Ryszard Kapuściński

Ryszard Kapuściński

Ur. 04.03.1932 Zm. 23.01.2007

Wspomnienie

Był najsłynniejszym polskim pisarzem drugiej połowy XX w. Jedynym, który zyskał wielką międzynarodową sławę. Urodził się w Pińsku na Polesiu (dziś Białoruś). Przyznał kiedyś, że dlatego tak chętnie przebywał w biednych krajach, gdyż było w nich coś z Polesia. Miał siedem lat, gdy wybuchła wojna. Rodzina uciekła spod okupacji sowieckiej i zamieszkała w Sierakowie, w Puszczy Kampinoskiej. Kiedy pytano go w wywiadach o strach, jaki towarzyszył mu jako reporterowi na frontach świata, mówił: - Dla tych, którzy ją przeżyli, wojna nigdy nie kończy się w sposób ostateczny. Maturę zdał w 1950 r. Był wybijającym się sportowcem, został wicemistrzem juniorów Warszawy w boksie. Pisywał też wiersze. Zadebiutował w wieku 17 lat w tygodniku „Dziś i jutro”. Dzięki poetyckim publikacjom trafili do niego redaktorzy dziennika „Sztandar Młodych”. Po maturze został gońcem. Z czasem utalentowany goniec zaczął drukować własne relacje. W roku 1951 rozpoczął studia na polonistyce Uniwersytetu Warszawskiego, przeniósł się jednak na historię. 21 sierpnia 1955 r. ukazał się „Poemat dla dorosłych” Adama Ważyka, o beznadziejnym życiu budowniczych Nowej Huty. Partia uznała wiersz za antyrobotniczy. „Sztandar Młodych” wysłał do Nowej Huty Kapuścińskiego. 30 września 1955 r. ukazał się jego reportaż „To też jest prawda o Nowej Hucie”. Ta prawda to: prymitywne, nieludzkie warunki życia, brud, głód, zacofanie. Za ten reportaż w 1956 roku, na fali odwilży, Kapuściński otrzymał pierwszą nagrodę - Złoty Krzyż Zasługi. Jednak, aby młody reporter przestał zajmować się niewygodnymi tematami, redakcja wysłała go w świat. W 1956 roku wyjechał do Indii, odwiedził Afganistan i Pakistan. Nie mógł z nikim porozmawiać, bo mówił tylko po polsku. Na lotnisku w Rzymie kupił „Komu bije dzwon” po angielsku, a w walizce miał słownik. Tak poznał angielski. W 1957 roku Kapuściński odszedł ze „Sztandaru”. Trafił do Polskiej Agencji Prasowej, potem Dariusz Fikus zaproponował mu etat w „Polityce”. Na początku lat 60. narodził się Trzeci Świat. Kongo, najbardziej niedostępny kraj Afryki, otrzymało niepodległość, ale zaraz przeżyło bunt armii, belgijską interwencję, anarchię i rzeź. Nie było szans na wjazd tam z polskim paszportem. Kapuściński nielegalnie, przez dżunglę przedarł się do Konga. Opisał to 18 lat później w „Wojnie futbolowej” (1978). W 1962 roku wrócił do PAP i został korespondentem w Afryce. O narodzinach Trzeciego Świata pisał w „Czarnych gwiazdach” (1963) i „Gdyby cała Afryka” (1969). Od tego czasu o książkach Kapuścińskiego recenzenci napiszą więcej słów, niż zawierają te książki. Uważał, że jego książka „Jeszcze dzień życia” (1976) powstała tylko dlatego, że do Angoli nie chciał jechać żaden dziennikarz. Do Iranu pojechał dlatego, że bał się tam jechać inny kolega. W Afryce Kapuściński zachorował na gruźlicę i malaryczne zapalenie opon mózgowych. W połowie 1967 r. wyjechał do siedmiu azjatyckich i zakaukaskich republik ZSRR. Z tej podróży powstała książka „Kirgiz schodzi z konia” (1968). Recenzenci podkreślali, że powstała impresja o krajach postrzeganych dotąd monolitycznie jako „radziecka Azja”. Jesienią 1967 roku Ryszard Kapuściński został korespondentem PAP w Ameryce Łacińskiej. Spędził tam pięć lat. Mieszkał w Chile, Meksyku, Boliwii, Brazylii. Zaowocowało