Reżyser, scenarzysta i aktor, zdobywca dwóch Oscarów. A wcześniej również bokser i dziennikarz. John Marcellus Huston urodził się w Nevadzie, był jedynym dzieckiem dziennikarki sportowej Rhei Gore i aktora Waltera Hustona. Właśnie dzięki ojcu po raz pierwszy wystąpił na scenie – miał wtedy trzy lata. Cztery lata później rodzice Johna rozwiedli się i od tej pory chłopak dzielił czas między wyjazdy z ojcem na jego przedstawienia wodewilowe i reporterskie podróże z matką. Jako nastolatek porzucił szkołę i wybrał życie bardziej ekscytujące niż ślęczenie nad podręcznikami – został bokserem. Nie bez sukcesów: w Kalifornii wygrał amatorskie mistrzostwa w wadze lekkiej. Niestety, z powodu poważnej kontuzji musiał porzucić marzenia o karierze sportowej. Krótko potem diametralnie zmienił front: zainteresował się sztuką. Postanowił zostać malarzem, dlatego zapisał się do Los Angeles' Smith School of Art. Innym talentem, jaki się wkrótce ujawnił u młodego Hustona było pisanie. Na krótko został dziennikarzem „New York Daily Graphic”, ale wkrótce udał się do Hollywood, by szukać szczęścia, jako scenarzysta. W zdobyciu pracy pomogła mu sława ojca – dostał posadę w Universal Studios, gdzie Walter Huston był jedną z gwiazd. John pisał dialogi do takich filmów, jak m.in. „Wyrok morza” (1931) i „Law and Order” (1932). Później – po przejściu do Warner Brothers Studio – współtworzył scenariusze do „Jezebel – dzieje grzesznicy” (1938), „Dr. Clitterhouse” (1938), „Juarez” (1939), „Wichrowych wzgórz” (1939), „Eksperymentu doktora Ehrlicha” (1940). W 1941 roku młody scenarzysta zadebiutował w roli reżysera. I od razu zrobił arcydzieło kina kryminalnego, które zapoczątkowało nowy gatunek - film noir. „Sokół maltański”, bo o tym obrazie mowa, to obraz, w którym są świetnie zarysowane postaci, i który ma wyrazistą akcję, ostre dialogi i Humphreya Bogarta w roli ostatniego sprawiedliwego cynika. Film okazał się sukcesem i otworzył Johnowi Hustonowi drogę do wspaniałej – jak się okazało – kariery reżyserskiej. Na jego koncie są takie tytuły, jak „Skarb Sierra Madre” (1948), „Asfaltowa dżungla” (1950), „Afrykańska królowa” (1951), „Moby Dick” (1956), „Skłóceni z życiem” (1961), „Człowiek, który chciał być królem” (1975), „Ucieczka do zwycięstwa” (1981), „Pod wulkanem” (1984), „Honor Prizzich” (1985). Do większości z nich napisał scenariusze. Ale z powodzeniem sprawdzał się też, jako aktor. Zagrał m.in w „Chinatown” (1974) Romana Polańskiego. Ostatnim filmem Johna Hustona była adaptacja opowiadania Jamesa Joyce’a „Zmarli” ze zbioru „Dublińczycy”. Schorowany, nękany rozedmą płuc reżyser poruszał się na planie w wózku inwalidzkim. Osobiście nadzorował filmowanie scen w pomieszczeniach na planie w Kalifornii, ale na wyjazd i kręcenie plenerów w Irlandii już nie miał siły – te utrwalono bez jego udziału, chociaż według jego dokładnych wskazówek. Premiery filmu zaplanowanej podczas festiwalu w Wenecji już jednak nie doczekał – zmarł krótko przed rozpoczęciem imprezy. John Huston, w ciągu bez mała 50 lat, wyreżyserował w sumie 37 filmów, za które dostał łącznie 15 nominacji do Oscara. Odebrał dwie statuetki - za scenariusz i reżyserię „Skarbu Sierra Madre”.