Jadwiga Ryś

Jadwiga Ryś

Ur. 22.09.1932 Zm. 13.04.2018

Wspomnienie

Jadwiga urodziła się na wsi w wielodzietnej rodzinie. Jej rodzice byli jak na tamte czasy bardzo światłymi ludźmi. Tata wieloletni organista parafialny oraz żołnierz trzech wojen. Mama kobieta mądra i otwarta prowadząc Koło Maryjne postawiła na edukację wiejskich kobiet, łącznie ze zwiedzaniem dalekich kresów ówczesnej Polski. Dało to Jadwidze solidne wychowanie – katolickie i patriotyczne w najlepszym słowa tego znaczeniu. Była osobą wierzącą, ale jednocześnie była wielkim krytykiem Kościoła znając tenże Kościół, także przez swoich Rodziców, od kuchni. Tłumaczyła i wskazywała na ułomności i patologie Kościoła w czasach, w których temat ten był traktowany jako absolutne tabu. Dla Jadwigi bardzo ważna była Rodzina – ta bliska i ta bardzo szeroko rozumiana. Jej jedność, zgoda, szacunek i wzajemna pomoc. Cechowała ją ogromna empatia do ludzi, a bezinteresowną pomoc traktowała jako bazową część swojego życia. Jej Mama nauczyła ją świetnie gotować i kultywować tradycyjne potrawy. Pewnie i także z tego powodu nasz dom był zawsze otwarty dla wszystkich chętnych, a w niektórych okresach wyglądał jak stołówka pełna studentów - moich kuzynek i kuzynów. Wiadomo, że kuchnia każdej mamy jest zawsze najlepsza, ale Jadwiga była artystką kuchni, gdzie tradycja wzbogacona była zaskakującymi elementami. Miała także wiele innych talentów. Potrafiła uszyć piękne sukienki z dostępnych w tym okresie tkanin, czasami delikatnie mówiąc, symbolicznej jakości. Liczne grono dziewczynek w całej wielkiej Rodzinie z radością nosiło w tych szarych czasach bardzo kolorowe i zabawne stroje. Empatia i pomoc przelały się także na jej społeczną działalność. Blisko 10 lat pracowała bezinteresownie w licealnej Radzie Rodziców (czy też Komitecie Rodzicielskim) i nie raz była pośrednikiem trudnych spraw pomiędzy uczniami, a nauczycielami. Doskonale rozumiała młodzież i nigdy o nikim nie mówiła źle zawsze wskazując pozytywne cechy, a o złych manierach i nawykach rozmawiała tylko w cztery oczy bezpośrednio z zainteresowanym. Organizowała wycieczki i spotkania, czy nawet posiłki dla uczniów. Uwielbiała kwiaty. Każdą wolną chwilę spędzała w ogrodzie działkowym pielęgnując i opiekując się roślinami. Cieszyła się i dzieliła plonami ze wszystkimi. Kwiaty też bardzo ją lubiły i wyhodowała wiele pięknych okazów, których „sadzonki” rozeszły się po całej Rodzinie. Była osobą niezwykle skromną i oszczędną. Czasami nawet przesadnie choć pewnie i z tego powodu, przy często bardzo ograniczonych zasobach w naszym domu, nigdy nam niczego nie brakowało i zawsze jeszcze coś zostawało, aby się podzielić z innymi. Była świetnym „spowiednikiem”. Słuchała z uwagą i skupieniem. Rozumiała. Później tłumaczyła i wyjaśniała najbardziej trudne „życiowe” sprawy często analitycznie nawet przewidując przyszłość. Nie było dla niej tematów trudnych ani niedostępnych. Jednocześnie potrafiła z precyzją i dosadnością wyjaśnić błędy i zagrożenia. Prosto z mostu. Wiele ludzi z Rodziny i nie z Rodziny przychodziło do niej po prostu pogadać. Czasami telefon był „zajęty” godzinami. No cóż – ja często żałuję, że nie wszystkie jej rady rozumiałem i nie wszystkich posłuchałem. Tak jak bardzo żałuję, że już nie mam z kim porozmawiać w tak szczególny sposób, nie mogę spróbować fenomenalnej potrawy, ani popatrzeć na kojący uśmiech Mamy.

Syn, Córka i Wnuki