to książkami: „Dlaczego zginął Karl von Spreti” (1970) o Gwatemali na tle porwania i zamordowania niemieckiego ambasadora oraz „Chrystus z karabinem na ramieniu” (1975) o Boliwii, Dominikanie i Haiti. Cztery razy miał być rozstrzelany - żołnierze, których spotykał, podejrzewali, że działa na korzyść wroga. Kiedyś uniknął śmierci tylko dzięki temu, że żołnierz, który miał go zastrzelić, był tak pijany, że nie mógł sobie poradzić z rewolwerem. Walczył o przeżycie w sumie na 12 frontach (kilka razy na pierwszej linii). Starał się jednak - dla zasady - nie mieć przy sobie broni, nawet noża. W 1974 roku rozpoczął pracę w tygodniku „Kultura” (pisał tam do 1981 roku) i od razu pojechał do Afryki. W Angoli, która odzyskała niepodległość, rozpoczęła się wtedy wojna domowa. Jej przebieg opisał w „Jeszcze dzień życia” (1976). Zredukował w niej fakty do tła, na pierwszy plan wysuwając własne doznania. Tym samym zamanifestował indywidualne podejście do opisywania świata. Była to zapowiedź gatunku, jaki będzie uprawiał w przyszłości: reportaż eseistyczny lub esej reporterski - jak sam to nazywał - bez tysięcy niepotrzebnych liczb i faktów, gdzie obserwacja jest pretekstem do szerszej intelektualnej refleksji. „Jeden Kapuściński wart jest tysiąca skamlących i fantazjujących gryzipiórków” - napisał Salman Rushdie w przedmowie do brytyjskiego wydania książki. Dwie pozycje przyniosły mu międzynarodowy rozgłos: „Cesarz” (1978) o świetności i upadku Hajle Sellasje w Etiopii i „Szachinszach” (1982) o dworze szacha Rezy Pahlawiego w Iranie. W superlatywach pisali o nim: John le Carre, Norman Mailer, Susan Sontag. John Updike uznał „Cesarza” za „magiczną refleksję, która często przemienia się w poezję i aforyzm”. „Cesarz” porównywany był do pisarstwa Camusa i Voltaire'a. W 1983 r. „Sunday Times” wybrał „Cesarza” na książkę roku. W sierpniu 1980 r. Kapuściński wyjechał na Wybrzeże, przez 12 dni obserwował wydarzenia w Szczecinie, Gdańsku i Elblągu. Niestety, z tamtego czasu powstało raptem sześć stron znormalizowanego maszynopisu: zapiski wydrukował dziesięć lat później w „Lapidarium” (1990). Rok 1989 to początek podróży po upadającym radzieckim imperium. Z przerwami trwała ona do 1991. Przebył ponad 60 tys. kilometrów, przeprowadził ponad 1,5 tys. rozmów. „Imperium” było trzecią książką Kapuścińskiego, która zrobiła oszałamiającą karierę na Zachodzie. Jej autor stał się najczęściej tłumaczonym polskim pisarzem. „Cesarza” wydano na świecie 28 razy, „Imperium” - 23 razy. W 1986 roku czytelnicy poznali go, jako dojrzałego poetę. Wydał tomik wierszy – „Notes”. W 1990 r. ukazał się pierwszy tom „Lapidarium” - zbiór drobnych refleksji z lektur i podróży. Następne tomy cyklu coraz częściej przestają być osobistymi uwagami, a stają się refleksją nad naturą świata. Kiedy zaczął pisać „Heban” (1998) - syntetyczny esej o Afryce - zgromadził 260 pozycji na temat tego kontynentu. Chciał, aby książka ta uporządkowała wiedzę człowieka Zachodu o Czarnym Lądzie. Marzył, by tak jak o Afryce napisać syntetyczny reporterski obraz całego globu. Najlepiej - historię „Jednego dnia świata”, a zacząłby ją od opisu obrazu: jak słońce wstaje nad Tybetem, nad Saharą, nad Florencją i Limą. Zmarł w warszawskim szpitalu Akademii Medycznej przy ul. Banacha po długiej, ciężkiej chorobie.

Mariusz Szczygieł, MJ

Zdjęcie profilowe: Piotr Wójcik/Agencja Gazeta