„Dostałem list od docenta Religi z wiadomością, że mam przyjechać do Zabrza. To tak, jakbym dostał list od Pana Boga z obietnicą, że będę żyć” - pisał w swoim wspomnieniu jeden z pierwszych pacjentów, któremu w Zabrzu przeszczepiono serce. Zbigniew Religa był najbardziej znanym polskim lekarzem i niezmiennie jednym z najbardziej cenionych przez pacjentów. Urodził się w Miedniewicach koło Żyrardowa na Mazowszu, kształcił w Warszawie (maturę zdał w 1956 roku, studia na wydziale lekarskim Akademii Medycznej ukończył w 1963 roku), potem na stażach w USA (najpierw w Mercy Medical Center na Long Island w 1973 roku i w Sinai Hospital w Detroit dwa lata później). Doktoryzował się w 1973 roku, w 1981 – obronił habilitację. Pracował w Instytucie Kardiologii w warszawskim Aninie. Jednak jego największy sukces związany był ze Śląskiem. Był nikomu nieznanym docentem, kiedy w 1984 roku przyjechał do tworzącego się w Zabrzu Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii. - Wtedy jeszcze wszystko było w Warszawie: wpływy, nowoczesna medycyna - wspominał Religa. Nowoczesna, ale nie na tyle, by odważyć się przeszczepiać serce. A on tego właśnie pragnął najbardziej. Gdy gromadził w Zabrzu wokół siebie zespół młodych lekarzy, od razu zapowiedział, że będą przeszczepiać serca. Nie wierzyli. Wtedy nikt w to w Polsce nie wierzył. Udało się już po roku. W październiku 1985 trafił do nich rolnik z przerośniętym sercem, które już prawie nie pompowało krwi. Był idealnym biorcą. Kilka tygodni później w jednym z warszawskich szpitali Religa znalazł dawcę – ofiarę wypadku motocyklowego. - Nie mieliśmy przyjaciół, bo wszyscy bali się tego, co chcemy zrobić - opowiadał Religa. - Nerkę można pobrać późno, a serce, kiedy jeszcze bije. Nikt tego przed nami nie robił. A jednak udało mu się. Współpracownicy tłumaczyli to generalską odwagą. 5. listopada 1985 roku wykonali pierwszą w Polsce transplantację. Nikt z zespołu wcześniej nie widział podobnej operacji. Techniki nauczyli się z książek. Śmiała decyzja Religi sprawiła, że w Polsce zaczęła się rozwijać transplantologia. W 1991 roku Zbigniew Religa po raz pierwszy w Polsce podłączył sztuczne serce choremu, oczekującemu na przeszczep. Cztery lata później prezydent Lech Wałęsa nadał mu tytuł profesorski. Zbigniew Religa lubił być w centrum uwagi, pokazywać się w mediach. Nigdy jednak nie był zazdrosny o swoich uczniów, pozwalał im na samodzielną pracę. W sumie pod kierunkiem profesora wykształciło się kilkudziesięciu kardiochirurgów, pracujących w ośrodkach w całej Polsce. Odwaga przynosiła mu sukcesy w medycynie, ale nie w polityce. W wyborach 4 czerwca 1989 roku startował z list PZPR. Nie przeszedł. Kilka lat później został doradcą prezydenta Lecha Wałęsy, a w 1994 - przewodniczącym Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform. Potem założył własną partię - Republikanie. Po roku włączył ją do Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Fiaskiem zakończyło się też założenie w 2004 roku partii Centrum. W 2005 roku wystartował w wyborach prezydenckich. W połowie kampanii stwierdził, że nie ma szans, bo brakuje mu pieniędzy na plakaty i spoty w telewizji. Poparł Donalda Tuska. W wyborach prezydenckich wygrał jednak Lech Kaczyński, a w parlamentarnych - PiS. Wtedy Religa porzucił Tuska i PO i wszedł do rządu PiS, jako minister zdrowia. Przez prawie dwa lata profesor zmagał się z chorobą nowotworową. Kiedy na konferencji prasowej w Zabrzu ogłaszał, że ma raka płuca, mówił jednocześnie: - Mam zamiar być zdrowy. Po roku przyznał, że tę walkę jednak przegrał. Zmarł tak, jak sobie życzył - nie w szpitalu, lecz w domu, w otoczeniu bliskich.