Jeden z najsłynniejszych polskich piłkarzy. Gdy w październiku 1981 roku w Lipsku zdobywał dwa gole w meczu z NRD, zapewniające naszej reprezentacji awans do mistrzostw świata w Hiszpanii, każdy kopiący piłkę chłopak nad Wisłą chciał być Smolarkiem. Polska pojechała na mundial do Hiszpanii i powtórzyła największy sukces w historii - tak jak osiem lat wcześniej, zajęła trzecie miejsce. Dwa pierwsze mecze - z Włochami i Kamerunem - tylko zremisowaliśmy. Drużyna była krytykowana, bo nikogo nie obchodziło, że z powodu wprowadzenia stanu wojennego nikt wcześniej nie chciał rozegrać z nami sparingu, dlatego piłkarze nie byli dobrze przygotowani do turnieju. W spotkaniu ostatniej szansy zagraliśmy z Peru. Długo nic nie wskazywało, że Polacy mogą wygrać. Aż przyszła 55. minuta, kiedy niemoc przełamał Włodzimierz Smolarek. - Kiedy naszemu zespołowi nie szło, zawsze można było na niego liczyć - wspominał bramkarz Józef Młynarczyk, kolega z kadry i Widzewa Łódź. Polacy strzelili Peruwiańczykom jeszcze cztery gole i tak rozpoczęli marsz ku srebrnemu medalowi. Włodzimierz Smolarek urodził się w Aleksandrowie Łódzkim. Pierwsze kroki na piłkarskim boisku stawiał w tamtejszym Włókniarzu, jednak najlepsze lata kariery spędził w łódzkim Widzewie. Jest jedną z jego legend, najlepszym strzelcem w europejskich pucharach i drugim w ekstraklasie (po Marku Koniarku). - Gdy pierwszy raz do nas trafił w 1976 roku, nie przebił się do podstawowego składu - opowiada Tadeusz Gapiński, były piłkarz, trener i działacz łódzkiego klubu. - Poszedł więc do wojska, do jednostki w Starej Miłośnie. - Opiekowałem się tam końmi – tak Smolarek opowiadał o tym epizodzie w swoim życiu. – Biegałem z nimi, stąd mam taką wytrzymałość na boisku. Pod koniec lat 70. i na początku 80. XX wieku w europejskiej piłce potentatami były włoski Juventus Turyn i angielski FC Liverpool. Widzew, do którego Smolarek trafił ponownie w 1979 roku i którego był liderem, walczył z nimi jak równy z równym. Mało tego, był lepszy i awansował do półfinału Pucharu Europy, odpowiednika dzisiejszej Ligi Mistrzów. Wtedy powstało określenie „widzewski charakter”, oznaczające brak respektu dla słynniejszych rywali, waleczność, zaangażowanie od pierwszej do ostatniej minuty meczu. – Włodek miał wszystkie te cechy - podkreśla Boniek. - Był symbolem widzewskiego charakteru. Oprócz goli, które strzelał w klubie i reprezentacji, przeszedł do historii polskiej piłki jeszcze jednym zagraniem: potrafił przez kilkadziesiąt sekund blokować piłkę w rogu boiska przed wściekle atakującymi go rywalami. Najsłynniejsza taka akcja jest z meczu z ZSRR podczas mundialu w Hiszpanii, kiedy Polacy bronili, dającego awans remisu. - Tylko on potrafił to tak zrobić - uważa Boniek. Za granicą Smolarek wielkiej kariery nie zrobił. Wyjechał z Polski w 1986 roku. Jak na piłkarza późno, bo dopiero w wieku 28 lat. Wcześniej nie mógł, bo nie zgadzały się na to władze państwowe. - Ze swojej kariery wycisnął wszystko, wykorzystał talent, upór i pracowitość - uważa Boniek. Grał w Eintrachcie Frankfurt, Feyenoordzie Rotterdam i Utrechcie. Został w Holandii, gdzie trenował młodych piłkarzy. Kilka lat temu wrócił do rodzinnego Aleksandrowa. Próbowali wykorzystać to politycy, namawiając go do kandydowania do Parlamentu Europejskiego. Smolarek mandatu nie zdobył. - Może dlatego z człowieka bardzo wesołego i otwartego stał się skryty i zamknięty w sobie - zastanawiają się jego koledzy. Dostał pracę w PZPN, gdzie miał się zajmować szukaniem talentów. - Chciał coś po sobie zostawić, znaleźć i wypromować jakiegoś młodego piłkarza. Nie zdążył - kończy Młynarczyk. Włodzimierz Smolarek rozegrał 60 meczów w reprezentacji Polski, strzelając 13 goli. W barwach Widzewa w I lidze wystąpił w 181 meczach, strzelił 61 bramek. Po jego śmierci nr 11, z którym napastnik w przeszłości grał w Widzewie, został przez klub zastrzeżony. To oznacza, że już nikt nigdy w łódzkiej drużynie nie może grać z „jedenastką" na koszulce. Prezydent Bronisław Komorowski nadał Włodzimierzowi Smolarkowi pośmiertnie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Od czerwca 2017 imię Włodzimierza Smolarka ma jedna z ulic przy stadionie Widzewa.