Andrzej Zawada

Andrzej Zawada

Ur. 16.07.1928 Zm. 21.08.2000

Wspomnienie

Mimo że sam nie stanął na szczycie żadnego ośmiotysięcznika, Andrzej Zawada pozostanie jednym z najbardziej znanych polskich himalaistów. Do historii przejdzie dzięki niepospolitym zdolnościom organizatorskim - był szefem wypraw wspinaczkowych na najwyższe szczyty świata. Andrzej Zawada urodził się w Olsztynie, który wtedy znajdował się w granicach Prus Wschodnich. Pochodził z rodziny, w której nie uciekano od ryzyka. Jego dziadek – Tomasz Rawicz-Zawada – walczył w powstaniu styczniowym w 1863 r., ojciec Filip był legionistą, brał udział w kampanii roku 1920. Lata okupacji hitlerowskiej rodzina Zawadów (już bez ojca, który zmarł na gruźlicę w 1931 r.) przeżyła w Rabce-Zdroju. To wtedy Andrzej Zawada zaczął swoją przygodę z górami, wędrując – mimo zakazu okupanta – tatrzańskimi szlakami. Po wojnie Zawadowie zamieszkali na Dolnym Śląsku – we wsi Matejkowice (dziś Przesieka) pod Jelenią Górą. Od 1947 roku - po maturze zdanej w jeleniogórskim liceum ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego - Andrzej Zawada przez dwa lata studiował fizykę na wydziale matematyczno-fizycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, potem kontynuował naukę w Instytucie Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Po studiach, aż do 1993 roku, był sejsmologiem w Instytucie Geofizyki Polskiej Akademii Nauk. Poważną przygodę z górami Andrzej Zawada zaczął właśnie po przyjeździe do Warszawy, kiedy poznał środowisko stołecznego Klubu Wysokogórskiego. Pierwsze szkolenie w terenie odbył na Hali Gąsienicowej w 1951 roku. Po raz pierwszy wspinał się zimą w sezonie 1952-53. Od roku 1956 roku sam zaczął organizować wyprawy w Tatry i regularnie zapisywał się w kronikach polskiego taternictwa, uczestnicząc w (z reguły pionierskich) zimowych przejściach m.in. 75-kilometrową granią Tatr, od przełęczy Zdziarskiej do Huciańskiej bez korzystania ze schronisk (1959), północno-wschodnią ścianą Rumanowego Szczytu (1956), prawym filarem wschodniej ściany Kaczej Turni i wschodnią ścianą Ganku (1963). Po Tatrach (oraz Alpach w latach 60.) przyszła kolej na wysokie góry w Azji. W 1970 roku Andrzej Zawada wspiął się na swój pierwszy siedmiotysięcznik - Pik Lenina (7134 m) w Pamierze. W następnym roku zdobył Kunyang Chhish (7852 m.) w górach Karakorum w Afganistanie. - Nie ma dla mnie piękniejszej góry i wspanialszego sukcesu – wyznał później w wywiadzie dla magazynu „Góry”. W 1973 roku kierował pierwszą zimową wyprawą w Hindukusz, podczas której - jako pierwszy człowiek - przekroczył zimą granicę 7 tys. metrów i zdobył Noszak (7492 m.), najwyższy szczyt Afganistanu. Ten sukces otworzył mu drzwi do wypraw w Himalaje w najtrudniejszych, bo zimowych, warunkach. Wraz z Andrzejem Heinrichem w 1974 roku, w drodze na Lhotse, jako pierwszy człowiek przekroczył zimą granicę ośmiu tysięcy metrów. Pewnie stanąłby wtedy na szczycie (do wierzchołka zabrakło im 250 m), gdyby nie nagłe załamanie pogody. Ale kierowane przez Amdrzeja Zawadę polskie wyprawy zdobyły zimą Lhotse, Mount Everest i Cho Oyu. Przed Polakami nikomu nie udał się podobny wyczyn. - Wejście na szczyt to wynik pracy całej ekipy - mówił „Gazecie Wyborczej”. - Jedna z wypraw w ogóle nie chciała powiedzieć, kto z uczestników był na szczycie. Bo sukces jest wspólny. Zawada był autorem filmów i fotografii z wypraw wysokogórskich, współautorem książek alpinistycznych, honorowym członkiem brytyjskiego Alpine Club, francuskiego Groupe de Haute Montagne oraz amerykańskiego The Explorers Club. W polskim świecie wspinaczkowym był duszą towarzystwa; unikał za to, jak mówił, „ludzi chamskich i pozbawionych poczucia humoru”. Wspinacze żartobliwie nazywali go czasami „Wodzem”. Zmarł po długiej walce z rakiem. Jego imieniem nazwano m.in. Festiwal Górski w Lądku-Zdroju, oraz nagrodę przyznawaną przez prezydenta Gdyni dla młodych podróżników.

Redakcja

Zdjęcie profilowe: Akpa