Irena Zakrzewska

Irena Zakrzewska

Ur. 06.08.1952 Zm. 08.01.2021

Wspomnienie

Ukończyła Handel Morski na Politechnice Szczecińskiej. Przez kilka lat pracowała w Polskiej Żegludze Bałtyckiej w Kołobrzegu, a po wyjściu za mąż, przeniosła się do oddziału PŻB w Warszawie, gdzie aż do emerytury prowadziła Morskie Biuro Podróży. Posiadała licencje pilota wycieczek po Skandynawii. Irena była osobą pogodną, ambitną, samodzielną, bardzo pracowitą, dobrze zorganizowaną, bardzo sprawną fizycznie. Akceptowała siebie we wszystkich rolach życiowych. Była znakomitym organizatorem wycieczek. Dzięki pilotowaniu przez Irenę wycieczek po Skandynawii, wiele osób, w tym i ja doświadczyło oczarowania pięknymi krajobrazami, między innymi Norwegii. Umiejętnie integrowała uczestników wycieczek, w czasie których nawiązywały się prawdziwe przyjaźnie. Irena była bardzo lubiana, umiała zjednywać sobie ludzi. Kochała też swoja rodzinę i oddawała się jej bez reszty. Irenę poznałam 20 lat temu, wtedy w czerwcu, 2 miesiące po operacji onkologicznej prowadziła wycieczkę po fiordach Norwegii. Teraz, tymi słowami chcę uhonorować tę Postać, za Jej wręcz bohaterskie, dwudziestoletnie zmaganie się z chorobą nowotworową. Nigdy nie narzekała , nigdy nie była zgorzkniała, nie obnosiła się ze swoim cierpieniem, nie zamartwiała się na przyszłość. Wyznawała zasadę cieszenia się każdą chwilą. Wierzyła, że życie warte jest wszystkich doświadczeń. Kochała życie w jego różnych barwach. Życie mimo cierpień było dla Niej najwyższą wartością, może dlatego była tak zdyscyplinowaną pacjentką onkologiczną. Ważnym aspektem kształtowania się strategii radzenia sobie z chorobą nowotworową u Ireny, stanowił wysoki poziom nadziei, aktywna postawa i brak lękowego zaabsorbowania. Doświadczyła ponad 130 sesji tzw. chemii w Instytucie Onkologii, nie licząc innych postaci terapii. W tym 20 letnim okresie choroby prowadziła biuro podróży, pilotowała wycieczki, wielokrotnie wyjeżdżała na narty w Alpy, dużo podróżowała po Europie i Polsce. Z Ireną odbyłam też indywidualną wycieczkę do Stanów Zjednoczonych. Od siedmiu lat Irena zmagała się z przerzutami nowotworu do licznych organów. Przeżyła 4 operacje chirurgiczne w tym przerzut nowotworu do kręgosłupa w ostatnim roku życia. W ostatnim roku życia poza osłabieniem, brakiem apetytu, utratą możliwości poruszania się z powodu niedowładu nóg (przesiadka na wózek inwalidzki), dołączyły się okrutne bóle kostne. A ból to esencja cierpienia. Ale nigdy, prawie do końca swoich dni nie traciła nadziei na poprawę samopoczucia , na dostęp do nowych leków, na uśmierzenie bólu. Zmarła 8 stycznia w domu, wtedy "wyłączono Jej prąd w środku dnia"… W dniu pogrzebu, 22 stycznia 2021r. Irenę pożegnało bardzo liczne grono osób, zarówno w kościele Dominikanów na Służewcu, jak i na Cmentarzu Służewskim Nowym. Warto odnotować bogactwo kwiatów którymi pokryto grób. Od teraz formą spotkania z Ireną będą dobre wspomnienia … Zresztą… Those we love, don’t go away, They walk beside us every day, Unseen, unheard, But always near, So loved, so missed, So very dear…

Janina Maciejczyk