– To ogromny cios dla rodziny, ale również dla policjantów, którzy bardzo Mateusza lubili. Nic nie będzie już takie samo. To też pokazuje, że ten wirus jest nieobliczalny, coraz częściej umierają ludzie, którzy są zdrowi i silni – mówił komendant powiatowy policji w Człuchowie Tomasz Kąkolewski po śmierci Mateusza Króla. Sierż. sztab. Mateusz Król w policji pracował od 2013 r., najpierw w służbie patrolowej, a następnie w Wydziale Kryminalnym Komendy Powiatowej Policji w Człuchowie. Pierwsze objawy koronawirusa pojawiły się u niego 18 listopada 2020 r. Tydzień wcześniej został oddelegowany służbowo do Warszawy na Marsz Niepodległości. Zmarł 29 listopada. Miał 34 lata. Pozostawił żonę oraz dwóch synów w wieku 3 i 6 lat. Został pochowany 5 grudnia 2020 roku na cmentarzu komunalnym w Dębnicy. Podczas mszy pogrzebowej ksiądz Andrzej Wierzchowski mówił: – Mateusz w ostatnich dniach cierpiał, ale też pokazywał, jak bardzo kocha rodzinę, najbliższych, przyjaciół, kolegów z pracy. Człowiek tak długo żyje, jak żyje o nim pamięć. Dlatego pamiętajmy o Mateuszu jako radosnym człowieku. Sierż. Król został pośmiertnie awansowany do stopnia młodszego aspiranta policji. Podczas pogrzebu odczytano słowa komendanta głównego policji: „Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia…” – słowa roty, które sierż. sztab. Mateusz Król wypowiedział podczas ślubowania, wypełnił do końca.