Nie było rzeczy, której nie potrafiłby naprawić, tak jak nie było człowieka, którego nie potrafiłby rozśmieszyć. Wszystko robił z sercem, z pasją i z zaangażowaniem. Do końca wędrował po ukochanych górach. Przez większość życia zawodowego związany był z Zespołem Szkół nr 2 w Chełmnie. - Przez pierwsze 8 lat pracował w liceum w Świeciu, potem - w 1991 roku przyszedł do nas - mówi Jacek Kordowski, dyrektor „dwójki”. Henryk Gerka przez 22 lata uczył młodzież nie tylko przedmiotów szkolnych - przysposobienia obronnego, wiedzy o społeczeństwie, historii i wychowania fizycznego, ale przede wszystkim przygotowywał ich do życia i do wejścia w dorosłość. - Był niezwykle pracowitym człowiekiem, wszystko robił z sercem, z pasją i z zaangażowaniem - podkreśla Kordowski. Kilka pokoleń uczniów pamięta jego nieznikający z twarzy uśmiech, pogodne usposobienie i entuzjazm. - Był mistrzem ciętej riposty i dowcipu. W jego wydaniu nawet te dobrze znane wywoływały u wszystkich wokół uśmiechy - przyznaje Kordowski. - Kiedy w 2013 roku odchodził na emeryturę, żartował, że czas na niego, bo niektórzy nie rozumieją już opowiadanych przez niego kawałów. Długo nie usiedział w miejscu. Zatrudnił się do pomocy w szkole muzycznej w Chełmnie, w której pracował do końca. - Żartował, że jest najbardziej wykształconym woźnym w Polsce - mówi Kordowski. Ci, którzy mieli okazję poznać pana Henryka twierdzą, że nie było rzeczy, której nie potrafiłby naprawić. Zyskał pseudonim „Henio złota graba”. - Miał niesamowity warsztat. Mie było dla niego problemem pomalowanie klasy czy spawanie krzeseł. Znał się na wszystkim, począwszy od prac krawieckich, przez hydraulikę, elektrykę, aż po naprawę samochodu. Sam zbudował dom i ciągle go udoskonalał. Zazdrościłem mu tych wszystkich talentów - przyznaje Kordowski. Henryk Gerka zasłynął też z ogromnego serca. - Jeśli ktoś potrzebowałby pomocy nawet w środku nocy, wiadomo było, że na Henia zawsze można było liczyć - podkreśla Kordowski. To, czego nie można było mu odmówić, to ambicja i silna wola. - Jako pierwszy w naszej szkole otrzymał tytuł dyplomowanego nauczyciela - mówi Kordowski. - Przerażały mnie wtedy te pokaźne teczki, tony dokumentów, które trzeba było zgromadzić. Henio zainspirował mnie do tego. Powiedział, że jako dyrektor powinienem dawać dobry przykład. Wielką pasją pana Henryka były góry. - Zaraził nas miłością do nich - przyznaje Kordowski. - Nie było spania, wcześnie rano wychodziliśmy całymi rodzinami na szlak. Bez aplikacji pogodowych i alertów Henio potrafił przewidzieć czy pogoda jest na tyle bezpieczna, by wychodzić w wysokie góry. Pod tym względem był nieomylny - podkreśla Kordowski. - Pakując się do wejścia na szczyt pamiętał o wszystkich uczestnikach wyprawy. - Liczył się z tym, że ktoś czegoś zapomni. Dlatego zawsze miał w zapasie dodatkowe ubrania na wypadek zimna czy deszczu, albo gorzką czekoladę. Czuliśmy się z nim bezpieczni, a każda wycieczka była niezapomnianą przygodą. Pan Henryk nie unikał spotkań towarzyskich. Dobrze czuł się w gronie przyjaciół i znajomych. - Był niezastąpionym kompanem do rozmów. Wspólnych tematów nigdy nam nie brakowało - przyznaje Kordowski. - Zaprosiliśmy Henia na obchody dnia nauczyciela. Stwierdził, że nie będzie ryzykował. Niedługo potem zachorował. Do szpitala trafił z zapaleniem płuc i gorączką. Zadzwoniłem do niego. Wiedziałem, że jest słaby i że ciężko jest mu oddychać. Chciałem mu jednak dodać otuchy. Nie żartował już wtedy jak zwykle. Kordowscy przesłali kwiaty Ewie Gerka, żonie pana Henryka i emerytowanej dyrektorce Muzeum Ziemi Chełmińskiej. - Załączyliśmy adnotację ze słowami Jana Pawła II: „Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie” - opowiada Kordowski. - Wierzyliśmy, że się uda, że Henio z tego wyjdzie. Wiadomość o jego śmierci była dla nas wszystkich ogromnym ciosem, łzy cały czas cisną się do oczu. Henryk Gerka zmarł na COVID-19 w wieku 63 lat.