Aktorka teatralna i filmowa. Pamiętna z setki epizodów kina polskiego i jednej wielkiej, godnej Charliego Chaplina roli męskiej - w „Moim Nikiforze” (200) Krzysztofa i Joanny Krauzów, za którą zbierała nagrody na całym świecie. Krystyna Feldman urodziła się we Lwowie w artystycznej rodzinie: jej matka, Katarzyna Feldman była wokalistką operową, ojciec - Ferdynand Feldman - cenionym aktorem. W 1937 roku zdała aktorski egzamin eksternistyczny w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie. W tym samym roku debiutowała w Teatrze Miejskim we Lwowie, z którym związana była do wybuchu II wojny światowej. Pod sowiecką okupacją, w latach 1939-41 Krystyna Feldman prowadziła Teatr Robotniczy w Zimnej Wodzie. Związana z Armią Krajową, służyła w podziemiu, jako łączniczka. Po wojnie grała w teatrach w Łodzi, Katowicach, Szczecinie, Opolu i Krakowie. Z Poznaniem związała się w 1976 r. Najpierw z Teatrem Polskim, a od 1983 r. z Nowym. Dla poznaniaków Krystyna Feldman była przez 30 lat szczególnym człowiekiem-instytucją. Rozpoznawalną na ulicy, ale dostępną i życzliwą jak dobry sąsiad. Napotykaną w tramwaju, w sklepie, a także w kościele, gdzie chętnie służyła swą pomocą w przedsięwzięciach artystycznych. Od początku kariery aktorskiej grywała role charakterystyczne: debiutowała w lwowskim teatrze, jako chłopiec w „Kwiecie paproci”. Później kilkakrotnie zamieniała się na scenie w mężczyzn (m.in. w „Weselu”, „Domu otwartym”, „Roberto Zucco”). Rzadko powierzano jej główne role - jak w „Krzesłach” Ionesco w Teatrze Nowym w Poznaniu. W sumie wcieliła się w prawie sto postaci, choć pozostawała przez lata mistrzynią drugiego planu: niewykorzystaną w pełni, ale bez kompleksów. - Nie miałam predyspozycji, by grać Julię czy Desdemonę - mówiła „Gazecie Wyborczej”. - Nie byłam typem amantki - blondynki ze ślicznym, niebieskim okiem. I miałam zupełnie nieamanckie wnętrze. Swoją późną, niewiarygodną wręcz popularność Krystyna Feldman zawdzięczała roli babki Rozalii w telewizyjnym serialu „Świat według Kiepskich”, oraz – a może przede wszystkim - Krzysztofowi Krauzemu i Joannie Kos-Krauze. To dzięki nim ponad 80-letnią wtedy Feldman odkrył świat: za wybitną rolę Nikifora, do którego była bliźniaczo wręcz podobna, otrzymała aktorskie nagrody, m.in. w Karlowych Warach, Valladolid, Pune, Kijowie i Zimbabwe. - Nie mam ich już gdzie trzymać - mówiła. Pracowała niemal do końca - kilka tygodni przed śmiercią w Teatrze Nowym w Poznaniu odbyła się premiera jej monodramu „I to mi zostało”. W tym niecodziennym, autobiograficznym spektaklu, pośród rozstawionych na scenie starych mebli, opowiadała o własnym życiu: pierwszych pocałunkach, rodzicach („Ojciec był tak podobny do Napoleona, że mógł go grać bez charakteryzacji”), zmarłym w 1953 roku mężu, o wrześniu 1939 roku, stanie wojennym i polskim papieżu, którego kilka lat wcześniej w kwestionariuszu Prousta wymieniła, jako swojego ulubionego bohatera.