali razem latem za granicę a zimą na narty. Potem z przyczepą campingową na mazury, a Paweł przy okazji z rodziną na żagle, co ubóstwiali. Był to można powiedzieć trochę skomplikowany tryb życia, ale gdy wszystko układa się bez specjalnych problemów, można przyjąć, że spełnia się życie i właściwie nie ma problemów.

Zbigniew Adamiak