Robert Altman

Robert Altman

Ur. 20.02.1925 Zm. 20.11.2006

Wspomnienie

Reżyser, o którym mówiło się, że był jednym z niewielu filmowców, którzy „nie sprzedali się” Hollywoodowi. Jego specjalnością były wielowątkowe freski pokazujące przemiany społeczne i obyczajowe we współczesnej Ameryce - np. „Nashville” (1975), z 24 postaciami wędrującymi przez stolicę amerykańskiej muzyki country (Keith Carradine śpiewa tu oscarową piosenkę „I am easy”), „Dzień weselny” (1978), z familijnymi intrygami uchwyconymi na obrzeżach ceremonii ślubnej, czy „Na skróty” (1993, Złoty Lew w Wenecji) według Raymonda Carvera, ciąg znakomicie zmiksowanych obrazków o nieudanym życiu w południowej Kalifornii. Za to w jego rozgrywającym się w latach 30. XX wieku w Wielkiej Brytanii „Gosford Park” (2001) piętra arystokratycznej rezydencji są niby szczeble drabiny społecznej (najbogatsi na samej górze, służba w piwnicy). Urodził się w Kansas w rodzinie sprzedawcy ubezpieczeń. Uczył się u jezuitów (matka była gorliwą katoliczką). Po studiach inżynierskich wstąpił do akademii wojskowej. Pod koniec II wojny światowej służył we Francji, jako pilot bombowca. Pisywał do gazet, był autorem scenariuszy radiowych, przynależąc do nowojorskiej bohemy, zajmował się nawet tatuowaniem psów. Potem przez dziewięć lat kręcił dokumenty instruktażowe dla przemysłu (zarabiał 250 dol. tygodniowo). W kinie debiutował niskobudżetowym "The Deliquents" (1957), o niedojrzałym chłopaku wciągniętym za sprawą dziewczyny do ulicznego gangu. Jego następne dwie fabuły zrobiły klapę. Po dokumencie „The James Dean Story” Altman trafił do telewizji, gdzie nakręcił dziesiątki serialowych odcinków - m.in. „Bonanzy” (lubił zwłaszcza te zabawne, w których prym wiódł gruby Hoss grany przez Dana Blockera) i „Alfred Hitchcock przedstawia”. Sławę przyniósł mu „MASH” (1970, Złota Palma w Cannes), czarna komedia o szpitalu polowym na wojnie w Korei (scenariusz odrzuciło wcześniej kilkunastu reżyserów!) zapowiadająca, że jakiegokolwiek gatunku się Altman dotknie, spojrzy nań w sposób oryginalny. Gdy nakręcił western „McCabe i pani Miller” (1971, śpiewa tu Leonard Cohen) za bohaterów wziął właściciela burdelu na Dzikim Zachodzie (Warren Beatty) i prostytutkę (Julie Christie), zaś w „Buffalo Bill i Indianie” (1976, Złoty Niedźwiedź w Berlinie) pokazał, jak autentyczni herosi prerii (grani m.in. przez Paula Newmana i Geraldine Chaplin) prostytuują się w objazdowej rewii za pieniądze. Gdy zekranizował „Długie pożegnanie” Chandlera (1973), to jako Marlowe'a obsadził kojarzonego z wygłupami Elliotta Goulda a w finale kazał detektywowi zabić przyjaciela (czego nie ma w powieści). Istotę stosunków hollywoodzkich przedstawił w satyrycznym „Graczu” (1992, w filmie przemyka przed kamerą aż 65 sław kina), w którym triumfuje cyniczny producent (Tim Robbins) - morderca i złodziej. Żartował: „Hollywood i ja nie konkurujemy ze sobą. Oni sprzedają buty, ja robię rękawiczki”. Ze świata mody zakpił w „Pre^t-a-porter” (1994). Altman założył własną firmę producencką Lions Gate Film i miał stały zespół współpracowników (grywał u niego m.in. Tom Waits), co pozwalało mu kręcić taniej. Gdy nie chciano go w kinie, pracował w teatrze, w operze albo wyjeżdżał za granicę - w ten sposób dla Francuzów nakręcił film „Vincent & Theo” (1990), o braciach van Gogh (Vincenta grał Tim Roth). W latach 80. wyspecjalizował się w ambitnych realizacjach telewizyjnych. W 1984 roku powstał „Secret Honor”, 80-minutowy łże-dokument (nazywano go „fikcyjną medytacją”) udający prawdziwą spowiedź przed kamerą upadłego prezydenta Richarda Nixona (wcielił się w niego Philip Baker Hall). Trzy lata później Altman nakręcił „Basements” (1987) na podstawie dwóch jednoaktówek Harolda Pintera, obsadzając Johna Travoltę (grubo wcześniej niż Tarantino) w roli płatnego zabójcy. Altman miał subtelne poczucie humoru - w czołówce filmu „MASH” słyszymy ogłaszaną przez głośniki zapowiedź nocnego pokazu filmów w polowym szpitalu. Ostatni na liście zapowiadanych tytułów jest... „MASH”. Do Księgi rekordów Guinnessa trafiła premiera jego „Brewstera McClouda” (1970, o chłopaku marzącym o lataniu), która odbyła się w astrokopule w Huston w obecności 23 930 osób. Na początku 2006 r. debiutował, jako reżyser teatralny w Londynie na deskach Old Vic, wystawiając sztukę Arthura Millera „Resurrection Blues”. Jego ostatnim filmem było „A Prairie Home Companion”, o tym, co działo się na zapleczu popularnego amerykańskiego show radiowego (grają tu m.in. Tommy Lee Jones i Meryl Streep). Oscara, i to honorowego, a nie za konkretny film, Robert Altman dostał dopiero w 2006 roku. - Filmowanie to szansa przeżycia życia wielokrotnie – mówił.

Jacek Szczerba

Zdjęcie profilowe: Rex/East News