Janusz Sanocki

Janusz Sanocki

Ur. 1954 Zm. 07.12.2020

Wspomnienie

Nawet, kiedy leżał w szpitalu z ciężkim zapaleniem płuc, zakażony koronawirusem, przekonywał, że epidemii nie ma. - Trzymajcie kciuki, żeby mnie nie pożarło - napisał w mediach społecznościowych kilka dni przed śmiercią. Ale taki był Janusz Sanocki. Słynna jest historia z czasów, gdy pełnił urząd burmistrza Nysy. Ktoś do magistratu przysłał tajemniczą kopertę wypełnioną proszkiem. Burmistrz zwołał konferencję prasową, podczas której w obecności strażaków ubranych w specjalne ochronne kombinezony otworzył kopertę i wysypał proszek na biurko. Okazało się oczywiście, że to nie wąglik. - Miałem wtedy ułańską fantazję - wspominał później w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. - Wiedziałem, że to jakiś pic na wodę. Sypnąłem tym proszkiem, potem jak gdyby nigdy nic zacząłem jeść bułkę. Ludziom gały z orbit wychodziły. A ja miałem wielką frajdę. Bo polityka, stanowiska urzędowe zawsze były traktowane z nadmierną powagą. Chciałem rozweselić to ponuractwo, pokazać, że można do różnych spraw podejść z dystansem. W 1978 roku Janusz Sanocki został kandydatem do PZPR, jak mówił później „chciał ją rozsadzić od środka”. Ale do partii nie wstąpił, w 1979 uznał, że nie ma już takiej potrzeby, bo idą zmiany. W 1980 roku Sanocki tworzył w Nysie międzyzakładowy komitet „Solidarności”, którego został szefem. 13 grudnia 1981 roku był internowany. Trafił najpierw do Opola, potem Grodkowa, Kamiennej Góry, Nysy, Uherc. Zwolniono go 10 grudnia 1982 roku. Był represjonowany m.in. za rozpowszechnianie broszur na temat zbrodni katyńskiej. W 1985 roku za działalność opozycyjną aresztowano go i skazano na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. W 1986 roku inicjował powstanie jawnej regionalnej struktury związkowej - Tymczasowej Rady Regionalnej NSZZ „Solidarność” Śląska Opolskiego. W 1989 roku, jako jedyny Opolanin brał udział po stronie solidarnościowej w obradach Okrągłego Stołu. W 2011 roku PiS wystawił go, jako swojego kandydata w wyborach do Senatu. W tym czasie Sanocki pojawił się w reportażu państwowej telewizji białoruskiej, gdzie przekonywał, że w Polsce nie ma demokracji. Po powrocie do Polski twierdził, że informacje o tym, co się dzieje w kraju rządzonym przez Aleksandra Łukaszenkę, są przez nasze media wypaczane. Jarosław Kaczyński cofnął poparcie Sanockiemu. Do parlamentu dostał się w 2015 roku z list Pawła Kukiza. Po kilku tygodniach drogi panów się rozeszły a Sanocki został posłem niezrzeszonym. Zapisał się w historii, zgłaszając pierwszy wniosek VIII kadencji Sejmu: zaproponował, by w piątki praca w parlamencie kończyła się w południe, tak by posłowie i senatorowie mogli jeszcze tego samego dnia wrócić do swoich okręgów wyborczych. - Miałem wtedy na godzinę 18. zaplanowane spotkanie w Nysie z wyborcami, ale nie powiedziałem tego, bo to moja sprawa - opowiadał „Wyborczej”. - Wyśmiano mnie, ale moim zdaniem to był bardzo dobry wniosek, wzorowany na dobrych praktykach znanych z innych parlamentów, chociażby z Wysp Brytyjskich. I wiem, że pracownikom Sejmu i Senatu bardzo się ten wniosek spodobał. Burmistrzem Nysy był tylko przez trzy lata: od 1998 do 2001 roku, kiedy został odwołany przez radę miasta. Ta uznała, że współpraca z burmistrzem nie jest już możliwa. - Koalicja stawiała mi kolejne warunki – wyjaśniał „Gazecie Wyborczej”. - Mogłem albo wykazać brak charakteru, albo się postawić. Wybrałem to drugie. Podejrzewam, że tak naprawdę dopiero po mojej śmierci ludzie docenią to, co zrobiłem dla Nysy. Zakażony koronawirusem Janusz Sanocki do szpitala w Opolu trafił 19 listopada 2020 roku. - Podtrzymuję wszystkie moje krytyczne uwagi na temat wariackiej i robionej na pokaz rzekomej „walki” z covidem, trzymajcie kciuki, żeby mnie nie pożarło - pisał wówczas w mediach społecznościowych. Jego stan szybko się pogarszał, walczył z ciężkim zapaleniem płuc. Jeszcze 27 listopada na stronie prowadzonych przez siebie „Nowin Nyskich” dziękował za wyrazy wsparcia, modlitwę i wszystkie otrzymane telefony oraz wiadomości z życzeniami. Ponieważ jego stan bardzo się pogorszył został przewieziony z Opola do jednoimiennego szpitala w Kędzierzynie-Koźlu i wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Po kilku dniach zmarł.

Mariusz Lodziński

Zdjęcie profilowe: fot: Sławomir Kamiński