Halina Danczowska

Halina Danczowska

Ur. 1947 Zm. 25.12.2020

Wspomnienie

Bibliotekarka i wielka pasjonatka Lublina. Dzięki niej udało się ocalić historie z życia miasta, którymi być może do dziś nikt by się nie zainteresował. Halina Danczowska urodziła się w Bełżycach. Była absolwentką Studium Państwowego Ośrodka Kształcenia Bibliotekarzy w Jarocinie oraz studiów bibliotekoznawczych na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Swoje zawodowe życie związała z Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. Na emeryturę przeszła w 2002 r., ale nie zwolniła tempa. Napisała kilka książek. Debiutem była publikacja poświęcona dzielnicy Dziesiąta, gdzie Halina Danczowska mieszkała, zresztą tak samo jak jej rodzice i dziadkowie. Przed II wojną światową miejscy planiści z Dziesiątej zamierzali zrobić miasto-ogród, ale z wielkiego założenia nie wszystko udało się zrealizować. Halinę Danczowską ta opowieść na tyle fascynowała, że chciała opisać ją dla innych. Następną książkę napisała o Domu Kultury Kolejarza, który mieścił się w tej samej dzielnicy. Dziś już nie działa. I chociaż architektonicznie nie był żadną perłą, to jednak dla mieszkańców miał duże znaczenie, więc Halina Danczowska uznała, że warto pewne rzeczy odnotować. Na przykład to, że przychodziło się tu na koncerty Czesława Niemena i Niebiesko-Czarnych. W archiwach i w dawnej prasie szukała faktów i planów, ale nigdy tych ciekawostek nie zatrzymywała tylko siebie. Do pani Haliny można było zawsze zadzwonić z prośbą o pomoc. Czy był to dziennikarz, czy ktokolwiek inny, komu jej wiedza była potrzebna, nie zostawiała go bez odpowiedzi. Kiedy projekt ocieplenia pewnej szkoły miał zniszczyć modernistyczną elewację budynku, Halina Danczowska zaprotestowała. Była dzielnicową radną, która nie bała się głośnio mówić o tym, że to niedopuszczalne. Do ratusza słała pisma, by władze miasta zmieniły plany. Modernistycznej elewacji szkoły nie udało się wprawdzie wtedy uratować, ale kilka lat później Halina Danczowska wydała książkę o architekcie, który zaprojektował szkołę - zmarłym w latach 80. XX wieku Tadeuszu Witkowskim. Był on autorem wielu ważnych dla Lublina obiektów, ale jakoś nie doczekał się porządnego opracowania. Danczowską zaintrygował w nim pewien szczegół. Otóż do biblioteki, gdzie pracowała, trafiła uratowana ze śmietnika część spuścizny po architekcie. - Zafascynowały mnie jego projekty, które były przepięknie zrobione. W porównaniu z projektami innych architektów, które widziałam, te były przygotowane perfekcyjnie. Na wysokiej jakości papierze najlepszych przedwojennych firm. Widać, że nie żałował na to pieniędzy. To mnie w nim ujęło - wspomniała. Danczowska opiekowała się także grobem Witkowskiego, który zmarł bezdzietnie. Po wydaniu tej książki, zabrała się za opisywanie twórczości następnego architekta, także związanego z Lublinem, Czesława Dorii-Dernałowicza. Wydała o nim książkę i w planach miała jeszcze jedną. Nie zdążyła. Współautorem książki miał być lubelski historyk Maciej Sobieraj, który po śmierci Danczowskiej mówił. - Wiedziałem o jej operacji w Warszawie (guz na trzustce), bo dzwoniła do mnie. Była dobrej myśli, że po tym zabiegu będzie wszystko dobrze, a potem telefon, że zaraziła się „koroną” i jest w szpitalu covidowym w Lublinie, a potem telefony, że czuje się fatalnie. Pocieszałem oczywiście, że ten czas na odejście, którego się obawiała, jeszcze nie nadszedł, że razem zrealizujemy kolejne wydawnicze plany, na których bardzo pani Halinie zależało. Została pochowa 5. stycznia 2021 r. na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie.

Małgorzata Domagała

Zdjęcie profilowe: fot. Iwona Burdzanowska