Juliette Gréco

Juliette Gréco

Ur. 07.02.1927 Zm. 23.09.2020

Wspomnienie

Juliette Gréco, obok Édith Piaf i Georges'a Brassensa, była gwiazdą klasycznej francuskiej piosenki. Śpiewała teksty takich twórców jak Raymond Queneau, Jacques Prévert, Jacques Brel, Léo Ferré, Boris Vian czy Serge Gainsbourg. Do jej najsłynniejszych utworów należały „Sous le ciel de Paris”, „Parlez-moi d'amour” czy „Les Feuilles Mortes”. Charakterystyczny wygląd - ciemne włosy do ramion i oczy mocno podkreślone eyelinerem - pełen ekspresji ruch sceniczny i zmysłowy głos przyniosły jej status diwy i muzy powojennych francuskich egzystencjalistów. Juliette urodziła w 1927 r. w Montpellier. Kiedy jej rodzice się rozstali, Juliette i starszą siostrę Charlotte przez pierwsze lata wychowywali dziadkowie ze strony matki. W 1933 roku matka zabrała córki do Paryża. - Matka miała niezwykłą wyobraźnię, była kobietą lewicy, działaczką - wspominała po latach Juliette, która imię otrzymała właśnie na cześć rodzicielki. Małą Juliette pasjonował taniec, więc jako dwunastolatka wyprosiła u matki lekcje w szkółce tanecznej działającej przy Operze Garnier. Spokojne życie w Paryżu przerwał wybuch II wojny światowej. Matka Juliette działała w ruchu oporu, w 1943 została aresztowana. Za jej córkami podobno podążał oficer gestapo. Dziewczyny zostały pobite, ale Juliette udało się zniszczyć dokumenty, które przenosiła jej siostra, łączniczka. Juliette została zwolniona, a siostra i matka zesłane do Ravensbrück, wróciły po wyzwoleniu obozu w 1945 r. Pod nieobecność matki i siostry dziewczyną zaopiekowali się znajomi o artystycznych zainteresowaniach. Wtedy Juliette postanowiła zostać aktorką. Wystąpiła w ponad 20 obrazach. Polscy kinomani widzieli ją m.in. w „Helenie i mężczyznach” (1956) Jeana Renoir i „Nocy generałów” (1967) Anatole’a Litvaka. Pod koniec lat 40. Gréco zaczęła występować w jednym z paryskich kabaretów. Obracała się w kręgach paryskiej bohemy, często odwiedzałą kawiarnię Saint Germain. Spotykała Jeana-Paula Sartre'a i Simone de Beauvoir, kłóciła się z Albertem Camusem. Poznała też jazzmana Milesa Davisa, w którym się zakochała. Ten pisał dla niej muzykę, ale para rozstała się, bo Gréco nie chciała porzucić nieźle rozwijającej się już kariery w kraju i wyjechać do USA. Jej piosenki idealnie oddawały ducha powojennej Francji. Były w nich egzystencjalny niepokój, niepewność, frustracja, ale i nadzieja. Jej utwory były znane nie tylko w Europie, Gréco koncertowała też m.in. w Brazylii, USA, Izraelu, Japonii. - Aby nie dać się temu, że zbliża się koniec, musisz kochać to, co robisz, szaleńczo, kochać swoją pracę tak, jak ja ją kocham - mówiła już po osiemdziesiątce. - Śpiewałam nawet wtedy, kiedy spacerowałam, delektowałam się tym, co młody mężczyzna powiedział mi kiedyś pod koniec trasy koncertowej: „Ona jest niezła, ta Gréco!”. W 2015 r. wyruszyła w ostatnią trasę koncertową zatytułowaną „Merci” („Dziękuję”). - Mam 88 lat, nie chcę utykać, wchodząc na scenę - mówiła wówczas francuskiej prasie. - To kwestia uprzejmości i godności. Chcę stać. Nie chciałabym, by ktokolwiek się nade mną litował. Nienawidzę tego. Juliette Gréco zmarła w miejscowości Ramatuelle, nieopodal Saint-Tropez.

Natalia Szostak

Zdjęcie profilowe: akg-images / Ingo Barth / EAST NEWS