Anegdoty o niej będą sobie jeszcze przez długie lata opowiadać: działacze opozycji - w czasach KOR-u oddała swoje mieszkanie na druk "Robotnika" i podziemnych książek; koleżanki z obozu internowania w Gołdapi - Jadwiga Szczęsna była najstarszą internowaną w Polsce i powtarzała ubekom, że niedługi żywot wróży ustrojowi, dla którego zagrożeniem jest taka stara kobieta jak ona; i wszyscy, którzy znali ją w Łodzi, gdzie mieszkała. Malutka, staroświecko elegancka, z kapelusikiem na głowie, biegała niezmordowanie po urzędach i używała nieparlamentarnych słów do przełamywania gnuśności i niekompetencji urzędników. Stefan Niesiołowski, wspominał że, przychodziła do jego biura poselskiego z tzw. ludzkimi sprawami: staruszki w nędzy, ludzi bez mieszkania, maltretowanych dzieci i żon alkoholików czy też biednych, przegranych ludzi walczących w "Solidarności", dla których odzyskanie wolności nie oznaczało poprawy warunków życia. Podziwialiśmy ją za dzielność i odwagę, a może głównie za niezwykłą umiejętność przetwarzania własnego ciężkiego życia na szereg wybitnie spuentowanych dykteryjek.