Zbigniew Pietraszewski

Zbigniew Pietraszewski

Ur. 1955 Zm. 04.11.2020

Wspomnienie

– Był ostrożny tak bardzo, że nosił podwójną maseczkę – mówi Lidia Pietraszewska o swoim mężu. Zbigniew Pietraszewski odszedł z powodu COVID-19 kilka dni po swoich 65. urodzinach, w szpitalu w Busku-Zdroju, w którym pracował od 2001 roku, i który wyprowadzał na prostą z zadłużenia. Był tam wicedyrektorem, a ostatnio głównym księgowym. - To był bardzo dobry współpracownik, solidny i skrupulatny. Dobrze się dogadywaliśmy - wspomina Grzegorz Lasak, dyrektor ZOZ w Busku-Zdroju. Gdy Lasak miał jakiś pomysł, to Pietraszewski nie zniechęcał go argumentami o braku pieniędzy, które zazwyczaj padają w szpitalach przy takich rozmowach. - Raczej był otwarty i chętnie liczył to wszystko – opowiada dyrektor. - Ta pomoc była nieoceniona, bo mogłem się oprzeć na liczbach. W sieci można znaleźć wiele ciepłych słów na temat zmarłego wicedyrektora. "Odszedł człowiek mądry, uczciwy i szlachetny" to jedno z nich. Znacznie trudniej znaleźć informacje o nim samym. - Bo mąż taki był - wspomina jego żona, Lidia Pietraszewska. - Mówił, że nie ma „parcia na szkło”. Oboje pochodzą z Pińczowa. Mają dwoje dzieci, córkę i syna. - Wiem, że jako żona byłam dla męża na pewno ważną osobą i zawsze o mnie dbał, nawet trochę do przesady – mówi Lidia Pietraszewska. - O pewnych sprawach związanych z przepisami czy podatkami w ogóle nie miałam pojęcia, bo on to brał na siebie. Ja, jak pewnie w wielu rodzinach, zajmowałam się czymś innym. Dbałam o ognisko domowe. O mężu opowiada bardzo chętnie: - On był ciągle pełen pomysłów. Miał bzika, jego pasją była elektronika, informatyka. Uwielbiał spędzać czas na działce i w ogrodzie. Naszą wspólną pasją było chodzenie po górach i zawsze przed sezonem planowaliśmy kolejny wyjazd. Byliśmy zachwyceni polskimi Tatrami. Lidia Pietraszewska wspomina, jak jej mąż wyszukiwał w internecie różne ciekawostki i rozwiązania technologiczne, np. sterowanie oświetleniem, a potem stosował w domu: - Uważał, że informatyka to przyszłość, sam pisał jakieś programy do analiz danych. Z jej relacji wynika, że Zbigniew Pietraszewski ciągle się uczył. Przestawił się na księgowość, potem zrobił studia podyplomowe z zarządzania sferą usług medycznych i dosłownie „oszalał na punkcie księgowości informatycznej”. - Pracy wprawdzie do domu nie przynosił, ale rozmawialiśmy o niej bardzo dużo – mówi wdowa. - Zastanawiał się, co można zrobić lepiej. Z relacji rodziny i znajomych wynika, że zmarły wicedyrektor zawsze dbał o zdrowie. Gdy gorzej się czuł, wyjaśniał problem, chciał mieć go pod kontrolą. - Jak zaczęła się epidemia, był ostrożny tak bardzo, że nawet chodził w podwójnej maseczce – wspomina Lidia Pietraszewska. - Swoich współpracowników potrafił „ochrzanić”, że chodzą bez. I chyba sam nie mógł uwierzyć, że zachorował. Najpierw podejrzewał, że to zwykle przeziębienie, był w kontakcie z lekarzami. Nikt się nie spodziewał, że tak to się potoczy.

Marcin Sztandera

Zdjęcie profilowe: fot Archiwum prywatne