Ennio Morricone

Ennio Morricone

Ur. 10.11.1928 Zm. 06.07.2020

Wspomnienie

Legendarny kompozytor napisał muzykę do ponad 500 filmów. Wstawał o czwartej rano, gimnastykował się, czytał gazety, do pracy zamykał się o 8.30. W ciągu roku potrafił oprawić muzyką ponad 20 filmów. Morricone to wyjątkowy przypadek – najpierw, w 2007 r., dostał Oscara za całokształt twórczości, a dopiero później statuetkę za muzykę do „Nienawistnej ósemki” (2015) Quentina Tarantino. Mówił: - „Nie możesz ocalić złego filmu dobrą muzyką”. I dodawał, że odrzucił minimum tyle samo propozycji filmowych, ile przyjął. Muzykę Morricone znają wszyscy. Sprzedano 10 mln płyt z jego kompozycjami do „Misji” (1986) Rolanda Joffé, o jezuickiej misji w Ameryce Południowej. Muzyka zarobiła więcej niż sam film. Zresztą, gdy Morricone zobaczył „Misję” w stanie surowym płakał przez pół godzinny, po czym oświadczył, że muzyki nie napisze, bo boi się, że zepsuje nią film. Dał się jednak przekonać. Po studiach muzycznych związał się ze środowiskiem awangardy, by później, nie porzucając „twórczości wysokiej” (popełnił ponad 100 kompozycji tego rodzaju), zasłynąć dzięki dziełom z kręgu kultury masowej. Był niesłychanie pracowity: potrafił w ciągu roku oprawić muzyką ponad 20 filmów. Na niektóre miał tylko tydzień czasu! To wymagało żelaznej dyscypliny: wstawał o czwartej rano, gimnastykował się, czytał gazety, do pracy zamykał się o 8.30. Najczęściej jest kojarzony z westernami Sergia Leone, które nazywał połączaniem westernu amerykańskiego z włoską commedią dell’arte. Sekwencję przyjazdu pociągu na stację otwierającą „Dawno temu na Dzikim Zachodzie” (1968) Leone, a, dokładniej mówiąc, zespolenie w niej kadrów z muzyką, podziwiał nawet Stanley Kubrick, a ten rzadko publicznie coś chwalił. W sumie Morricone napisał muzykę do 36 westernów, co stanowi, o czym kompozytor ciągle przypominał, zaledwie osiem procent jego filmowego dorobku. Znakiem firmowym Morricone w westernach jest męski gwizd, równie sławny, jak tęskna fletnia Pana, na której Rumun Gheorghe Zamfir gra w gangsterskim „Dawno temu w Ameryce” (1984) Leone. Morricone pracował z największymi. Z Romanem Polańskim przy „Franticu” (1988). Bernardo Bertolucci, żeby powiedzieć, o jaką muzykę do „Wieku XX” (1976) mu chodzi, używał porównań do barw i do smaków. Do Briana De Palmy, gdy ten odrzucił już sześć motywów na temat triumfu policji do „Nietykalnych” (1987), Morricone wysłał listem kolejne, z prośbą, by De Palma nie zwracał uwagi na najsłabszy motyw szósty, cierpiący na przerost triumfalnej nuty. Łatwo zgadnąć, który motyw De Palma wybrał. Giuseppe Tornatore, do „1900: Człowiek legenda” (1998), poprosił Morricone o napisanie „muzyki, której nikt nigdy nie słyszał”. A Oliver Stone przysłał mu list z przeprosinami za to, że ich wspólny film „Droga do piekła” (1997) poniósł fiasko. Podarował mu również cenne wydanie „Sonetów” Petrarki. Znając wrodzoną delikatność Ennio Morricone Pier Paolo Pasolini nie pokazał mu niektórych scen ze zmontowanego „Salò, czyli 120 dni Sodomy” (1975), podobnie postąpił Adrian Lyne, przy „Lolicie” (1997). Drobny (miał 166 cm) Morricone był także zapalonym szachistą: zremisował w Turynie z mistrzem świata Borisem Spasskim, który przyznał potem, że potraktował artystę nieco ulgowo. Morricone powiedział, że swego pierwszego Oscara oddałby za tytuł międzynarodowego mistrza szachowego. Nigdy, podobno z powodu braku czasu, nie nauczył się angielskiego. W telewizji oglądał tylko dzienniki i mecze piłkarskie – kibicował Romie. Z jedną żoną (od 1956 r.) - Marią - miał czworo dzieci. Po polsku ukazał się tom rozmów Morricone z Alessandro De Rosą - „Moje życie, moja muzyka” (2016). Ennio Morricone zmarł w rodzinnym Rzymie, jak podał włoski dziennik "La Repubblica" - na skutek komplikacji zdrowotnych po upadku.

Jacek Szczerba

Zdjęcie profilowe: Shutterstock.com